MENU

profilki

Totalna PorażkoLandia

Totalna PorażkoLandia

poniedziałek, 22 czerwca 2015

TP: Obrzydliwie bogata- cz.6 (ostatnia)



„Zostawcie mnie obaj!” warknęła i się wyszarpała 

„Ja tylko przyszedłem Ci pomóc” oparł Scott „Po za tym to mój dom”

„Mieszkasz w Mondrealu?” zdziwiła się dziewczyna „Przecież opowiadałeś mi, że mieszkasz gdzie indziej, na farmie” dodała

„Rodzice kupili mi domek tutaj, żebym się usamodzielnił, zresztą mnie to bardzo odpowiada. Nie zwariowałem jeszcze, żeby jechać tutaj specjalnie za tobą” mruknął podśmiewając się z Duncana

„Koniec tych pogaduszek!” przerwał im Duncan. Podczas ich krótkiej rozmowy chłopak zdążył wyjąć broń z kieszeni i namierzył ją w stronę Scotta

„To dla mnie nie nowość” ziewnął Scott i wyciągnął z kieszeni swoją broń

„Widzę, że raz udało mi się pomyśleć” brunet z zielonym irokezem na głowie zadrwił z niego

Courtney odsunęła się na bok obserwując uważnie obu chłopców 

„Mam propozycję” powiedział Duncan „Oboje teraz, powoli odłożymy broń na podłogę i dojdziemy do jakiegoś kompromisu, zgoda?”

Scott chwilę pomyślał za nim odpowiedział „Bez żadnych sztuczek”

„Dobrze” odparł szybko

Obaj chłopcy powoli zaczęli odkładać broń na podłogę. Nie spuszczali z siebie wzroku, bo nie ufali sobie nawzajem. Kiedy ich bronie leżały już na podłodze, obaj wyprostowali się. Jednak Duncan szybko chwycił za pogrzebacz, który znajdował się koło kominka i rzucił się z nim na Scotta. Rudy chłopiec zrobił szybko unik. Duncan trafił pogrzebaczem w szafki kuchenne, które automatycznie uległy zniszczeniu.

„Zwariowałeś?!” krzyknął zszokowany Scott podnosząc się z podłogi

Ale Duncan nic nie odpowiedział. W dalszym ciągu trzymał pogrzebacz w ręku i próbował nim uderzyć Scotta po raz kolejny. Kiedy się zamachnął z tyłu głowy poczuł natychmiastowy ból. Wypuścił pogrzebacz z rąk i sam upadł obok niego na podłogę. W porę, Courtney zdążyła uderzyć Duncana wazonem w głowę, żeby ten stracił przytomność

„Dziękuję” powiedział Scott oszołomiony i ją znienacka przytulił 

„Duncan naprawdę postradał zmysły!” stwierdziła w szoku odsuwając się z uścisku Scotta „Nigdy się tak agresywnie nie zachowywał”

„Dobra, zmieńmy temat” otrząsnął się Scott wracając do rzeczywistości „Za nim odstawie Cię do domu muszę z tobą porozmawiać” mruknął lekko oburzony i z kieszeni wyciągnął pętelkę zrobioną ze sznureczka „Powiedz mi, dlaczego nie szanujesz prezentów ode mnie? Zrobiłem dla Cienie pierścionek, a ty rzucasz nim po podłodze!”

Courtney zła rozszerzyła oczy „Grzebałeś w moim rzeczach! Po za tym ten sznurek nie był na podłodze, tylko w szufladzie w szafce koło łóżka” 

„To nie jest żaden sznurek, tylko sznurówka” poprawił ją „Do dnia dzisiejszego chodzę z rozwiązanym butem!” wskazał palcem na dół

„Nie powinnam nawet tego mieć. Pamiętam, że oddałam Ci ten pierścionek, sznurówkę, czy jak to nazwać” stwierdziła

„Owszem oddałaś mi, ale ja Ci to z powrotem podrzuciłem, kiedy okazało się, że znowu jesteśmy razem” lekko się uspokoił „Zresztą, tak naprawdę to nie zerwaliśmy ze sobą. Aktualnie jesteśmy razem do tej pory” powiedział ostatnie zdanie powoli, które wywnioskował

Courtney chciała zaprzeczyć, ale nie mogła. Musiała się z tym zgodzić. Mimo afer i awantur, byli cały czas razem „Uh… masz rację” przyznała 

W tym momencie do domku weszło trzech policjantów. Dwóch z nich podeszło do Duncana i zebrało go z podłogi 

„Wydawało mi się, że kazałem służbie odwołać policję” zaczął myśleć podpierając rękę pod podbródek „…Chyba” 

„Cieszymy się, że pani jest cała” powiedział policjant podchodząc do Courtney 

„Tak, jestem cała” potwierdziła 

„A pan będzie musiał iść ze mną na policję i złożyć zeznania” dodał policjant. Chwycił za kajdanki i zbliżył się do Scotta

„Ja to wyjaśnię” wskazała Courtney na siebie „Nie zakuwajcie go” 


Parę godzin później było już po wszystkim. Powoli Duncan zaczął otwierać oczy i się przebudzać. Chciał rozprostować ręce, ale poczuł, że nie może tego zrobić. Całkowicie otworzył oczy. Zauważył, że jest na wózku w dodatku w kaftanie bezpieczeństwa 

„Co jest?” spytał lekko się miotając

„Ciesz się, że wykupiłam za Ciebie kaucję” powiedziała niezadowolona Courtney zbliżając się do niego. Za nią szedł również niezadowolony Scott ze skrzyżowany rękami

Wszyscy byli w domu Courtney w salonie

„Musiałem być tak zmęczony, że upadek doprowadził mnie do tego, że usnąłem” mruknął pod nosem Duncan 

„Po co go wykupowałaś?” spytał ją Scott „Mógł gnić w psychiatryku” 

„Uważaj sobie!” warknął Duncan

„Potrzebuję z wami obojga sobie wyjaśnić parę kwestii” powiedziała, po czym do pokoju wszedł kamerdyner „Lier!” zareagowała jak tylko go zobaczyła „Gdzieś ty się podziewał tyle czasu?!” spytała, ale kamerdyner tylko ją minął i z ignorował „Lier, mówię do Ciebie!”

Następnie za kamerdynerem wszedł do pokoju Chris McLean „Witam was w mych skromnych progach” powiedział z uśmiechem na twarzy

„Chris?” powiedziała cała trójka zaskoczona

„Jak to w twoich progach?!” dopytała Courtney podburzona

„Dzięki Courtney za zaopiekowanie się moją willą. Dałem Ci pieniądze, żebyś nimi po rozporządzała i widzę, że Ci się to całkiem nieźle udało” zaczął się rozglądać po pomieszczeniu „Jedynie, co to nie jestem zadowolony z tego, że kupiłaś sobie tak drogie sukienki i jedzenie oraz fakt, że trzeba było wprawić na nowo złotą klamkę do drzwi głównych, ale trudno, moja strata”

„Co ty gadasz?!” wybuchnęła złością „Wygrałam sprawę sądową i dostałam odszkodowanie… i to wszystko jest moje!”

„Nie, nie i jeszcze raz nie” pokiwał głową przecząco „Sprawa sądowa była ustawiona. Chyba nie uważasz, że realnie da się wygrać taką sprawę sądową”

„Ahh!” jęknęła Courtney. Scott chwycił ją za ramiona i ją powstrzymał jak zauważył, że chciała się rzucić na Chrisa

„Teraz już wiecie, czemu miałem pseudonim Lier” powiedział kamerdyner

„Twoje walizki Courtney już zostały spakowane” odparł Chris „A teraz adios! Idę się rozkoszować swoim nowym domem”

Przyszli ochroniarze i chwycili Courtney, Scotta i Duncana wyprowadzając ich z domu. Całą trójkę wyrzucono przed bramę razem ze wspomnianymi walizkami

„NIE! Nie zgadzam się!” krzyczała Courtney upadając na chodnik „Nie zgadzam się! Ahh! Grr!”

„Wyluzuj” odezwał się Duncan

„Wyluzuj?!” Courtney zerwała się z chodnika i chwyciła Duncana za kaftan

„Ciekawe czy ty byś wyluzował gdyby odebrano Ci milion dolarów!” powiedział Scott

„Biorąc udział w Totalnej Porażce za każdym razem czuję się jakby odebrano mi kasę. Norma” stwierdził „Courtney, nie szarp tak, ciasno mi”

Dziewczyna go puściła. Zebrała walizki z ulicy i ruszyła w stronę miasta

„Poczekaj na mnie” dołączył do niej Scott

„Hej, a ja?!” krzyknął Duncan tkwiąc na wózku „Mieliśmy wyjaśnić parę kwestii”

Courtney wręczyła Scottowi walizki i wróciła się po Duncana

„Zostaw go na ulicy” doradził Scott

„Zapłaciłam za niego, więc nie” mruknęła dołączając i pchając Duncana

„Mam własne nogi, wystarczy mnie wypuścić” oparł Duncan

„Jesteś agresywny, nie ma mowy”

„Okay, przyznaje po raz drugi, przesadziłem wtedy, ale to się nie powtórzy”

Courtney nie zważała na niego uwagi tylko pchała wózek przed siebie

„A w sumie dobrze, nie będę się męczył z chodzeniem” uśmiechnął się wścibsko

„Dobra” zatrzymała się „Ale masz nie robić głupstw, bo tym razem jak Cię zamkną do nie ujrzysz tak szybko światła dziennego”

„Courtney, nie rób tego” Scott rzucił walizki na ulicę i próbował ją powstrzymać

Dziewczyna jednak zrobiła swoje i odpięła Duncan z pasów

„Jak dobrze się ruszyć” odarł Duncan schodząc z wózka
-------------------------------------------------------------------------------------------
WERSJA I – KOŃCÓWKA (Dunkey)

„Chcesz mi coś powiedzieć?” spytała patrząc na Duncana

„Właściwie to tak” zaczął łagodnie „Zrobiłem wiele błędów i za to żałuje. Nie jestem idealny, wierz mi” wskazał na siebie dwoma rękami „Gdybyś zgodziła się wrócić do mnie, naprawdę postaram się być… no ten… lepszym chłopakiem”

„Ona do Ciebie nie wróci” odezwał się Scott i objął Courtney w pasie „Ona jest cały czas ze mną w związku”

„A myślałem, że mi się to śniło” mruknął zły Duncan

„Czekaj, Scott” odepchnęła go od siebie „Nie czuję, że jesteśmy razem” powiedziała zmartwiona „Owszem przyznałam Ci rację, ale…-

„Jak sobie chcesz!” krzyknął Scott przerywając jej i się odsunął „Mam dość tego wszystkiego. Nie ufam Ci. Czuję się manipulowany. Od samego początku taka jesteś. Żegnaj!” udał się w samotną wędrówkę. Bolało go to co zdecydował, ale cała przygoda go zmęczyła. Użeranie się z Courtney i z jej byłym chłopakiem. Może, kiedyś dojdą to kompromisu, ale to jeszcze nie ta pora.

„Scott!” zawołała, ale chłopak się nie zatrzymywał

Duncan położył rękę na jej ramieniu „Odpuść”

Courtney posmutniała. W tym razem przykro jej było że Scott, tak postanowił. Wiedziała, że to jej wina, ale nic z tym nie mogła zrobić

Jeśli chodzi o Duncana to popatrzał na dziewczynę i jej smutną minę. Postanowił, że ją przytuli „Oh daj spokój, nie przejmuj się nim. Ja tak nie uważam” powiedział trzymając ją w uścisku

Courtney trochę się odsunęła, żeby na niego spojrzeć. Przez moment oboje na siebie patrzyli w ciszy. 

Powoli Duncan zaczął przybliżać swoją twarz do jej twarzy. W końcu ją pocałował

„Duncan” szepnęła, kiedy oderwał od niej usta

„Tak, skarbie?”

„Pomóż mi się dostać z powrotem do rodzinnego domu” chwyciła za jedną z walizek

„Oczywiście” uśmiechnął się i chwycił za drugą z walizek

Courtney również się uśmiechnęła. Chwyciła go za wolną rękę. Oboje zmierzyli w stronę miasta

„Czy to znaczy, że jesteśmy ze sobą z powrotem?” spytał w trakcie chodu

„Zobaczymy” odpowiedziała zadowolona


W nocy Scott dotarł pod swój dom, a raczej pod to co z niego zostało. Ujrzał same ruiny. Padł na kolana, a do jego oczu napłynęły łzy „Niee! Niee! NIE!” krzyczał zdruzgotany. Nie wiedział, dlaczego nagle dom został zniszczony. Kiedy tak się użalał, wiatr przywiał kartkę, która zatrzymała się na twarzy chłopaka. Szybko zdjął ją z siebie. Wyciągnął latarkę z kieszeni i poświecił na kartkę „’Jeśli widzisz swój dom w ruinach, to znaczy, że bomba wybuchła. Nienawidzę Cię’ Podpisano, ‘Duncan’ ” Scott przeczytał, to co pisało na kartce „Ahhh! Również Cię nienawidzę!” powiedział po czym zgniótł kartkę. Dalej był zawiedziony, ale mógł zrobić tylko jedno. Wrócić z powrotem na farmę.

-------------------------------------------------------------------------------------------
WERSJA II – KOŃCÓWKA (Scottney)

„Chcesz mi coś powiedzieć?” spytała patrząc na Duncana

„Właściwie to tak” zaczął łagodnie „Zrobiłem wiele błędów i za to żałuje. Nie jestem idealny, wierz mi” wskazał na siebie dwoma rękami „Gdybyś zgodziła się wrócić do mnie, naprawdę postaram się być… no ten… lepszym chłopakiem” 

Scott chciał zaprotestować, ale nagle podjechał wóz policyjny i wysiadło z nich dwóch policjantów

„Jedziesz z nami na przesłuchanie” powiedział jeden z policjantów do Duncana, a drugi policjanta zakuł go w kajdanki 

„Ale za co?!” Duncan był zaskoczony, ale nie próbował się bronić „Courtney myślałem, że wszystko zostało wyjaśnione”

Courtney spojrzała na niego również zaskoczona obecnością policjantów „No tak, wpłaciłam za Ciebie kaucję” 

„Dochodzenie wskazało, że pan Duncan prowadził limuzynę bez prawo jazdy” dodał policjant. Drugi policjant otworzył drzwi do radiowozu, a pierwszy policjant zmusił Duncana do tego, aby wsiadł do środka

Scott skrzyżował ręce i uśmiechnął się pod nosem

„Duncan!” zawołała, ale policjanci szybko się zebrali i odjechali radiowozem

„Spokojnie” odezwał się Scott zbliżając się do niej „Za dużo już nabroił. Nie można go cały czas usprawiedliwiać”

Courtney trochę smutna skinęła głową „Rzeczywiście nabroił za dużo. Teraz musi odpowiedzieć sam przed swoimi czynami”

„No widzisz, zgadzasz się ze mną” potwierdził Scott, po czym dotknął jej policzka „Pomogę dostać Ci się do rodzinnych stron”

„Dzięki” uśmiechnęła się do niego

Scott odwzajemnił uśmiech

Courtney nachyliła się i pocałowała go w policzek „Chodź mój chłopaku” chwyciła go za ramie

„Pewnie mój chłopa… znaczy się… moja dziewczyno” wymigał się niezręcznie i zebrał jej torby z ulicy 

„Oh Scott, kiedy się tego nauczysz” przewróciła oczami 

„Kiedyś na pewno” uśmiechnął się niewinnie

Oboje zmierzyli w stronę miasta


Parę minut później radiowóz dotarł pod komisariat. Policjanci wysiedli z samochodu i wyciągnęli z niego Duncana, prowadząc w stronę budynku

„Patrzcie, gościu ukradł babce torebkę” wskazał Duncan zakutymi rękami

„Gdzie?” spytali obaj i popatrzeli we wskazaną stronę

Duncan szybko zmył się

„Hej, a gdzie nasz podejrzany?” spytał jeden z policjantów zauważając, że nagle zniknął

Drugi policjant wzruszył tylko ramionami


Kawałek dalej Duncan ukrył się za ścianą jakiegoś budynku. Z racji tego, że ręce miał zakute z przodu z łatwością sięgnął do kieszeni. Wyciągnął z niej pilnik i zaczął przepiłowywać kajdanki. Po krótkiej chwili udało mu się. Wyrzucił kajdanki za siebie „A teraz pójdę zobaczyć, czy dom Scotta legł w gruzach” powiedział zadowolony „Mam nadzieję, że moja bomba-niespodzianka zadziała” mruknął jeszcze i poszedł w stronę lasu. Po mimo, że już było bardzo późno i się ściemniło, nie chciał sobie odmówić tej satysfakcji. 

-------------------------------------------------------------------------------------------
WERSJA III – KOŃCÓWKA

„Chcesz mi coś powiedzieć?” spytała patrząc na Duncana

„Właściwie to tak” zaczął łagodnie „Zrobiłem wiele błędów i za to żałuje. Nie jestem idealny, wierz mi” wskazał na siebie dwoma rękami „Gdybyś zgodziła się wrócić do mnie, naprawdę postaram się być… no ten… lepszym chłopakiem” 

„Ona do Ciebie nie wróci” odezwał się Scott i objął Courtney w pasie, ale ona automatycznie go odepchnęła 

„Hę?” spytał, zdziwiony jej zachowaniem

„Ha ha!” zaśmiał się Duncan i  zbliżył się do Courtney „Maleńka, wybrałaś dobrego mężczyznę” próbował ją chwycić, ale ona zdążyła się odsunąć

Courtney zmrużyła oczy „Obaj sprawiliście mi wiele kłopotów” warknęła zła „I obaj doprowadziliście do tego, że straciłam majątek!”

„Co? To nie prawda!” bronił się Duncan

„No właśnie! To Chris zaplanował to wszystko” poparł go Scott

„Ahh nieważne” przycisnęła zęby „Nie chce was widzieć na oczy”

Nagle podjechał pod nich jakiś samochód 

„Niech pani wsiada, pani Courtney” odezwał się Lier z kabrioletu „Mam obowiązek panią odwieźć do domu, żeby pani nie wnosiła kolejnego procesu”

„Świetnie” oparła i chwyciła za walizki

„A co z nami?” spytał Duncan

„Tylko pani Courtney, zresztą nie ma więcej miejsca" odpowiedział Lier

Courtney wrzuciła walizki do bagażnika i wsiadła do samochodu obok Liera „Na razie frajerzy!” krzyknęła machając im na do widzenia

Samochód odjechał

„To jakiś absurd!” odezwał się wkurzony Scott „Tyle wszystkiego na nic!”

„Hej, ty się przynajmniej nie narobiłeś z planem, tak jak ja” powiedział obrażony Duncan

„Powinienem sobie siedzieć w domku i delektować się łonem natury, ale jestem teraz tu na ulicy” odparł uparcie

Duncan zaśmiał się pod nosem „Uważaj, żebyś za niedługo nie oddychał końskim łajnem”

„Co?” spytał Scott nie wiedząc, o co mu chodzi 

„Zobaczysz za niedługo”

„Co ty kombinujesz?” Scott spojrzał na niego podejrzanie 

„Pora, żeby nasze drogi się rozeszły” stwierdził unikając odpowiedzi na pytanie

„Nareszcie” trochę ucieszył się Scott

„Tylko pamiętaj, że to nie koniec” mrugnął do niego Duncan i poszedł w stronę miasta

„Wkurzający człowiek” mruknął do siebie Scott i również poszedł w stronę miasta, ale w inną stronę


W nocy Scott dotarł pod swój dom, a raczej pod to co z niego zostało. Ujrzał same ruiny. Padł na kolana, a do jego oczu napłynęły łzy „Niee! Niee! NIE!” krzyczał zdruzgotany. Nie wiedział, dlaczego nagle dom został zniszczony. Kiedy tak się użalał, wiatr przywiał kartkę, która zatrzymała się na twarzy chłopaka. Szybko zdjął ją z siebie. Wyciągnął latarkę z kieszeni i poświecił na kartkę „’Jeśli widzisz swój dom w ruinach, to znaczy, że bomba wybuchła. Nienawidzę Cię’ Podpisano, ‘Duncan’ ” Scott przeczytał, to co pisało na kartce „Ahhh! Również Cię nienawidzę!” powiedział po czym zgniótł kartkę. Nagle z krzaków usłyszał czyiś śmiech. Podszedł do krzaków i zobaczył tam 
Duncana „Zapłacisz mi za to!”

Duncan poszerzył oczy, bo nie spodziewał się, że zostanie przyłapany

Scott dostał szału „Zabiję Cię!”

Duncan nie mając żadnego narzędzia do obrony, postanowił uciec „Spadaj świrze!” powiedział biegnąc

„Uduszę Cię!” Scott gonił go

Obaj chłopcy w nocy biegali po lesie. Scott nie wytrzymał nerwowo i ostatecznie on tym razem chciał dorwać Duncana. Za to znowu Duncan chciał mieć satysfakcję z reakcji Scotta, to wyszło wprost przeciwnie. Na chwilę obecną jego celem było wrócić do swojego rejonu. Scott po mimo tego, że dorwałby Duncana, to wiedział, że dom się nie odbuduje i będzie musiał wrócić na swoją farmę, wtedy zrozumiał też wcześniejsze słowa Duncana. Cóż jedno było pewne. Obaj jeszcze nie odpuścili starania się o Courtney względy, nawet po tym jak ich potraktowała.
-------------------------------------------------------------------------------------------


KONIEC



czwartek, 18 czerwca 2015

TP: Obrzydliwie bogata- cz.5

 


Na podwórku stał Duncan trzymając telefon w rękach. Po napisanej wiadomości rzucił telefon na ziemie i podeptał go. Złowieszczy uśmieszek z jego twarzy nie znikał. Następnie podszedł do głównych drzwi. Wyciągnął z kieszeni pilniczek i przepiłował klamkę od środka.


W wielkim domu, Scott dotarł do sypialni Courtney. Wszedł do pomieszczenia i zaczął się rozglądać. Nagle poczuł coś pod butem. Cofnął się o krok i podniósł pewną rzecz z podłogi. To była pętelka z kokardką zrobiona ze sznurka. Scott doskonale znał ten obiekt „Tak gardzić prezentem ode mnie?” mruknął do siebie niezadowolony. Wolałby znaleźć ten obiekt w innym miejscu. Poczuł w sobie negatywne odczucia co do Courtney. Poczuł się nieszanowany przez nią, dlatego wolał nie utrzymywać z nią kontaktu. Jednak Scott jeszcze podszedł do szafki koło łóżka. Otworzył szufladę i znalazł tam drewnianą czaszkę „Może gdybym nie oglądał pierwszego sezonu to nie wściekałbym się teraz” oznajmił zły „Mam dość” odłożył czaszkę, a pętelkę schował do kieszeni. Szybkim krokiem wyszedł z sypialni i zszedł na dół. Chciał otworzyć główne drzwi, ale zauważył, że nie było klamki „Co do…” nie dokończył, bo wiedział, że przeklinanie nic tu nie zdziała. Zatem wziął rozpęd i próbował z rozpędu wybić drzwi, ale to nie dało żadnych efektów, bo drzwi były zbyt masywne do wyważenia.


W tym czasie pod posiadłość przyjechała limuzyna i wysiadła z niej Courtney. Zmierzała prosto do swojego domu. W limuzynie siedział szofer i czekał aż właścicielka wróci. Od strony kierowcy nagle ktoś otworzył drzwi. Był to Duncan. Wyciągnął szofera z limuzyny i ogłuszył go w krzakach. 

Courtney, kiedy podeszła pod drzwi domu, nie mogła ich otworzyć „No szybciej” naciskała na klamkę w pośpiechu „Nie mogę odpuścić tego spotkania” stwierdziła i zaczęła zmierzać z powrotem do limuzyny. W międzyczasie wyciągnęła telefon i próbowała się dodzwonić do kamerdynera, niestety nadaremnie. Wściekła schowała telefon i wsiadła do limuzyny „Jedziemy na spotkanie Eliot, nie chce być spóźniona”

Nowy szofer nic nie mówiąc skinął tylko głową


W domu, Scott szukał drugiego wyjścia. Dotarł do kuchni, gdzie znajdowali się różni kucharze i służba

„Cześć. Zdaje się, że drzwi główne mają urwaną klamkę. Czy jest tutaj gdzieś drugie wyjście?” spytał bez skrupułów 

„Oj tą przyczynę trzeba zgłosić panu Lierowi. A drugie wyjście jest tutaj” wskazał jeden z kucharzy, pokazując mu wyjście przez kuchnie

„Dzięki” odrzekł Scott i wyszedł. Kiedy przybył na przód domu, zobaczył tylko odjeżdżającą limuzynę „Courtney tu teraz była?” zdziwił się. Nagle usłyszał jęczenie z krzaków. Podszedł bliżej krzewów i zauważył tam jakiegoś człowieka. Pomógł mu się podnieść

„Oh dziękuje!” krzyknął człowiek, który był półnagi 

„Co się stało?” spytał Scott i postawił człowieka na nogi

„Zostałem ogłuszony przez jakiegoś bandytę. Jestem szoferem pani Courtney” 

„O nie!” krzyknął wściekły Scott i spojrzał w stronę ulicy


W limuzynie Courtney cały czas próbowała się dodzwonić do swojego kamerdynera „Ahh grr!” warknęła odstawiając od twarzy po raz kolejny swój telefon „Lier ma cały czas wyłączony telefon! Chyba go zwolnię, bo jak jest ważna sprawa to nie da się tego w żaden sposób przekazać”

„Nic pani nie poradzi, na to że goście myszkują w pani domu” powiedział szofer, a następnie ustawił lusterko prosto na Courtney, żeby ją widzieć

„Mam z nimi same kłopoty” odparła bez namysłu „Czekaj, a ty skąd to wiesz?” spytała zaskoczona, po czym zorientowała się po głosie z kim ma do czynienia „Duncan?!” 

Chłopak zdjął czapkę szofera z głowy i się uśmiechnął „We własnej osobie” odpowiedział 

Courtney chwyciła za drzwi limuzyny i próbowała się szybko wydostać

„Nie otworzysz ich, są zamknięte” powiedział Duncan widząc w lusterku to co robiła

Dziewczyna puściła klamkę i wyjęła telefon „Zawieź mnie za spotkanie albo dzwonie na policję”

Duncan odwrócił się i wyrwał Courtney telefon

„Hej!” krzyknęła próbując go odebrać z powrotem

Duncan otworzył na chwilę okno i wyrzucił telefon Courtney z pędzącej limuzyny

„Nie! Co ty zrobiłeś?!” ubolewała nad stratą telefonu

„Stać cię, żeby kupić sobie nowy” powiedział chłopak 

„Miałam tam kontakty do różnych biznesmenów!”

„O jaka strata” odparł kpiąco

Courtney siadła normalnie i skrzyżowała ręce „Dokąd jedziemy?” spytała uspokajając się

„Zobaczysz”

„Moi ludzie na pewno zainteresują się moim zniknięciem”

„Nic im to nie da”

„Od pewnego czasu zachowujesz się jak jakiś psychopata” stwierdziła

„Przez Ciebie” odparł niezadowolony 

„A co ja Ci takiego zrobiłam niby?” parsknęła

„Nie zwracanie na mnie uwagi, wchodzenie w jakikolwiek związek z tym niedorajdą Scottem i wyjechanie sobie od tak do Mondrealu” 

Courtney przewróciła oczami „Cały bunt zapoczątkowałeś ty, związałeś się z Gwen i masz czelność mnie oskarżać o to że chce ułożyć sobie życie?!”

„Z Gwen to było chwilowe zauroczenie, gdybyś tak nie napierała i nie próbowała zmieniać mnie pod każdym względem to do niczego takiego by nie doszło!”

„Chciałam Cię zmienić na lepsze, a ty tego nie doceniasz! I chwilowe zauroczenie? Chyba żartujesz! Zniszczyłeś nasz związek i to jest wyłącznie twoja wina!”

Duncan zdenerwowany bardziej nadepnął na gaz i odwrócił twarz w stronę Courtney „A ty ze Scottem dobrze się bawiłaś?”

„Miałam prawo, zresztą, wiesz sam, że długo to nie trwało” odpowiedziała dziewczyna zmieszana uczuciami. Po chwili rozszerzyły jej się źrenice „Uważaj!” zareagowała nagle

Duncan szybko spojrzał na drogę i wdepnął mocno na hamulec, ale było już za późno… limuzyna wjechała w budkę telefoniczną. Cały przód limuzyny był wgnieciony, a szklana budka telefoniczna pękła na kilkanaście drobnych kawałków. Chłopak zaczął łapać oddech. Odpiął pas i szybko spojrzał na tył „Kurcze!” syknął i wyszedł z samochodu. Potem otworzył drzwi tylne limuzyny. Ze środka wyciągnął nieprzytomną Courtney. Przewlókł ją przez ramie „I co teraz?” spytał sam siebie. Ostatecznie spojrzał na las, który był parę metrów od niego.


W rezydencji Courtney, cała służba i zdenerwowany Scott siedzieli w głównym salonie. 

„Niech pan zaczeka jeszcze” powiedział jakiś sługa

„Na co mam czekać?” spytał Scott jako jedyny stojąc i gapiąc się na mężczyzn

„Policja się wszystkim zajmuje” odpowiedział ten sam sługa

 Inny zaś sługa wziął pilota do ręki i włączył telewizje. Na ekranie trwały wiadomości
„Z ostatniej chwili!” krzyknęła dziennikarka z telewizji „Parę minut temu na Walett Street w Mondrealu limuzyna wjechała w budkę telefoniczną”

„Przecież to limuzyna pani Courtney!” odezwał się jeden ze sług, a reszta osób w domu też zaparła dech w piersiach

„Dureń!” jęknął Scott ściskając dłonie w pięści. Czuł jakby serce podskoczyło mu do gardła. Zmrużył oczy. Momentalnie był bardzo zmartwiony tą wiadomością. Nic innego nie mógł z siebie wydusić

„Limuzyna została uszkodzona, a szklana budka telefoniczna rozprysnęła się na całą ulicę” kontynuowała dziennikarka „W limuzynie nie znaleziono żadnych ofiar wypadku. Z nagrania ulicznej kamery wynika, że kierowca limuzyny wyciągnął dziewczynę ze środka i uciekł z nią w stronę lasu” na ekranie pojawiło się słabej jakości nagranie ukazujące to co powiedziała dziennikarka „To bardzo dziwne zdarzenie. Nie mamy żadnych danych na ten temat. Policja spisała numer rejestracyjny limuzyny i jest w trakcie dochodzenia do kogo należy”

„Zmierza do mojego domu” szepnął cichutko Scott

„Co pan mówił?” spytał jeden ze sług

„Potrzebuje podwózki pod ten las” powiedział pewnie Scott 

„Nie ma problemu” powiedział inny sługa pokazując klucze od samochodu

„Sprowadzę do was z powrotem Courtney. Odwołajcie policje, bo jeszcze ja będę w to zamieszany” odparł po czym wyszedł


W lesie w domku Scotta, w łóżku leżała Courtney. Dziewczyna powoli zaczęła się przebudzać i otwierać oczy 

„Co się stało?” zapytała rozespana

„Nic, kochanie. Wszystko jest w porządku” odpowiedział Duncan siadając obok niej na łóżku

„Gdzie ja jestem?!” zareagowała szybko i się podniosła

„Ciszej!” przyłożył jej palec do ust „Prawdopodobnie będzie szukać nas policja po tym jak wjechałem w budkę telefoniczną”

„Czy tobie kompletnie odbiło?!” zapytała zbierając się szybko na nogi

„Hej!” Duncan wstał i chwycił ją za ramiona „Nie drzyj się!”

„A właśnie, że będę! Zrobiłeś już za dużo zamieszania! Będziesz żałować, że mnie odnalazłeś!” warknęła mu prosto w twarz 

„Okay, okay, przesadziłem” przyznał się „Naprawdę zrobiłem to wszystko, żebyśmy mogli znów być razem”

„Duncan” jej głos złagodniał „Nie widzę nas znowu razem”

Chłopak wściekł się „Zadaję sobie tyle trudu, nie widzisz tego?! Zawsze musisz tak się zachowywać? Wiem, że pod tym twoim kamiennym sercem płyną do mnie jeszcze jakieś uczucia. A może to przez Scotta coś Ci się pomieszało i mnie odtrącasz?!”

„Nie mieszaj do tego Scotta. Czemu mi jeszcze nie wypomnisz intrygi Alejandro albo manipulacje Mala przez Camerona?!”

„Oni Cię oszukali, przecież do tego nie mogę mieć żadnych pretensji”

„Do Scotta też nie możesz mieć”

Duncan przycisnął zęby „Czujesz coś do niego!” szarpnął ją za rękę i przyciągnął do siebie

Nagle drzwi od domku wyleciały z wielkim hukiem „Wy!” krzyknął Scott jak wtargnął do swojego domu „Nie chce cię kryminalisto tutaj widzieć! A ty Courtney, wracasz z powrotem do siebie!” chwycił dziewczynę za drugą rękę



c.d.n...

Total Drama Famous Hunters

Total Drama Famous Hunters

Pozostałości

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~RESZTKI Z BLOGA~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gwuncan czy Gwent?

Wybierz, który sezon ma być następny

W kolejnych sezonie ma być jeden czy dwóch prowadzących?

Kto ma się znaleźć w następnym sezonie z IV generacji:

Który sezon na blogu lepszy?

Wybierz lokalizację dla nowego sezonu

Kto ma się znaleźć w następnym sezonie z I generacji:

Z kim powinna być Gwen?

Z kim powinien być Duncan?

Z kim powinna być Courtney?

Twoja najbardziej ulubiona seria Totalnej Porażki

Która seria na blogu podoba Ci się najbardziej?

Którą z moich autorskich postaci chcielibyście, aby się pojawiła w przyszłym sezonie?

Kto jest lepszym prowadzącym?

Kto ma się znaleźć w następnym sezonie z III generacji:

Kto ma się znaleźć w następnym sezonie z II generacji: