MENU

profilki

Totalna PorażkoLandia

Totalna PorażkoLandia

niedziela, 31 maja 2015

TP: Obrzydliwie bogata- cz.3




Scott tym razem się nie bał, że był na celowniku. Owszem podniósł ręce w górę tak jak to się robi w takiej sytuacji, ale to nic nie dowodziło. Zmrużył oczy i zacisnął zęby „Wiedziałem, że nawet mi broń zabierzesz” mruknął

„Czemu teraz udajesz bohatera?” spytał z pogardą „No dalej, trzęś się ze strachu!”

Zamiast jednak tego Scott podszedł bliżej

„Hej! Co ty robisz?” zdziwił się Duncan i z każdym krokiem Scotta cofał się „Stój, bo inaczej strzelam!”

Scott jednak podszedł tak blisko, aż lufa dotknęła jego torsu „Na co czekasz?!” wykrzyczał mu w twarz

Duncan chwycił za spust i strzelił… ale okazało się, że broń wcale nie była nabita „Ha ha ha” zaśmiał się nie śmiało

Scott chwycił za broń i wyrwał mu z ręki „Z racji tego, że to moja broń to wiedziałem, że nie wystrzeli” 

„Posłuchaj” odezwał się szybko Duncan „Nie kombinuj nic, bo ja mam jeszcze jedną broń i tamta jest na pewno nabita. Możemy jednak iść na pewien układ”

„Nie chce mieć z tobą żadnych układów” odrzekł Scott bez zastanowienia

„Nie możesz odmówić. Spójrz, i ja i ty chce odnaleźć Courtney, tylko ja ze względu na to że mam do niej jedną sprawę. Podarowałem jej kiedyś pewną rzecz i chce to odzyskać”

„Po pierwsze nie chce odnaleźć Courtney, po drugie nie chce, żebyś ty się do niej zbliżał, a po trzecie, co to za rzecz?” Scott spytał zaciekawiony

„To moja sprawa, co to za rzecz. Dla Ciebie pewnie pierdoła, a dla mnie bardzo ważna” Duncan mówił normalnie 

„Jak mam Ci ufać?”

„Odzyskamy tylko tą jedną rzecz i się zmyjemy”

„Nie wierze Ci, ale niech Ci będzie” Scott przewrócił oczami

Duncan popatrzał w stronę drogi, gdzie pojechała wcześniej limuzyna „Pójdziemy prosto i zobaczymy gdzie dojdziemy”

„I to cały twój plan?” skrytykował go Scott

„A masz lepszy?” warknął

„Prowadź” zgodził się niezadowolony 


Nad ranem chłopcy dotarli pod ogromną posiadłość. Obaj byli wykończeni podróżą, ponieważ szli całą noc nie wiedząc nawet, gdzie zajdą

„Daleko jeszcze?” spytał Scott zmęczony. Nie czekał na odpowiedź. Spojrzał na wille, która stała przed nim „Niektórym to się nieźle żyje” stwierdził oglądając dom

Duncan za bramą zauważył białą limuzynę „Patrz” wskazał palcem na limuzynę

„Bogaci są to przecież nic dziwnego, że mają limuzynę” odparł Scott

„Taką samą limuzyną jechała Courtney” przypomniał Duncan

„Chyba nie myślisz, że ona by mogła tutaj mieszkać. Pewnie tą limuzynę wynajęła, żeby dobrze się zaprezentować”

„Wątpię, żeby wynajmowała limuzynę tylko na chwilę” stwierdził Duncan i chwycił się ogrodzenia

„Ty poważnie tak?” spytał Scott i chwycił go za ramię „Będziesz miał problemy za włamanie” 

„Od kiedy ty się mną przejmujesz?” parsknął

„Od momentu, kiedy tu stoję i mogę być posądzony o współuczestnictwo!” 

„Courtney musi tu mieszkać. Ostatnio wygrała sprawę sądową z McLeanem i dostała jakieś pieniądze, dlatego się tutaj przeprowadziła” 

„A ty skąd to wiesz?” zdziwił się Scott dowiadując się coraz więcej 

„Czy ty musisz zadawać za dużo pytań?” znowu chwycił się ogrodzenia „Podsadź mnie” 

Scott skinął głową i pomógł mu się wdrapać. Duncan źle zeskoczył i upadł na trawnik. Za chwilę zobaczył obok siebie Scotta

„Jak ty się tu dostałeś?” spytał Duncan podnoszą się i otrzepując

„Brama była otwarta” odpowiedział normalnie

„Pff” parsknął Duncan i ruszył w stronę drzwi 

Scott podążył za nim. Oboje byli już prawie pod samymi drzwiami. Duncan robiąc ostatni krok poczuł, że zaklinowała mu się noga. Jedna z kostek chodnikowych się zapadła. Za chwilę rozległ się dźwięk alarmu

„Pomóż mi!” krzyknął Duncan do Scotta

„Nie chce, żebym w tym siedział!” krzyknął zdezorientowany

„Jak mi nie pomożesz to znajdę Cię i tego pożałujesz!”

Scott jednak postanowił mu pomóc. Chwycił Duncana za ręce i zaczął ciągnąć do siebie


W środku willi w jednym z pokoi, Courtney spała sobie w wielkim łożu. Na dźwięk alarmu gwałtownie obudziła się. Podniosła się do pozycji siedzącej i zdjęła opaskę z oczu „Lier!” zawołała, ale nikt do niej nie przyszedł i alarm nie ucichł „Lier!” zawołała jeszcze raz, ale nadaremnie. W końcu wstała na nogi i podeszła do okna. Tam nie widziała nikogo. Szybko zebrała się i pobiegła na dół do drzwi głównych.


„Szybciej!” krzyknął Duncan do Scotta z racji takiej, że cały czas jego noga była zaklinowana

„Staram się!” odrzekł Scott. Po chwili udało mu się wydostać nogę Duncana

„A teraz w nogi” mruknął Duncan, ale było już za późno

Główne drzwi otworzyły się i stanęła w nich Courtney. Dziewczyna przed oczami ujrzała dwóch chłopców, którzy byli prawie gotowi do ucieczki. Zaniemówiła.

„Co za widok” powiedział Duncan i się uśmiechnął nieśmiało ze względu na włamanie 

„Daruj sobie” odezwała się zła „Tego się nie spodziewałam. Już wasz pobyt w restauracji mnie zszokował. Jak wyście to miejsce odnaleźli?!”

„Po prostu szliśmy przed siebie” odpowiedział Scott

„Zamknij się” szepnął do niego Duncan „Może jak już tu stoimy to zaprosisz nas do środka Courtney?”

„Wynoście się!” krzyknęła

„Oh daj spokój!” wkurzył się Duncan „Całą noc szliśmy tu tyle mil, żeby do Ciebie trafić. Jesteśmy zmęczeni, spragnieni i głodni! Nic nie jadłem tyle czasu, bo ten leszcz, nawet nie potrafił sobie za opatrzeć dobrze lodówki!”

„Nikt Ci nie kazał do mnie przychodzić!” odezwał się Scott również wnerwiony

„Dobrze” powiedziała Courtney „Wejdźcie do środka” odsunęła się, żeby ich wpuścić 

Wszyscy w trójkę weszli do środka

„Tylko nic nie ruszać, bo jak coś ukradniecie i sprzedacie to ja się tego dowiem i wyśle was za kratki” mruknęła dziewczyna idąc pierwsza „Szczególnie to się dotyczy Ciebie Duncan”

Chłopcy pierwsze co zauważyli w środku to basen

„Po co Ci basen w domu?” spytał Scott 

„Bo mogę sobie na to pozwolić” odparła szybko 

Nagle pojawił się kamerdyner „Przepraszam o pani, ale musiałem wyłączyć ten alarm. Sprawą włamania zająłem się od razu i policja jest już w drodze”

„Odwołaj natychmiast policję Lier! Nie widzisz, że mam gości?” powiedziała Courtney z pogardą 

Kamerdyner bardzo się zdziwił jak zobaczył gości Courtney, ale tylko przytaknął „Dobrze, proszę pani” oddalił się

„Macie się w co przebrać?” spytała dziewczyna

Oboje skinęli głową, bo mieli na sobie stare ubrania pod garniturami

„Lier!” zawołała

Kamerdyner szybko wrócił na miejsce

„Zaprowadź ich do pokoi gościnnych, a następnie każ przygotować śniadanie”

„Ale nie zdążyłem jeszcze odwołać policji” Lier tłumaczył się niewinnie

„Mów co Ci każe!”

Lier skinął głową „Proszę panów za mną”

Chłopcy poszli za Lierem na pierwsze piętro

 
„Panowie, tutaj są wasze pokoje” wskazał na jedne i na drugie drzwi „Proszę sobie wybrać, który z panów jaki chce. A ja idę się udać powiedzieć kucharzowi, żeby przygotował śniadanie. Jak usłyszą panowie dzwoneczek to znaczy, że proszę zejść na dół do jadali. Jadalnia jest zaraz po prawej stronie jak zejdą panowie na dół, a jakby panowie nie mogli znaleźć…”

„Tyle wystarczy, poradzimy sobie” przerwał mu Duncan

„Oczywiście proszę pana” Lier się oddalił

Scott otworzył drzwi do jednego z pokojów „Ale wypas!” krzyknął podekscytowany „To ile ona dostała tej kasy od Chrisa?”

Duncan spojrzał przez ramie Scotta do jednej z sypiali „Nie wiem, ale widać, że nie mało” odparł zdziwiony

Sypialnie gościnne chłopców były urządzone po królewsku. Pościel na łóżkach była jedwabna, wykończenia dekoracji były srebrne lub złote, naprzeciwko łóżek wisiał telewizor 70 calowy, do tego kino domowe, konsola do gier… wszystko czego można było chcieć w takiej sypialni. Oboje weszli do osobnych pomieszczeń i się zamknęli. 

Po jakimś czasie chłopcy usłyszeli dźwięk dzwoneczka, co oznaczało, że mieli zejść na śniadanie. Obaj wyszli z sypiali i zeszli na dół. Skręcili w prawo i otworzyli pierwsze drzwi. Udało im się trafić do jadalni

„Wszyscy na panów czekają” powiedział kamerdyner stojąc obok stołu. Za chwilę skrzywił się jak zobaczył jak są ubrani goście

„Jak wszyscy, jeśli tu jest tylko Courtney?” spytał Scott

„Echem!” odkaszlnęła Courtney patrząc zabójczym wzrokiem na Scotta „Dziękuje Lier, możesz już iść” 

„Dobrze, proszę pani” Lier się oddalił

Courtney siedziała na środku jako gospodarz „Zajmijcie miejsca i jedzcie” powiedziała oschło

Scott i Duncan usiedli naprzeciwko siebie zaraz przy Courtney

„Nie będę mieć dzisiaj przy jedzeniu służby, bo nie umiecie się zachować” powiedziała przewracając oczami

„Nawet lepiej, nikt się nie będzie patrzał jak jem” odparł zadowolony Duncan i spojrzał na talerz. Było na nim coś, czego jeszcze nie widział i nie jadł „Co to jest?” spytał

„Piadina”

„Pianino?” zdziwił się Scott „Tak to się nazywa?”

„Nie pianino, tylko piadina” poprawiła zła

„Przecież to jakieś ciasto z pomidorem i sałatą w środku” stwierdził Duncan „I ja mam sobie tym pojeść?”

„Grr!” warknęła „Jak nie chcecie to nie jedzcie!” 

„A można coś na dokładkę?” spytali obaj w tym samym czasie

„Nie zaczekacie do obiadu?” po ich minach widziała, że nie „Lier!” 

Kamerdyner natychmiast się zjawił „Wołała pani?”

„Powiedzcie, co chcecie zjeść”

„Omlet” powiedział Scott

„A ja jajecznice” odparł Duncan

„Na jajkach przepiórczych czy strusich?” 

„Że co?” zdziwił się Duncan „Na kurzych”

„A ja chce na strusim ten omlet” podekscytował się Scott

„Już się robi. A czy pani Courtney też coś sobie życzy?”


c.d.n...

wtorek, 19 maja 2015

TP: Obrzydliwie bogata- cz.2




Scott zmrużył oczy. W głowie analizował słowa Duncana, które zostały wypowiedziane przed sekundy- ‘jesteś w tym samym celu co ja’. Jednak w dalszym ciągu nie wiedział o co chodzi. „Do kogo dzwoniłeś?” spytał szybko

Duncan tylko zdenerwował się jeszcze bardziej „Nie zrobisz ze mnie idioty!” wzmocnił uścisk

„Do KOGO dzwoniłeś?!” spytał Scott jeszcze raz

Te słowa kompletnie wyprowadziły Duncana z równowagi. Jednym ruchem sięgnął po pistolet, który miał przyczepiony w pasie. Przyłożył go do głowy Scotta. Drugą ręką dalej przyciskał go do szyby budki telefonicznej „Gdzie ona mieszka?!” teraz to on zadał pytanie 

Scott przełknął ślinę „Ale kto?!” zdezorientował się, w jego głosie było słychać nutkę strachu

„Jeszcze raz pytam, gdzie ONA mieszka?!”

„ALE KTO?!” Scott wykrzyczał mu pytanie w twarz

Duncan opuścił broń z jego głowy, poluzował uścisk z koszulki, a następnie uderzył go bronią w brzuch „GADAJ!” krzyknął z powrotem celując w niego 

Scott zwinął się z bólu „NIE WIEM KTO!” pisnął łapiąc się za brzuch 

Duncan spojrzał na niego uważnie. W końcu postanowił schować broń „Chodź, idziemy załatwić mi garnitur na dzisiejszy wieczór” odrzekł normalnie

Scott dalej pochylony i zwijający się z bólu spojrzał na niego z niedowierzaniem. Czuł się jakby obok niego stał jakiś czubek. Najpierw grozi mu bronią, a teraz każe iść z nim i to jeszcze po garnitur

Brunet z zielonym irokezem przewrócił oczami „Och przestań, aż tak mocno Cię nie walnąłem”

Zbierając swoje siły Scott wyprostował się. Podszedł powoli do Duncana „Słuchaj…” zaczął delikatnie „… nie daleko jest takie miejsce, gdzie się tobą zajmą odpowiedni ludzie. Nie martw się, oni Ci pomogą dojść do zdrowienia” wiedział, że tymi słowami może sobie zaszkodzić

„Uważaj, żebym ja Ciebie tam nie wysłał tylko na inny odział” warknął i pociągnął go za sobą


Oboje szli w stronę miasta. Scott był przymuszono ciągnięty, aż do momentu, kiedy dotarli pod sklep ‘Drogecenne’ . Na wystawie były manekiny ubrane w drogie garnitury. 

Duncan spojrzał najpierw na wystawę, a następnie na Scotta „Ile masz kasy?”

„Jesteś kryminalistą i chcesz kupować, a nie ukraść?” zadrwił

„Tak, ponieważ nie chce mieć na karku policji”

Scott sięgnął rękami do kieszeni, a z nich wyleciało na chodnik tylko kilka drobniaków. Duncan z ignorował go i wszedł do sklepu. Scott szybko podążył za nim. 

„Po proszę, jakiś drogi garnitur odpowiedni na kolację, maleńka” powiedział grzecznie Duncan do ekspedientki 

Dziewczyna z zza lady zmierzyła go wzrokiem „Czyżby randka?” podeszła i zaczęła mierzyć go

„Coś w tym stylu” odpowiedział cicho patrząc na Scotta

Ekspedientka poszła po odpowiedni garnitur 

„Umówiłeś się z kimś tu w Mondrealu?” zdziwił się Scott. Do głowy przyszła mu tylko myśl, że kiedyś  Duncan był chłopakiem Courtney i za nią szalał, a teraz umawia się z kimś innym. To go pocieszyło, ale nie wiedział dalej o kogo może chodzić, bo przecież wie, że tylko on mieszka w Mondrealu

Duncan nie odpowiedział mu na pytanie, bo akurat wróciła ekspedientka z garniturem.

„Może pan przymierzyć” dziewczyna wręczyła mu do ręki czarny, elegancki garnitur

„Nie będę mierzyć, wierze, że będzie dobry” odparł i wyciągnął zawinięty plik pieniędzy

Scott, gdy tylko spojrzał na pieniądze, automatycznie zaświeciły mu się oczy „Ej! Przecież to moje oszczędności na czarną godzinę! Ukradłeś mi je!”

„Proszę nie zwracać uwagi na tego typa, jest psychicznie chory” zaśmiał się Duncan i wręczył dziewczynie odpowiednią sumę pieniędzy

Scott zagotował się w sobie. W domku miał schowany dość spory plik paru tysięcy dolarów, które miały mu przysłużyć w ciężkiej sytuacji lub jeśli uzbierałby odpowiednią sumę to otworzyć własną farmę. 

Duncan wziął torbę ze swoim zakupem i razem ze Scottem wyszli ze sklepu. Scott miał ochotę go zabić za ukradzione pieniądze, ale wiedział, że gdy podskoczy to ten wyjmie broń.

Brunet z zielonym irokezem spojrzał na zegarek „Możesz już iść do domu leszczu, a ja jeszcze trochę zwiedzę miasto i udam się tam gdzie mam się udać. Będę późnym wieczorem… albo już nigdy Cię nie odwiedzę. Zależy od sytuacji"

„Dobra. Żegnaj i byle nie do zobaczenia” odparł Scott i zrobił parę kroków w tył 

Duncan bez słowa poszedł przed siebie w głąb miasta. Scott zatrzymał się w pewnym momencie i się odwrócił. Patrzał w jaką stronę idzie Duncan. Stwierdził, że po tym wszystkim nie może odpuścić. Ponownie zaczął śledzić Duncana tylko tym razem jeszcze bardziej ostrożnie.


Wybiła godzina 8 wieczór. Biała limuzyna podjechała pod ‘Le champerier’. Courtney wysiadła pod samymi drzwiami ekskluzywnej restauracji. Była ubrana w fioletową , długą suknię i do tego miała fioletowe do łokci rękawiczki. Weszła do środka restauracji. 

„Pani Courtney?” spytał gościu przy drzwiach 

„Owszem” odparła

„Pana Zinziberga jeszcze nie ma, ale może pani zająć miejsce przy stoliku”

Courtney skrzywiła się „Och czy to takie trudne być punktualnym? Ja się jakoś nie spóźniam. Cóż, proszę prowadzić do stolika. Zaczekam” parsknęła niezadowolona i podążyła za mężczyzną

Chwilę później Duncan podszedł pod daną restaurację. Był już ubrany w swój nowy garnitur. W dość sporej odległości szedł za nim Scott. Duncan powolnym krokiem postanowił wejść do środka. Od razu przy drzwiach zaczepił go ten sam gościu, co zaprowadzał Courtney do stolika.

„W czym mogę pomóc?” spytał mężczyzna mierząc wzrokiem Duncana

„Czy jest już panna Courtney?” spytał wprost

Mężczyzna spojrzał do listy, którą trzymał w ręce, a następnie znowu popatrzał na Duncana „Pan Zinziberg?” 

„Kto?...” zawahał się kiedy usłyszał tak głupie nazwisko „To znaczy… tak! To ja, we własnej osobie” uśmiechnął się

„Dużo się pan zmienił, nie poznałem pana” zdziwił się mężczyzna

„Czas na zmiany, nie można cały czas tkwić w tym samym”

„Zaprowadzę pana do stolika”

„Nie trzeba” odezwał się szybko „Widzę ją stąd, sam do niej podejdę”

„Jak sobie pan życzy” odparł mężczyzna i usunął się z drogi


W tym samym czasie pod restauracje podjechała druga limuzyna. Wyszedł z niej Zinziberg, mężczyzna o blond włosach i mocno opalonej cerze. Był ubrany w biały garnitur. Scott zauważył go i postanowił do niego podejść. 

„Proszę pana!” zawołał Scott

„Tak?” odwrócił się Zinziberg zdziwiony

„Jestem pana fanem, czy mógłbym prosić o autograf?” spytał Scott udając podekscytowanego 

„Yyy nie mam teraz czasu, ponieważ umówiłem się, jestem już spóźniony i…”

„Ale proszę! Mogę już pana nigdy nie spotkać!”

„No dobrze” przytaknął niechętnie

„Może podejdźmy tam kawałek za rogiem, tam będzie jaśniej” Scott chwycił za ramie Zinziberga i zaciągnął go w uliczkę. Po paru chwilach wyszedł przebrany w biały garnitur, który miał na sobie ubrany wcześniej Zinziberg


W środku restauracji Duncan podszedł za tył krzesła, na którym siedziała z niecierpliwiona Courtney. Zasłonił jej szybko oczy

„Co się dzieje?!” spytała Courtney zaskoczona, że ktoś ją łapie

Duncan nic się nie odezwał

„Jestem tutaj w celu interesów, a nie jakiś łapanek” odrzekła dziewczyna

Duncan odsłonił jej oczy i podszedł z przodu

„CO?!” Courtney zszokowana krzyknęła jak jej oczom ukazał się Duncan „Jak to możliwe, że tu jesteś?!”

„Wszystko jest możliwe” odparł drażniąco

„Wychodzę!” odrzekła i próbowała wstać, ale Duncan przytrzymał jej ramiona i posadził z powrotem na krześle

„Jak już tu jesteśmy to nie marnujmy tej okazji i nie róbmy zamieszania” usiadł na krześle naprzeciwko niej 

Courtney spojrzała, że Duncan ma na sobie markowy garnitur „Pff, ukradłeś garnitur?” parsknęła

„Kupiłem” odpowiedział szczerze z uśmiechem

„Ale pewnie pieniądze ukradłeś, żeby kupić taki garnitur, na który normalnie nie było by Cię stać”

Duncan lekko się skrzywił „Coś w tym sensie”


Do środka wszedł Scott. Od razu mężczyzna wyskoczył z pytaniem

„W czym mogę pomóc?”

Scotta nie odpowiedział. Jego uwagę przykuł stolik, przy której siedzieli Courtney i Duncan. Był bardzo zdziwiony co zobaczył, nie spodziewał się takiego widoku „Courtney!” krzyknął

Courtney i Duncan usłyszeli go i od razu spojrzeli na niego

„Scott?” zdziwiła się dziewczyna „Scott, Duncan, co wy tu u licha robicie?!” wstała od stolika

Scott przepchnął się przez mężczyznę i podszedł szybko do Duncana

„Nie wolno wejść nikomu kto nie okaże swej godności!” krzyknął nadaremnie mężczyzna „Ochrona!”

Scott w złości chwycił Duncana za gardło „Ty gnoju! Chciałeś się spotkać z Courtney!”

Duncan próbował się jakoś bronić „Nie udawaj, że nie wiedziałeś o tym frajerze!”

„Nie wiedziałem, że Courtney tutaj jest! Gdybym wiedział nigdy nie pozwoliłbym Ci się do niej zbliżyć!” 

„Gdzie ona jest? Gdzie Courtney?!” spytał Duncan rozglądając się po restauracji

Nagle kilku umięśnionych ochroniarzy chwyciło Duncana i Scotta za kołnierz. Mężczyźni wyrzucili ich z restauracji na chodnik. Oboje zobaczyli tylko odjeżdżającą biała limuzynę.

„I co teraz?” spytał Scott

„Mnie się pytasz i co teraz?!” warknął Duncan podnosząc się „Najlepiej jakbyś mi zszedł z drogi!” w desperacji chwycił za broń i po raz kolejny wymierzył w stronę Scotta


c.d.n....

Total Drama Famous Hunters

Total Drama Famous Hunters

Pozostałości

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~RESZTKI Z BLOGA~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gwuncan czy Gwent?

Wybierz, który sezon ma być następny

W kolejnych sezonie ma być jeden czy dwóch prowadzących?

Kto ma się znaleźć w następnym sezonie z IV generacji:

Który sezon na blogu lepszy?

Wybierz lokalizację dla nowego sezonu

Kto ma się znaleźć w następnym sezonie z I generacji:

Z kim powinna być Gwen?

Z kim powinien być Duncan?

Z kim powinna być Courtney?

Twoja najbardziej ulubiona seria Totalnej Porażki

Która seria na blogu podoba Ci się najbardziej?

Którą z moich autorskich postaci chcielibyście, aby się pojawiła w przyszłym sezonie?

Kto jest lepszym prowadzącym?

Kto ma się znaleźć w następnym sezonie z III generacji:

Kto ma się znaleźć w następnym sezonie z II generacji: