*** UWAGA!!! ***
*Sezon X rozpoczyna się po skończonych oryginalnych sezonach i nie jest kontynuacją dwóch ostatnich sezonów Totalnej Porażki: Gorączka Złota i Totalnej Porażki: Łowcy Sławy*
*Miłej zabawy!*
*Sezon X rozpoczyna się po skończonych oryginalnych sezonach i nie jest kontynuacją dwóch ostatnich sezonów Totalnej Porażki: Gorączka Złota i Totalnej Porażki: Łowcy Sławy*
*Miłej zabawy!*
Totalna PorażkoLandia / Total DramaLand
___________________________________________________________________________
Odcinek 1 – TPL-TDL „Al i król“
___________________________________________________________________________
Park w Toronto. Słoneczny, pogodny dzień. Chris McLean siedział na ławce i czytał gazetę. Wokół spacerowali inni ludzie.
- Ach!- westchnął Chris. Opuścił gazetę odsłaniając twarz - Co to za życie? - spytał zawiedziony - Cisza, spokój... nuda! - zgniótł gazetę - Róbcie coś ludzie! - wrzasnął jak przechodziła koło niego para zakochanych
Kobieta i mężczyzna speszyli się i przyśpieszyli kroku. Chris wstał. Rzucił gazetą o ziemie. Na pierwszej stronie była twarz Dona i nagłówek Sukces Wariackiego Wyścigu, a poniżej zdjęcie Chefa Hatcheta z napisem Kucharz dostaje swój własny program!
Zdesperowany były gospodarz wszedł butami na pierwszą stronę gazety, żeby tylko na nią nie patrzeć - Chociaż jeden mały sygnał! - uniósł ręce w górze, a wtedy z jego kieszeni rozległa się melodyjka czołówki z serii Totalnej Porażki, którą on prowadził. Zaskoczony sięgnął do kieszeni po smartphone. Przyłożył telefon do ucha - Halo? - odezwał się nieśmiało - Internauci, co?! - zapytał, a jego oczy rozbłysły - Och, rozumiem - powiedział spokojnie i zakończył rozmowę. Spojrzał przez moment przed siebie, a na jego twarzy zagościł wesoły uśmiech - TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK! - wykrzyczał na cały głos prostując ręce na boki i wyrzucając smartphone w dal
Krzyk Chrisa był na głośny, że liście na drzewach się zatrzęsły, gołębie odleciały, ludzie pozasłaniali sobie uszyły, a małe dzieci we wózkach zaczęły płakać.
Chris opuścił ręce i zdziwił się patrząc przed siebie - Taa... - mruknął pod nosem - Potrzebuję nowego smartfona! - zawołał i pobiegł w bok
___________________________________________________________________________
Czołówka: (Tło - muzyka, las, po prawej stronie wysuwa się reflektor i po lewej wysuwa się reflektor. Następnie z pod wody i z pod mgły wysuwa się bardzo długi statyw, a na nim kamera z prawej strony. Na wyspie kamera wysuwa się z jednej z cegieł muru budynku od lewej strony. Klaps i na wyświetlaczu same zera. W głąb lasu pokazany jest zamek, a pod nim Chris, który stoi i się uśmiecha. Nad nim przelatuje paralotnia, na której jest Don i rozsypuje zdjęcia)
Chcę sławnym być!
(Pierwsze cztery zdjęcia, które lecą przedstawiają Trenta, Sky, Camerona i Kitty)
Chcę sławnym być!
(Kolejne cztery zdjęcia, które się pojawiły to Gwen, Brick, Carrie i Scott)
Ja chciałbym być sławny!
(Tuż za nimi pojawiają się zdjęcia z wizerunkiem Amy, Ryana, Courtney i Dave)
Chcę sławnym być!
(Jeszcze kolejne na kolejnych zdjęciach znajdują się Shawn, Crimson, Duncan i Dawn)
Chcę sławnym być!
(Na przed ostatnich zdjęciach są Jasmine, Lightning, Emma, a na ostatnim widnieje połowa wizerunku Alejandro i połowa wizerunku José)
Ja chciałbym być sławny!
(Chris jest wściekły i zasypany zdjęciami uczestników. Don na paralotni odwraca głowę, śmieje się oraz wpada na drzewo. Podchodzi Ella i klaska w dłonie, wtedy zdjęcia zaczynają świecić i unosić się do góry. Chef ubrany w garnitur próbuje złapać Elle, ale ona unosi się razem ze zdjęciami do góry i rozbłyska magia tworząc napis)
TOTALNA PORAŻKOLANDIA
___________________________________________________________________________
Kanada, Ontario - jezioro Muskoka. Spokojne wody, cisza spokój i jedna dryfująca tratwa. Duncan stał na niej i prężnie poruszał się do przodu wiosłując dość sporych rozmiarów patykiem. Powoli z każdym przesunięciem widoczność stawała się coraz gorsza.
- Tutaj mnie na pewno nie znajdą - powiedział sam do siebie chłopak. Przestał wiosłować. Odwrócił głowę rozglądając się - Mgła? - zdziwił się, kiedy opary bardziej go otaczały - Echem! Echem! - zaczął się ktusić, a trwa na której stał unosić - Aaa! - wrzasnął jak strumień wody wystrzelił go do góry - Aaaaaaaaaaaaaaa! - krzyczał do momentu dopóki nie upadł - Auu! - walnął twarzą o ziemie. Był przy samej krawędzi przepaści. Uniósł się dość sprawie na swoich łokciach i podniósł głowę do góry - McLean?! - oczy kryminalisty się rozszerzyły
Pare metrów dalej stał Chris, który był odwrócony do niego tyłem. Tłumaczył coś dwóm stażystą. Na dźwięk głosu nowego gościa przerwał dyskusję. Ruszył od razu do chłopaka - Duncan? - gospodarz również był zaskoczony, kiedy go ujrzał - Jak się tutaj dostałeś?!
Chłopak wstał na nogi i dotknął ręką tyłu swojej głowy - Płynąłem tratwą i trafiłem na jakąś wyrzutnię czy coś - rozejrzał się wokół widząc zamek i drzewa, które rosły równo koło siebie - Prowadzisz nowy sezon? -
Chris zły zmarszczył brwi - Właśnie próbuję go rozpocząć - syknął niecierpliwie
Duncan przeniósł rękę ze swojej głowy na podbródek - Normalnie nie cieszyłbym się, ale znając moją sytuację... świetnie! - uśmiechnął się lekko - A gdzie reszta? - ponownie zaczął się rozglądać
- Duncan nie jesteś tutaj mile widziany - odparł gospodarz nie ukrywając swego negatywnego nastawienia - Dlatego wracaj skąd przyszedłeś! - wystawił rękę, żeby popchnąć kryminalistę w przepaść, ale Duncan w porę chwycił jego przedramię i przytrzymał go nad urwiskiem - Co ty wyprawiasz?! - Chris był przerażony
- Zrobimy tak - odparł chłopak - Ja zatrzymam się na nowy sezon, a ty nie stracisz swojego wizerunku - na jego twarzy rozpromieniał złowieszczy uśmieszek
- Zgoda! - krzyknął niechętnie Chris
Duncan postawił go normalnie na ziemie i odszedł parę kroków.
Prowadzący również oddalił się od przepaści - Teraz będziesz miał okazję spotkać resztę - rozchmurzył się trochę - Przywitaj się z dobrze ze znanymi Ci twarzami z pierwszej i drugiej generacji!
Kryminalista spojrzał do góry. Nad ich głowami przeleciał helikopter, który wypuścił z chwytaków dwie kapsuły.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaa! - wrzeszczeli ludzie z lecących pół-przezroczystych kul. Kapsuły zatrzymały się na ziemi i rozpołowiły na pół - Auuu!
Z pierwszej kapsuły pozbierali się: Gwen, Courtney, Trent i José (brat Alejandro), a z drugiej kuli: Dawn, Cameron, Brick, Scott i Lightning.
- Oraz... - wtrącił gospodarz - Pojawią się uczestnicy trzeciej generacji z wyspy Pahkitew i można by uznać czwartej, bo z edycji Wariackiego Wyścigu! - zakomunikował gospodarz
Po bokach z jednej i z drugiej strony wtoczyły się kule. Zatrzymały się na środku obszaru, na którym byli. Kule również rozpołowiły się na pół. Najpierw wstali Amy, Sky, Jasmine, Dave i Shawn, a z obok nich Crimson, Carrie, Emma, Kitty i Ryan.
- Dlaczego znowu mi to zrobiliście?! - odezwała się Jasmine stojąc twardo na ziemi. Nie tryskała zadowoleniem - Przecież te kule już były!
- Uspokój się wielka - jęknęła Amy i skrzyżowała ręce - Nikt nie chce słuchać twojego marudzenia
- Tak, to z pewnością jest Amy - szepnęła Sky do reszty
- Nikt Cię nie pytał o zdanie! - wrzasnął od razu Dave
Sky zmrużyła oczy, a Jasmine uderzyła Dave w głowę, co sprawiło, że chłopak padł na ziemie.
- Wyczuwam pełno negatywnych aur! - powiadomiła Dawn jak rozszerzyła oczy
- Kurczę, a myślałam, że Ci ludzie są dla siebie mili i tylko udają przed kamerą tak lekkomyślnych - szepnęła Kitty do Emmy
- Coś mi się tu nie zgadza - powiedział głośno Chris przyglądając się towarzystwu - A gdzie Heather i Alejandro?!
- Pozwól, że Ci to wyjaśnię anfitrión - wyszedł przed szereg José - Heather i mój hermano byli już zmęczeni tym ciągłym bieganiem za pieniędzmi. Zamiast tego dogadałem się z Al’em i będę go godnie zastępować w tym sezonie
- Och wow! - zachwyciły się Carrie, Emma, Kitty, Amy i Sky. Dziewczyny zrobił maślane oczy na widok Hiszpańskiego przystojniaka.
Cameron zbliżył się do Gwen - Kolejny figo-fago - szepnął do niej z obawą
- Dokładnie - potwierdziła gotka
Cameron i Gwen uśmiechnęli się i przybili ze sobą żółwika.
- Oślepia mnie - mruknęła kolejna gotka. Crimson odwróciła twarz na bok
José to zauważył, a to sprawiło, że drgnęła mu powieka.
- Masz szczęście Duncan, bo i tak zwolniło się dla Ciebie miejsce w programie - rzekł Chris
- Powrót dobrego chłoptasia i tak nie może się równać ze wspaniałością Sha- Lightninga! - wtrącił się mięśniak prężyć swoje muskuły
- Dobrego chłoptasia? - spytał z niedowierzaniem Chris - Chyba Bad Boy’a miałeś na myśli! Wysadził moją rezydencję, a dzisiaj o mało mnie nie zabił! - wytłumaczył
Duncan uśmiechnął się szeroko i wskazał na siebie kciukami. Wszyscy odsunęli się od niego. Radość kryminalisty szybko minęła.
- Przechodząc do rzeczy jak zauważyliście znajdujemy się w dość nietypowym miejscu, bo na napowietrznej wyspie - zaczął tłumaczyć Chris, ale na tym na moment przerwał. Zobaczył w oddali paralotnie - A resztę, co to za sezon wyjaśnimy sobie później! - zareagował nerwowo widząc, że ktoś się zbliża - Idźcie ogarnąć swoje komnaty w zamku i widzimy się z powrotem za dwadzieścia minut! - wskazał na wielki murowany budynek wnoszący się na samym środku wyspy, na której byli
Carrie podniosła rękę - Dlaczego akurat zamek? - zapytała zaciekawiona
- Na wszelkie pytania wam odpowiem później! - jęknął Chris - A teraz idźcie! - wyganiał ich dwoma rękami - Możecie nawet korzystać z kibelka zwierzeń! - klasnął w ręce
Pomiędzy Chrisem, a uczestnikami pojawił się betonowy mur, który natychmiast ich odgrodził. Część osób ruszyła do zamku. Pierwsza pobiegła Kitty wyjmując telefon i uśmiechając się szeroko.
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
- Ten prowadzący jest znacznie mniej konkretniejszy od Dona - podsumowała Emma jako pierwsza zasiadając w pomieszczeniu - Ale nie wydaje się gorszy - zaciągnęła nosem - Chociaż smród stąd jest taki sam jak ten z kuli
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
Scott widząc jak Courtney jeszcze stoi po prostu do niej podszedł - Umm, hej Courtney - przywitał nieśmiało
- Zapomnijmy o wszystkim - powiedziała oschło dziewczyna i sobie poszła
Farmer spuścił smutno głowę
- Och, nie łam się - powiedział Duncana, który podszedł i położył rękę na ramieniu Scotta
- Nic z tego nie rozumiem - odparł cicho Scott patrząc na kryminalistę
- Posłuchaj - odparł rześko Duncan- Współczuję Ci, że Courtney Cię wykorzystała
- Widziałeś to wszystko? - zapytał bezsilnie Scott
- Już wcześniej się domyślałem, że Courtney to planuje, ale nie musisz się przejmować! - uśmiechnął się i klepnął go lekko w plecy - I tak mnie nie ruszyło to wszystko - zadowolony odszedł
- Że co? - Scott zdziwił się i wyprostował
- Obserwuj mnie w akcji! - Duncan wskazał na siebie i wyrównał krok z Gwen - Cześć Gwen!
- Spadaj! - gotka warknęła i przyśpieszyła kroku
Duncan stanął jak wyryty
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
Duncan wyglądał na zmieszanego - Co prawda gościu, z którym siedziałem w celi nie dał mi oglądać tego badziewnego programu, ale doskonale wiem, co się wydarzyło - zaczął mówić prosto do kamery - Courtney wykorzystała Scotta, bo potrzebowała sojusznika, a teraz koleś jest załamany - powiedział całkiem poważny - Ale gdyby Scott był mądrzejszy to wiedziałby, że taka laska jak ona nigdy by się nie umówiła z takim wieśniakiem. Wiem, że woli mnie - zaśmiał się, po czym się skrzywił - I.. nie... nie zależy mi na Courtney - uśmiechnął się zakłopotany - Muszę odzyskać Gwen...? - zaczął nad tym rozmyślać, co powiedział
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
Wnętrze zamku. Szaro, buro i ponuro. Kamera zarejestrowała jak Dave i Cameron męczyli się wchodząc na schody. Dawn stała na dole w holu i pukała w cegły.
Ze ścian wyleciało coś małego i białego. Kitty natychmiast zrobiła zdjęcie latającemu obiektowi. Szybko jej wyraz twarzy się skrzywił jak zobaczyła, że na zdjęciu nic nie było. Małe, białe coś rozpłynęło się przed twarzą Carrie.
- Aaaa Duchy! - wrzasnęła przerażona blondynka, która zaczęła nagle uciekać przed siebie
- Duchy?! - jęknął Shawn, który zbiegł w dół po schodach - Może to zombie-duchy! - minął Dave i Camerona. Jako pierwszy ewakuował się z zamku.
Ha ha hahaha ha ha ha ha!
Nie wiadomo skąd nagle słychać było złowieszczy śmiech. Światła zaczęły gasnąć. Na dole stał jeszcze Trent, Brick i Ryan. Ich twarze szybko zrobiły się blade
- Super - mruknęła cicho Crimson próbując powstrzymywać to aby się nie uśmiechnąć
___________________________________________________________________________
Nad wyspą na paralotni leciał Don. Prowadzący Wariackiego Wyścigu próbował wylądować, ale zauważył wielki mur. Chris na dole machał mu dwoma rękami. Don rozszerzył oczy. Gwałtownie skręcił paralotnią.
- Aaaaaaaa! - rozległy się krzyki Dona. Wpadł we wodospad. Nurt wody ciągnął go w przepaść do wód Muskoka - Aaaaaaaa!- wrzeszczał dalej, aż wreszcie ucichł, gdy tylko się zatopił.
- I po problemie - odetchnął z ulgą Chris. Klasnął znowu w dłonie. Mur się schował. Ku jego zaskoczeniu stali tam z powrotem wszyscy uczestnicy - Mieliście być za dwadzieścia minut, ale już w sumie jestem dostępny - stwierdził i zobaczył, że praktycznie większość osób miała krzywe miny - Wyglądacie jakbyście zobaczyli ducha
- T...to miejsce jest nawiedzone! - odezwała się szybko Dawn, która sama o dziwo się trzęsła
- Tak? - dopytał jeszcze Chris - Może tylko trochę - rozweselił się - To jeszcze nie znacie całego zamku
- I wole nie poznać - powiedziała Carrie
- Nie martwcie się dziewczęta - rozłożył ręce José - Ja was wszystkie obronie - uśmiechnął się
Emma, Carrie, Amy i Kitty się rozluźniły i uśmiechnęły
- Ale to nie duchy są straszne! - wrzasnął Dave - Ten cały brud, to jakieś okropieństwo! - objął się ramionami z obrzydzenia
- Albo zombie! - dodał od razu Shawn, ale szybko się uspokoił jak zobaczył spoczywający na nim wzrok Jasmine - Lub brak zombie - poprawił się
- Witam w Totalnej PorażkoLandi! - zawołał Chris rozstawiając ręce
- Nazwa adekwatna do miejsca - stwierdził Brick wskazując na zamek za nim
- Niezupełnie - poprawił go Chris - To nazwa sezonu, w którym będziecie brać udział i nie wszystko będzie takie złe jak wam się wydaje. Ta wyspa jest dosyć magiczna, a dlatego, że wszystko będzie się kręcić wokół baśni - wyjaśnił wskazując na jedno z drzew, w którym znajdowała się wielka księga
- Baśnie? - Ryan od razu wykrzywił twarz - Przecież to takie nie męskie!
Wszyscy chłopcy oraz Crimson wyglądali na przerażonych tym faktem
- Kolega ma rację! - Lightning wskazał palcem na Ryana - Jeszcze nam powiedz, że każesz nam ubierać sukienki! - wrzasnął - Lightning nie będzie nosił obcisłych ciuchów!
- A ja nie chce wracać do przeszłości, kiedy mama przebierała mnie za... - przeraził się Cameron, ale przerwał wypowiedź, bo Gwen zasłoniła mu szybko usta
- Och Cam, ty żartownisiu! - szybko się odezwała gotka i zabrała rękę od Camerona
- He he he - zaśmiał się nerwowo Cameron spostrzegając, że inni się na niego dziwnie patrzą - Taki ze mnie komik, haha
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
- Uff! - odetchnął Cameron - Za długa przerwa od sezonów i muszę uważać co mówię - uśmiechnął się lekko - Mam u Gwen dług za to że się nie skompromitowałem
*Statyczny Hałas*
- Hahahahahahahahahahaha - roześmiał się Ryan zginając się w pół - Całe szczęście, że mnie nikt nie mylił z dziewczynką! - otarł złe z oka
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
- A nie wolałeś wziąć nowicjuszy do tego programu? - zapytał Trent
- Tak, ale nie było za dużo chętnych - wyjaśnił od razu prowadzący - Na szczęście stara obsada niezawodna
- Chris ty i przesłodzona wersja nie idziecie dla mnie w parze - stwierdził obiektywnie Shawn
- Dlatego ja się nie znam na tych całych baśniach i mam asystentkę - poinformował prowadzący - Oto Ella!- włożył rękę do kieszeni i rozsypał różowy brokat przed sobą
Przed Chrisem pojawiła się dziewczyna w różowej sukience przypominająca królewnę śnieżkę - Witam wszystkich! - ukłoniła się i błysnęła uśmiechem
- Ella będzie nadzorować wszystko, żeby było tak jak należy - kontynuował dalej gospodarz - Spędzicie tutaj dwa tygodnie w męce i udręce walcząc tym razem o czek wypisany na kwotę dziesięciu milionów baksów - wyjął z kieszonki swojej koszuli czek z wypisaną jedynkę i siedmioma zerami
Wszyscy oprócz Crimson opuścili z wrażenia szczęki
- Dużo - skomentowała Crimson
- Chce ten czek! - zawołała Amy próbując dorwać od Chrisa czek
Gospodarz odsunął rękę i włożył czek z powrotem do kieszeni - Co za dużo to nie zdrowo
- Za tyle ewentualnie Lightning może ubrać sukienkę - stwierdził mięśniak i skrzyżował ręce - Ale to nie znaczy, że chce ubierać sukienki!
- Czas podzielić was na drużyny, ale za nim to zrobimy to dokończcie pewne cytaty - rzekł Chris i szturchnął łokciem Elle - Jakie są cytaty w baśniach? - szepnął do niej
- Ach tak! - zareagowała na szturchnięcie - Przykładowo „Co ludzie opowiadają o spadaniu jest tylko wymysłem. Nie spada ten...“ - przerwała
- ...kto się nie boi? - jako pierwszy niepewnie dokończył Scott
- Zgadza się! - zaklaskała w dłonie Ella - Brawo!
Farmer wzbudził uwagę wszystkich
- Przecież to Hans Christian Andersen - zdziwił się Cameron - Od kiedy jesteś taki oczytany Scott?
- Od kiedy zadajesz głupie pytania! - warknął farmer
Cameron się skrzywił i zamilknął
- Mamcia czytała mi bajki, więc wiem to i owo - wyjaśnił z dumą rudzielec - A tak naprawdę to mi pasowało
- Mam jeszcze jeden fajny cytat! - zawołała Ella - „Nawet nie marzyłem o takim szczęściu wówczas...“ - przerwała
- „Kiedy...“ zaczęli równocześnie Emma i Cameron
- „... byłem tylko małym kaczątkiem!“ - dokończyła szybko Emma
- Hej! Ja chciałem to dokończyć! - zawołał Cameron z przykrością w głosie
- Tak, tak, tak! Brawo, brawo! - ucieszyła się Ella ponownie klaszcząc w dłonie
- Wystarczy - odezwał się Chris, co sprawiło, że Ella przestała klaskać - Za dokończenie poprawnie cytatów Scott i Emma wybiorą albo inaczej mówiąc wylosują kogo będą mieć w swoich drużynach- ogłosił Chris, a następnie pstryknął palcami
Przed wszystkimi z ziemi wysunęła się szklana kula zawierająca w środku poskładane karteczki
- Emma, losuj pierwsza - zadecydował gospodarz
- Nic nie wspominałeś wcześniej, że za dokończenie cytatów będzie można wybrać sobie osoby do drużyny! - oburzyła się Sky
- Podtrzymuje to co ona powiedziała - wskazała Courtney na Sky
Emma podeszła do szklanej kuli - I tak nic to nie daje, bo trzeba liczyć na szczęście - skrytykowała i wsadziła rękę do środka.
Wyciągnęła białą karteczkę i ją rozwinęła - José - powiedziała zadowolona - Jak dobrze! - uśmiechnęła się szeroko
José zbliżył się do niej „Przyjemność po mojej stronie“ mrugnął do niej oczkiem
- Wzajemnie - prawniczka zarumieniła się
- Echem! Noah! Echem! - odkaszlała Kitty
Emma natychmiast przestała się uśmiechać - Ach tak, tak - z poważniała
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
- Chyba mam niektóre dziewczyny w garści - zwierzył się José opierając nogę o zabudowę deski kibelka - Ale zgarnę je wszystkie, nawet te nieprzystępne, bo przecież jak we wszystkim mam być lepszy od Al’a to we wszystkim - poprawił swoje włosy
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
- Teraz ty Scott - wyznaczył Chris
Emma cofnęła się od szklanej kuli, a na jej miejsce podszedł farmer. Wsadził rękę do kuli i zaczął mieszać i mieszać. W końcu wyjął karteczkę i rozłożył - Crimson? - przeczytał niepewnie
Mroczna gotka pojawiła się koło niego jak cień - Tak? - spytała nagle
Scott aż drgnął, wytrzeszczył oczy i odsunął się od niej i od kuli
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
- Na krowę mojego wujka! - zawołał zezłoszczony Scott - Wolałbym sam wybierać kogo chce do drużyny, a nie w taki sposób - na jego twarzy zagościło zmartwienie - Mam nadzieję, że mi się poszczęści i uda mi się wylosować Courtney... oraz ominąć spotkania z Dawn twarzą w twarz
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
Emma znowu podeszła do kuli i wyciągnęła karteczkę - Jasmine - przeczytała
Wysoka mulatka przeszła po jej stronie
Scott stanął sobie po drugiej stronie kuli i ponownie losował - Shawn - wypowiedział zawiedziony
- Ryan - wyznaczyła Emma po kolejnym losowaniu
- Gwen?! - farmer wytrzeszczył oczy jak przeczytał karteczkę
Gwen tylko westchnęła i przeszła na jego stronę
- Courtney - wypowiedziała Emma czytając karteczkę
Brązowowłosa dziewczyna ruszyła na prawo.
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
- Błagam! - Courtney złożyła ręce i popatrzała w górę - Tylko żeby Duncan nie był w tej samej drużynie, co ja! - opuściła ręce - Już wystarczy, że z Gwen będzie ciężko się pogodzić, bo nie jest tam gdzie ja!
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
- No nie - syknął cicho Scott wkładając nerwowo rękę do kuli - Brick - wypowiedział niezadowolony jak wylosował karteczkę
- Lightning - przeczytała Emma
- Sha-tak! - ucieszył się mięśniak i przeszedł na stronę prawniczki
Scott zamknął oczy i znowu wylosował. Rozłożył karteczkę - DAWN?! - przeraził się
Blondynka w zielonym sweterku bez słowa przeszła na jego stronę. Jej wyraz twarzy nie był zbyt przyjemny.
- Carrie - powiedziała łagodnie Emma i machnęła do dziewczyny ręką
- Przynajmniej się znamy - mruknęła zadowolona Carrie - I jest Ryan
- Też się cieszę, że jesteśmy razem - szepnął radośnie Ryan
- Trent - wylosował znowu Scott
Muzyk wytrzeszczył oczy jak zobaczył, że po jego stronie jest Gwen. Gotka również rozszerzyła oczy
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
- Dlaczego Trent musi być w mojej drużynie?! - jęknęła Gwen patrząc prosto na kamerę - Brakuje jeszcze Duncana do kompletu - palnęła się w czoło
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
Emma wyciągnęła karteczkę - Duncan - przeczytała szybko
Gwen odetchnęła, a Courtney zmarszczyła zła brwi. Kryminalista nieco zdezorientowany przesunął się na stronę drużyny, do której należał.
- Amy - wymamrotał farmer
Blondynka zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu i się uśmiechnęła
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
Amy oparła rękę na podbródek - Nie jest najgorzej, kiedy widzę osoby w tej drużynie - spadł jej uśmiech z twarzy - Ale i tak nie będę współpracować z tymi ludźmi
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
- Sky - wyznaczyła prawniczka
Za nim Sky się ruszyła to Dave przeszedł na stronę Scotta
- Co ty robisz? - zdziwił się Chris
- Skoro Sky jest w drużynie Emmy to ja na pewno nie będę tam należeć! - naskoczył agresywnie
- To jeszcze nie koniec losowania, więc Dave odsuń się od tej drużyny - powiadomił gospodarz
- Lepiej niech zostanie w tamtej drużynie, jeśli tak bardzo przeszkadza mu moja obecność!- warknęła Sky przechodząc koło Emmy
Scott wyciągnął karteczkę, przeczytał i zgniótł - Ca...me...ron - wywołał oschle
Chłopak podszedł do Scotta omijając go. Gwen chwyciła ramie chłopaka, tak, że stanął koło niej
- Ale robicie aferę - parsknęła Emma i wyciągnął kartkę - Wybacz Sky, ale niestety tak wylosowałam - pokazała wszystkim karteczkę z imieniem Dave
Dave zagryzając zęby poszedł na stronę Emmy ustawiając się daleko od Sky. Czarnowłosa załamała ręce
- No trudno - posmutniała lekko Emma - Kitty nie będziemy razem w drużynie w tym razem
- Tak! - ucieszyła się Kitty unosząc ręce w góry - To znaczy, nie! - opuściła ręce i się skrzywiła
- Drużyny wybrane, więc....“ zaczął mówić Chris, ale mu przerwano
- Więc możemy poczuć się wspaniale! - dokończyła Ella
- Ella nie przerywaj mi nigdy więcej! - oburzył się Chris
Jasmine przymrużyła jedno oko - Zauważyliście, że losowanie przebiegło, tak, że była losowa dwa razy dziewczyna pod rząd i dwa razy chłopak? - spostrzegła rozpamiętują
Emma zastanowiła się chwile - Właściwie rzeczywiście tak było - stwierdziła po chwili
- Nieważne! - wrzasnął gospodarz i pstrykną palcami
Szklana kula schowała się z powrotem pod ziemie
- Czas na zadanie - zakomunikował Chris
- A nazwy drużyn? - spostrzegła od razu Ella
- A wymyśl im jakie chcesz - powiedział od zniechęcenia Chris - I tak to nie ma dla nich większego znaczenia, bo nie mają co się przywiązywać to swoich drużyn
- To znaczy? - dopytał podejrzliwie Brick
- Wyjaśnię wam wieczorem - odparł od razu Chris
- To mam pomysł na nazwy drużyn aby drużyna Emmy nazywała się Pluszowe Stworzonka, a drużyna Scotta, najlepiej Milusie Ludziki!
- NIE! - krzyknęli wszyscy na raz
- Ależ dlaczego? - skuliła się Ella przytłoczona przez wszystkich
- Może być - zgodził się Chris
- Nie! - uczepił się Duncan - Nie będę w drużynie o nazwie Pluszowe- ble! - jęknął krzywiąc się
- Więzienie albo to - przypomniał mu Chris
- Jest ok! - uśmiechnął się sztucznie kryminalista pokazując kciuk do góry
- Nie przyjmuje więcej żadnych skarg na temat nazwy drużyn - odparł Chris - Zresztą Ella wymyśliła, więc tak ma być. A teraz... - odwrócił wzrok i spojrzał prosto na kamerę - Czas na przerwę! A zaraz po przewie wasze pierwsze zadanie i obycie się z zasadami panującymi tutaj. Zostańcie i oglądajcie Totalną... PorażkoLandie! - wykrzyczał podekscytowany
___________________________________________________________________________
PO PRZEWIE
___________________________________________________________________________
Wszyscy zawodnicy wraz z Chrisem i z Ellą stali w tym samym miejscu. Dołączyło do nich dwóch stażystów, nieśli dwa różne przedmioty - była to stara lampa i dywan. Długo nie zagościli, ponieważ rzucili rzeczami pod nogi Elli i się oddalili.
- To będzie to! - oczy Elli rozbłysły - Niech jedna osoba z drużyny weźmie po jednym z obiektów! - rozkazała od razu
Scott chwycił od razu za lampę, a José za z rolowany dywan. Obaj chłopcy podnieśli obiekty i się im przyjrzeli
- Scottowi się dzisiaj poszczęściło! - pochwalił go Chris - Zresztą dywan, który wziął José też nie jest niczego sobie - zachwycił się
Scott i José wymienili między sobą tępe spojrzenia - On chyba plecie bzdury - odparli równocześnie
Muzyka nagle zaczęła lecieć (Inspiracja: Alladyn i Gin - Friend Like Me)
Chris natychmiast wtargnął między farmera i Hiszpana - Ludzie! Wy chyba nie wiecie co wam się trafiło - położył ręce na ich ramionach - Zgromadźcie się w koło, a ja, żeby sprawę uprościć, zaśpiewam wam jakie są wasze możliwości!
Ella uśmiechnęła się szeroko i zaczęła radośnie klaskać w dłonie
- Za lampą zbójca Chef stał - zaczął śpiewać Chris patrząc tylko na Scotta
- Hatchet nie spał którąś noc - odwrócił głowę kierując kolejne słowa do José
- A ty masz okazję o jakim nie wie nikt - przeszedł z drugiej strony farmera
- Do wykorzystania nie zawodny dar - zjawił się szybko po stronie José
- Masz kawał broni, brachu, to jest fart! - obrócił się z powrotem do zdezorientowanego Scotta
- Nie ma wybacz budzicie w koło strach - wyskoczył pomiędzy nich ponownie kładąc ręce na ich ramionach
- Kła, yeti i miśka - o tak! - przybliżył twarz do zaskoczonego José i wskazał w dali na rekina, wielką stopę i niedźwiedzia, które szybko zapadły się pod ziemie
- A jak? - odsunął się od Hiszpana i chwycił za lampę, którą miał Scott
- Starczy lampą wstrząsnąć raz - dwa - ach!
- wypuścił lampę, tak że wpadła z powrotem w ręce rudzielca
- A zatem - obrócił się tyłem do reszty osób
- Potężny panie ich, mów jakie zachcianki twe? - wskazał otwartą dłonią na José, a jego drużyna miała tęgie miny
- Macie być na jego rozkaz drużyno - wskazał drugą ręką na Scotta ku niezadowoleniu jego drużyny
- Ale prowadzącym jestem tu tylko ja! - obrócił dłonie i kciukami wskazał na siebie, a Ella za nim ciągle klaskała
- Bo w życiu jak w loterii - chwycił za dywan z dłoni José
- Wybierasz dywan ten - rozwinął go
- I latasz w mig, zaufaj mi - wskazał na dywan, który zaczął się sam unosić, a Hiszpan opuścił szczękę z wrażenia
- Ale prowadzącym jestem tu tylko ja! - błysnął uśmiechem
- Tak właśnie! - odwrócił się do Scotta
- Trzeba coś, się robi już, ty tu jesteś lider i szef! - położył rękę na sercu i pokłonił się farmerowi
- Co chcesz to mów - objął Scotta ramieniem
- No rozkaż coś - wskazywał na osoby z jego drużyny
- Sławę czy bogactwa chcesz? - wyciągnął kamerę i pieniądze, które rozpłynęły się jak bańka przed twarzą Scotta
- Odlecieć chcesz stąd? - gospodarz spytał skromnie José, który wpatrywał się w latający dywan
- Czy wolicie główny skarb? - obrócił się w koło i wyjął z kieszonki czek na kwotę dziesięciu milionów dolarów
- Macie szczęście że spotkaliście mnie - podarł czek w drobny mach
- Ale prowadzącym jestem tu tylko ja! - uklęknął i zachwycony podniósł ręce do góry
Muzyka się skończyła, a Ella jeszcze szybciej zaklaskała. Chris wstał i się wyprostował
- Że co? - dopytał Scott niezbyt rozumiejąc o co chodzi
- Potrzyj lampę, a spełnią się Twoje trzy życzenia - poinformowała Ella
Latający dywan położył się pod nogami José. Chłopak wszedł na niego, a dywan się uniósł - Uch! - zareagował jak dywan uniósł go do góry - Ale bajer!
- Przecież to wszystko jest przeklęte! - zareagowała nerwowo Dawn
- Nie mów nam, że każesz nam śpiewać w tym sezonie! - załamała się Gwen
- Piosenki to nie odłączna część baśni! - rzekła szybko Ellla
- Będziecie śpiewać w odpowiednim momencie, a co do pozostałych rzeczy to wszystko zrobione tak jak należy - powiedział Chris - A więc wasze zadanie jest takie. Drużyna Milusich Ludzików usługuje Scottowi i pomaga w realizacji jego życzeń, a drużyna Pluszowych Stworzonek... - zastanowił się chwilę - Em, wyjaśnię wam później! - pstryknął palcami
___________________________________________________________________________
Cała drużyna Pluszowych Stworzonek teleportowała się nagle do jaskini za wodospadem. Wejście do niej było zabite dechami. Wszyscy doznali szoku. José miał z powrotem w rękach dywan.
- Jak myśmy się tutaj znaleźli? - zapytał z niedowierzaniem Dave
___________________________________________________________________________
- Gdzie oni zniknęli? - zdziwiła się Amy widząc, że połowa osób po prostu od tak wyparowała
- Są w tajemnicznym miejscu - odpowiedział gospodarz - Więc jakie jest Twoje pierwsze życzenie Scott?
Scott przypatrzał się lampie i ją niepewnie potarł - Chcę być bogaty - zażyczył sobie
- Mówisz, masz! - zawołał Chris i pstryknął palcami
___________________________________________________________________________
Drużyna Milusich Ludzków przeniosła się nagle z powrotem do zamku. Znajdowali się w sali koronnej. Na samym środku stał ogromny tron. Po bokach były skrzynie ze złotem i klejnotami. Zasłony w oknach, ściany i sufit były surowo-szare.
- Nie o takie bogactwo mi chodziło, ale może być - mruknął zadowolony Scott - Przynajmniej to wszystko jest moje! - zawołał radośnie
- Nie do końca Twoje - zjawił się nagle Chris wchodząc do sali głównym wejściem - Nie ogłosiłeś się królem, żeby to wszystko mieć
- To mam być królem i mieć swoich poddanych! - uśmiechnął się szeroko i potarł lampę
Na tronie pojawiła się korona i czerwone szaty obszyte białym futerkiem
- Zapomnijcie, że będę mu służyć! - warknęła Gwen spinając się w sobie
- Każdy z was mógł wziąć wtedy lampę - mruknął Chris i cofnął się do wyjścia - Idę ogłosić zadanie dla drużyny Pluszastych-coś tam - wyszedł
Scott podbiegł do tronu i położył na nim lampę. Założył na siebie szaty, a na głowie umieścił koronę. Chwycił za lampę i usiadł na tronie. Zobaczył jak wszyscy na niego patrząc z pod byka.
- Ośmiel się przegiąć, a długo tu nie zasiedzisz - odezwała się zaś Gwen i skrzyżowała ramiona
- Zazdrościcie mi - burknął zadowolony Scott. Położył lampę na kolach i odparł na niej jedną rękę. Drugą rękę oparł o oparcie rozsiadając się wygodnie.
Shawn podszedł do jednej ze skrzyń złota. Wyjął z niej monetę i ugryzł - To prawdziwe złoto!
- Łapy precz od mojego dobytku! - skarcił Scott jak to zauważył
- Już, już odstawiam - jęknął chłopak od zombie i wrzucił monetę z powrotem - Przecież nie zetniesz mi głowy za to - zaśmiał się
- A właśnie, że mogę to rozkazać! - wystawił lampę przed siebie wskazując w stronę wyjścia
- Nie przeginaj koleś - mruknął zdziwiony Trent
- Żeby mi to było ostatni raz - mruknął farmer i przytulił do siebie z powrotem lampę - Zwracajcie się do mnie ser-władco Scott!
- O nas sobie chyba kpi! - Gwen podwinęła rękawy i szykowała się, żeby do niego podejść
Kitty chwyciła Gwen - Nie narzucaj mu się lepiej - szepnęła - Ona żartowała!
- Wcale nie! - spięła się w sobie gotka
- Mieliście się do mnie zwracać ser-władco Scott! - wściekł się rudzielec i wstał
- Odpuść Gwen - mruknął cicho Tent i zobaczył jak Scott krzywo na niego patrzy - Ser-władco Scottcie - wydusił z ciężkością
- Odpuszczam - odparł Scott z uśmiechem na ustach. Usiadł z powrotem na tronie
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
Trent był wkurzony - Już wiemy, że jak będzie eliminacja to jego się pozbędziemy od razu - mruknął bez wahania - Nikt nie lubi tego jak ktoś się aż tak rządzi - pomyślał nad tym co powiedział - Chociaż tu wiele osób się rządzi
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
Jaskinia pod wodospadem. José stał na dywanie i się unosił. Kiwał się na boki, żeby utrzymać równowagę. Carrie, Emma i Sky podziwiały przystojniaka jak z gracją starał się zapanować nad dywanem. Trzy dziewczyny oplotły rękę i wzdychały na jego widok. Duncan i Jasmine starali się oderwać deski, żeby wyjść z jaskini. Kryminalista zapierał się nogami i ciągnął z całych sił za deskę. Jasmine przerażona ciemnością starała się za to podważyć kamienień deski do góry. Duncan co jakiś czas spoglądał kątem okiem na Courtney. Brązowowłosa dziewczyna tylko stała ze skrzyżowanymi rękami z odwróconą na bok głową ignorując kryminalistę. Dave siedział na kamieniu i się podpierał, a nawet ziewnął znudzony. Lightning stał jak wryty i krzywił się patrząc do góry.
- Pomóc wam? - odezwał się Ryan podchodząc do Jasmine
- Chcę stąd jak najszybciej wyjść! - wrzasnęła olbrzymka
- Te deski ani drgną! - stwierdził Duncan puszczając kawałek drewna
Lightning podszedł do nich dwa kroki do przodu - Bo to trzeba użyć jakiegoś sha-zaklęcia! - wymądrzył się - Dziewczyna-dzikuska pewnie by się na tym znała
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
- Nie wierzyłem w magię dopóki nie zobaczyłem tego co dzisiaj - powiedział normalnie Lightning - Trochę nie podoba mi się to, bo nie będę mógł użyć mojej sha-siły! - naprężył muskuły
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
- Halo? Halo? Słyszycie mnie? - rozległ się głos Chrisa po całej jaskinie
Carrie odwróciła wzrok od José i spojrzała do góry na głośnik - Tak słyszymy Cię Chris! - odezwała się jako pierwsza
- Waszym zadaniem jest wkraść się do zamku i zabrać lampę Scottowi! - wydarł się po całym zamku - Powtarzam - macie zabrać lampę! Jeżeli wam się to uda to waszą drużynę dzisiaj ominie eliminacja!
- Rozumiem już po co ten dywan - oznajmił José - Dzięki jego pomocy będzie łatwiej dostać się do środka
- Tylko że jest jeden kłopot - odezwał się Dave - Nie możemy stąd wyjść!
- A to już musicie sobie jakoś poradzić! - zawołał gospodarz i się wyłączył
___________________________________________________________________________
Sala koronna i tron. Scott siedział i wpatrywał się w niezadowolone miny wszystkich. Tak samo reszta wpatrywała się w niego. Panowała między nimi cisza.
- Czemu nie chcecie mi przynieść jedzenia?! - rudy chłopak z koroną na głowie przerwał ciszę jak inni ani drgnęli
- Nie wiemy, co gdzie tu jest - odpowiedział Brick - Jesteśmy w jakimś nieznanym miejscu, na jakiejś nieznanej nam wyspie
- I z nielogicznego punktu widzenia ta wyspa unosi się w powietrzu, a dokładnie nad strumieniach wody - poinformował Cameron - Chris powiedział, że ta wyspa jest napowietrzna, ale nikt nie przypuszczał, że dosłownie
- Możliwe, że wszystko jest tak samo mechaniczne jak na wyspie Pahkitew - powiedział Shawn
- Albo to ta sama wyspa tylko że przerobiona - mruknęła cicho Crimson - Nie wiem, nie byłam na pierwotnej wersji
- Co mnie to obchodzi? - jęknął Scott - Macie mi przynieść żarcie! - wskazał na swój brzuch - Robię się głodny - wyszeptał łagodnie
- Czemu sobie tego nie zażyczysz jak masz jeszcze jedno życzenie - zlekceważyła go Gwen wciąż się dąsając
Scott uniósł przed swoje oczy lampę - Właśnie, zostało mi jeszcze jedno życzenie - potwierdził przyglądając się ponownie lampie - Ale jedzenie to marnotrawstwo w tym przypadku - postawił lampę zaś na kolana - Czego mogę sobie jeszcze życzyć? - zapytał sam siebie - Mam kasę i złoto, mam zamek i władzę, mam również niesfornym poddanych - zaczął się zastanawiać
- W bajkach często jak ktoś jest królem to potrzebuję również swojej królowej - powiadomiła go radośnie Kitty
Scott wskazał na siebie palcem - Mam się żenić? - zdziwił się
Amy dotknęła swojego policzka i się zarumieniła - No wiesz, gdybyś szukał... - przerwano jej
- Courtney! - zawołał Scott i wytrzeszczył oczy - Ale nie zmarnuje życzenia na zmuszenie jej do ślubu ze mną - zmieszał się tym co powiedział
- Hahahahahaha! - roześmiała się histerycznie Gwen - Dobre, dobre! Hahaha! Na pewno była by szczęśliwa
- To nie śmieszne! - wstał Scott z tronu ściskając w rękach lampę - Życzenia na to nie zmarnuje, ale macie ją tu sprowadzić i ogłosić tamtej drużynie, że się z nią żenię! - rozkazał pewny siebie
Gwen przestała się natychmiast śmiać - Ty tak na poważnie? - zapytała bardzo się dziwiąc
- Nie jestem pewny tego co mówię - mruknął z zawahaniem Scott - Chociaż mama ciągle mi mówiła, że powinienem mieć mądrą dziewczynę, a w mojej wiosce dość młodo bierze się ślub - rozpatrywał wszystko
- Masz różową aurę, ale jest jeden problem - odparła natychmiast Dawn - Nie wiemy nawet gdzie przeciwna drużyna się znajduję! Nie wyczuwam nigdzie ich nastawienia
- Dobra - mruknął niezbyt zadowolony farmer. Potarł jeszcze raz lampę - Chcę, aby Courtney znalazła się w zamku, abym mógł się z nią ożenić
Gwen zmartwiona zasłoniła sobie usta. Trent przymrużył oczy widząc nastawienie gotki.
___________________________________________________________________________
Przed jaskinią lała się woda z małego wodospadu. Deski, które przysłaniały jaskinie nagle się rozpadły. Ryan, Duncan i Jasmine pojawili się w przejściu. Między nimi wyleciał latający dywan, ale bez José. Trójka zawodników, która się wychylała schyliła głowy, bo dywan zawrócił.
- A mówiłem wam, że tylko sha-magią się to otworzy! - zawołał Lightning pojawiając się pomiędzy Ryanem, Jasmine, a Duncanem - Auu! - krzyknął jak dywan go przewalił - Głupi czarodziejski dywan! - podniósł się
- Dobry dywanik - pochwalił go José jak dywan oplótł się wokół jego talii
- Jesteśmy wolni dzięki tobie, José! - pochwaliła go Sky
- Phi! - parsknął Dave wstając - To że dywan rozwalił deski to nie znaczy, że to nam wystarczy - skrytykował
- Dave ma rację - przytaknął José - Musimy mieć jeszcze jakiś pan działania
- Przynajmniej nie jest teraz ciemno - zadowoliła się Jasmine
Duncan również odwrócił się od reszty i zaczął się rozglądać -Ej, a gdzie jest Courtney? - zauważył, że nie ma nagle dziewczyny
Carrie wzruszyła tylko ramiona
- Echem! - odkaszlał Chris słyszalny z głośników - Scott wypowiedział trzecie życzenie! - powiadomił
___________________________________________________________________________
Wewnątrz zamku na jednej z wież Courtney się nagle teleportowała. Dziewczyna upadła na podłogę, a dym, który towarzyszył przy teleportacji się rozwiał.
- Au! - jęknęła unosząc się na łokciach - Czemu mnie nagle przeniosło? - zdziwiła się i rozejrzała się wokół. Widziała tylko toaletkę z lustrem i ułożoną na krześle suknię ślubną, którą miała okazję nosić podczas trzeciego sezonu - Hmm? - wstała jeszcze bardziej zaskoczona
___________________________________________________________________________
Na sali tronowej Scott odłożył lampę na tron i rozłożył ręce - Ruszcie się wreszcie! - krzyknął wściekły
- Ale co mamy robić? - zdziwiła się Amy
- Przygotujcie jakoś tą sale czy coś - machnął ręką farmer
- Czas na piosenkę! - zawołał nagle głos Chrisa z głośników
Muzyka rozbrzmiała się po całej wyspie (Inspiracja: Alladyn 3 - W Agrabahu dzisiaj wielki bal)
- Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub - rozpoczęła śpiewać wesoło Kitty - Niezwykłe to chyba każdy wie - uniosła z zachwytu ręce do góry - Czemu tak się musimy śpieszyć? - podbiegła pod stolik, na którym leżała różowa wstążka - Bo Scott i Courtney ślub biorą za moment! - rozwinęła wstążkę i zaczęła z nią biegać na około sali
- Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub - zaśpiewał smętnie Trent - I jesteśmy tylko popychadłem - ktoś wrzucił do jego rąk szczotkę do kurzu. Zauważył, że to był Scott, który podszedł do niego - Każdy tak uważa ja i oni - skrzywił się
Shawn podszedł do Scotta - Ubierz się może, co? - wyśmiał go widząc wskazując na jego ciuchy
Scott zły ruszył do wyjścia z sali
- Zróbcie tak jak on chce przynajmniej - zaśpiewał Brick niechętnie łapiąc za mopa w końca pomieszczenia
- To pokręcone, ale ruszajcie się! - rozkazała śpiewająco Amy wskazując palcem na brudną podłogę
- Nie pasuje mi nic tu jak dla mnie - wyśpiewała zrezygnowana Dawn tylko stojąc
- Pomyślcie ten sezon to będzie dno! - zawołała Gwen wciąż negatywnie nastawiona
- Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub - zaczęła śpiewać Crimson - Więc zrobię wam makijaż - wyciągnęła puder i czarną szminkę
Cameron obok Crimson się cofnął o krok do tyłu - Nie pozna mnie wtedy mama ani nikt - cofnął się od niej jeszcze kawałek
Scott wrócił do sali koronnej przebrany w nowe, tym razem złote szaty - Z drogi pokraki - przeszedł koło Camerona strącając go na ziemie - Won! - wrócił na tron
___________________________________________________________________________
- Courtney i Scott biorą zaraz ślub?! - wyśpiewali wszyscy w jaskini oprócz Duncana - Wygrana jest w ich rękach już! - wyglądali na przerażonych
- Ten łach, farmer żeni się z nią? - zaśpiewał cicho Duncan, który wyglądał na dość zmieszanego
- Nie ciesze się z bogactwa tych dwóch! - wyśpiewał zezłoszczony Dave
- Idziemy tam do nich zrobić sha-rozrubę? - spytał śpiewająco Lightning uderzając pięścią o otwartą dłoń
- Chyba zabrać lampę, tylko to - poprawił go Ryan
- Moi drodzy przecież nic to… - zaczęła zakłopotana Emma, ale jej przerwano
- Idziemy przerwać ten ślub? -zapytał z wigorem José
Carrie i Sky uśmiechnęły się - To będzie takie niezwykłe!
___________________________________________________________________________
- Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub! - zaśpiewała Ella tańcząc z ptakami na jej ramionach - Piękną parę młodych zobaczymy tu - zatrzymała się śpiewając do niebieskiego ptaszka na prawej ręce - A ja nie mogę tego zobaczyć na żywo, co za pech! - odwróciła głowę na wielki monitor przyczepiony do drzewa - Chciałabym zaklaskać owacje… i złożyć gratulacje! - zwróciła się do Chrisa, który leżał na leżaku i również obserwował wszystko na tym samym monitorze, co się działo
___________________________________________________________________________
Amy wyszła z sali koronnej i zaczęła iść schodami do góry - Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub - wyśpiewała lekceważąco - Nie wiem po co tyle zachodu? - zapytała sama siebie robiąc wspinając się do góry - Z tamtą żenić mógłby jakikolwiek facet - skomentowała oschle - A Scott to ponoć dla niej tylko szczur?! - przypomniała sobie z tego, co widziała w telewizji
___________________________________________________________________________
Shawn zamiatał skurzoną podłogę w sali - Będzie tu na pewno czysto zaraz
- Na rozkazy twe posłusznie jesteśmy wszyscy na raz - zaśpiewała z goryczą Dawn, która wzięła się za układanie krzeseł
- I dobrze, ma być tak jak król przemawia - wskazał na siebie Scott z bezlitosny wyrazem twarzy
- Jesteśmy szczęśliwi… - syknęła Gwen kopiąc w długi dywan, który rozwinął się aż do tronu
- Czy te kwiaty mogą być, tak? - zapytała śpiewająco Kitty, która trzymała koszyk z białymi drobnymi kwiatuszkami
___________________________________________________________________________
- Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub - wyśpiewała drużyna Pluszowych Stworzonek chowając się za ścianą z tyłu zamku
- Mamy zadanie, nie lada wyzwanie - wyśpiewali równocześnie José i Duncan, którzy trzymali złożymy dywan, bo się wyrywał do przodu
___________________________________________________________________________
Z innej trony zamku zza drzewami chował się Alejandro - To tak wykiwał mnie mój wredny brat - zaśpiewał uczestnicząc w tym wszystkim, przeszedł od drzew do okna zamku - Ale ja się tak łatwo nie dam - wspiął się do góry na okno - Bo wygram zamiast jego! - wskoczył do środka zamku
___________________________________________________________________________
- Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub - wyśpiewała sama Emma chowając się wciąż na tyle budynku
- Ale chyba zobaczymy tylko ich sha-grób! - wyśpiewał Lightning, a wszyscy weszli tylnym wejściem do środka zamku
- Ostrożnie co? Bo zauważą nas - szepnęła po cichutku Sky jak znajdowali się w kuchni
- Skradanie łatwe jest - oznajmił Ryan opierając się o szafki i przesuwając się do przodu
- Mamy wziąć tylko lampę przecież - zaśpiewała Carrie jak zauważyła, że Jasmine zgarnęła patelnie z pieca
___________________________________________________________________________
- Już sala gotowa, już wszystko jak ma być - zaśpiewał Shawn wycierając pot z czoła
- Już krzesła ustawione, że każdy ma usiąść gdzie - burknęła Dawn dostawiając ostatnie krzesło w rzędzie
- Czy my mamy się w nic nie przebierać? - zapytał Brick wskazując na swoje ubrania
- Wasz wygląd i tak jest fatalny, więc nie - odpowiedział mu Scott, który przedstawił lampę z kolan na tronu
- Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub - wyśpiewała Kitty kołysząc biodrami
- To chore, że aż szok! - zgodziły się razem Crimson i Gwen śpiewając do siebie
- Czy kogoś jeszcze tu brakuje? - zaczął się zastanawiać Cameron - Och no tak!
Scott wstał z tronu i podszedł do Camerona - Gdzie, Courtney, co?! - zły chwycił go za bluzę i podniósł do góry
Muzyka w całym zamku się skończyła. Alejandro przeczołgał się z pod stołu pod tron, kiedy nikt nie zwracał na niego uwagi. Chwycił za lampę i ukrył się za fotelem władcy.
- Siedzi w komnacie! - odpowiedział Scottowi wystraszony okularnik wierzgając nogami w powietrzu
- Amy po nią poszła - poinformowała Kitty i usiadła sobie na krześle
- Ach, okay - oznajmił spokojnie Scott i puścił Camerona na ziemie
- Au! - krzyknął okularnik spadając na plecy - Mogłeś delikatniej!
Scott wiuchnął swoją szatą i wrócił z powrotem na tron
- Pomogę Ci - powiedzieli równocześnie Gwen i Trent, którzy się zjawili przy chłopaku
- Tak, Trent Ci pomoże - Gwen się speszyła i odeszła na bok
Trent pochylił się do Camerona i chwycił jego dłoń
- Dzięki Trent - powiedział Cameron podnosząc się na nogi
- Nie ma sprawy - oznajmił z uśmiechem gitarzysta
Scott doszedł do tronu i wytrzeszczył oczy - Gdzie jest lampa?! - krzyknął zdumiony - Zresztą już jej i tak nie potrzebuję - obrócił się i podszedł w stronę balkonu - Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza - mruknął dość nieswój
___________________________________________________________________________
Farmer wyszedł na balkon i oparł się o poręcz - Courtney się do mnie nie odzywa, a ja takie coś - westchnął - Ona mnie za to zabiję!
Ponownie rozległa się muzyka (Inspiracja: Alladyn 3 - W Agrabahu dzisiaj wielki bal 2)
- Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub - zaczął sam śpiewać pochylając się zmartwiony się do przodu - I to właśnie na naszą cześć - w jego głosie było słychać zmieszanie - Tak jak powiedziałem - wyprostował się - Tak dzieje się - się odwrócił w stronę środka komnaty - Po bogactwo zdołałem się wznieść - spojrzał przez szybę na całą wystroją salę
___________________________________________________________________________
We wieży, a właściwie w komnacie Courtney siedziała na krześle przebrana w suknię ślubną, a za nią stała z Amy - Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub - wyśpiewała tępo patrząc w swoje odbicie - Boję się i dziwne to - chwyciła za tiarę z blatu i założyła na głowę - Nie spodziewałam się tego - odwróciła twarz do niezadowolonej Amy - I nie wiem czy mam powiedzieć „tak”
___________________________________________________________________________
Ekran przedzielił się na pół tam rzucając zbliżenie na Courtney w komnacie oraz Scotta na balkonie.
- To pewne, że będę miał partnerkę - zaśpiewał Scott rozmyślając nad tym co robi
- Pewnego sojusznika będę mieć - wyśpiewała Courtney
- Kogoś, z kim pewnie będę się trzymać… - wyśpiewali oboje równocześnie
- Dość tych smętnych pieśni - wtrąciła się Amy, a wtedy ekran rozłożył się tylko do widoku komnaty - Wstawaj i na dół precz! - chwyciła za oparcie krzesła i zrzuciła z niego dziewczynę
___________________________________________________________________________
- Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub - wyśpiewała Kitty siedząc na krześle tak jak reszta osób
- A my czekamy na koniec i wieczór - zaśpiewał Trent, który siedział obok niej
Shawn wstał i podbiegł do okna - A ty na balkonie, do sali marsz! - wyszedł na zewnątrz i popchnął Scotta do środka
Brick wrzucił do rąk farmera białą stokrotkę - Scott, zaraz tu wpadnie twa przyszła żona!
Scott stanął zdenerwowany przed tronem. Zaczął się nerwowo pocić ściskając obiema rękami kwiatka
___________________________________________________________________________
Drużyna Pluszowych Stworzonek podeszła pod zamknięte drzwi do sali koronacyjnej. José trzymając dywan w ręce wycofał się i wyjrzał przez okno w holu. Zauważył, że obok jest balkon. Machnął ręką do pozostałych, aby do niego podeszli. Hiszpan wyrzucił dywan przez okno, a ten się rozwinął i rozłożył aby na niego wejść.
- Courtney i Scottowi przerwiemy ślub - wyśpiewali wszyscy cicho wchodząc na dywan - Lampe zabierzemy i miliony nie będą ich już! - śpiewali a dywan ledwo przefrunął do balkonu
- Ten farmer był nikim, a dziś królem się stał?! - zapytał Duncan zaglądając ukradkiem przez szybę do sali koronnej
___________________________________________________________________________
- Ona będzie już tu zaraz! - zaśpiewała Kitty wskazując na drzwi główne
- Courtney wpadnie tu zaraz! - zawołała nerwowo Gwen
___________________________________________________________________________
- Zniszczymy im wszystko zaraz! - śpiewała drużyna Pluszowych Stworzonek stojąc na balkonie i tylko obserwując
___________________________________________________________________________
Na schodach w zamku Amy ciągnęła Courtney, która się zapiera i nie chciała iść - O jejku jak się wleczesz! - wrzasnęła wnerwiona blondynka
___________________________________________________________________________
- Będzie już tu już zaraz! - zaśpiewał informacyjnie Cameron, który przebierał nogami na krześle
- Bla bla bla bla bla bla! - Gwen przytkała sobie uszy
___________________________________________________________________________
- Wpadniemy już tam zaraz! - zaśpiewała drużyna Pluszowych Stworzonek zza szyby
___________________________________________________________________________
Ekran podzielił się na trzy części ukazując na pierwszej Courtney z Amy, a drugim drużynę Milusich Ludzików w sali koronacyjnej i na trzeciej części drugą drużynę wciąż na balkonie
- To wydarzy się już zaraz! - zaśpiewali wszystko razem
___________________________________________________________________________
- Na tej wyspie dzisiaj wielki ślub! - zaśpiewali wszyscy na sali oprócz Gwen i Crimson
___________________________________________________________________________
- Zaraz zabierzemy stąd... nasz zwycięski łub! - wyśpiewała drużyna Pluszowych Stworzonek
___________________________________________________________________________
- Zaraz czeka nas... na tej wyspie dzisiaj wielki ślub! - zaśpiewała tym razem już cała drużyna Milusich Ludzików
Muzyka skończyła się, a drzwi do sali się otworzyły. Amy popchnęła na silę Courtney do środka.
- Ach!- wrzasnęła dziewczyna w sukni ślubnej. Zatrzymała się szybko i stanęła jak kamień. Mrugnęła kilka razy zdezorientowana.
Wszyscy się spojrzeli na Courtney. Gwen dała jej znacząco - martwiący wyraz twarzy.
- Co to ma znaczyć?! - odezwała się nagle Courtney
Scott uśmiechnął się nieśmiało - Widzisz ja... - przerwano mu
- Ja wyjaśnię, co to ma znaczyć! - odezwał się Duncan otwierając drzwi balkonowe - Brać ich! - rozkazał wskazując na grupę osób siedzących na krzesłach
- Ej, a kto Ci pozwolił dowodzić? - spytała podejrzliwie Emma stojąc obok niego
- Właśnie! - wtrącił się Lightning wchodząc do sali - Nikt nie będzie rozkazywać sha-Ligtningowi!
Jasmine strzeliła sobie face-palma na słowa Lightninga. Obecni, co siedzieli na krzesłach nawet nie zareagowali.
- Szukajcie lampy! - przypomniał i zawołał Ryan
Carrie i Sky podbiegły do różnych skrzyń z monetami i zaczęły w ich grzebać
- Nie wolno wam! - oburzył się farmer
- Dywanie, atakuj króla! - rozkazał José wskazując na Scotta
- Co?! - zdziwił się Scott jak dywan wleciał do środka i go owinął - Aa! - padł na ziemie i się poturlał, a jego korona spadła z głowy
- To jest jak atak zombie na weselu! - zawołał Shawn z automatu wstając - Musimy się bronić! - chwycił za krzesło i rzucił w Ryana
- Chcecie walki?! - wkurzył się siłacz i podszedł do krzesła gdzie siedział Cameron - To będziecie jej mieli! - zepchnął Camerona i wziął krzesło zastawiając sobie twarz
- Au! - jęknął Cameron ponownie spadając na ziemie - Dlaczego dzisiaj mi się to przytrafia?! - jęknął w bólu
Dave odsunął się do stolika i udawał, że tam czegoś szuka - Hop, hop lampo! - zawołał na zwłokę byle nie brać udziału w walce
- Wyczuwam zło - mruknęła cicho Dawn - Wielkie dwa zła! - przeraziła się
Duncan podszedł do Gwen jak nigdy niby nic - Gwen chciałem z tobą pogadać - powiedział jak na ich głowami przeleciało jedno z krzeseł
- Nie myślę, żeby do był dobry pomysł - odpowiadała skrępowana gotka jak Trent był niedaleko
- Mam tego dosyć! - ich uwagę zwróciła Courtney, która się spięła cała - Idę się przebrać z powrotem - odwróciła się do wyjścia
- Courtney, nie odchodź! - zawołał Scott leżał zwinięty w dywan
- Nie chcieliśmy tego zniszczyć! - zawołała za nią dość przejęta Kitty
Duncan patrzał jak Courtney wychodzi z sali, a następnie z powrotem skupił uwagę na Gwen - A więc wracając do tego, co chciałem powiedzieć... - przerwano mu
- Duncan między nami wszystko skończone i się już nie oszukuj, bo dobrze wiemy o kogo chodzi - powiedziała zła na niego
- Jeżeli Gwen nie chce z tobą gadać, to jej nie zmuszaj - wtrącił się Trent
- Ach, nic nie zrozumiałaś! - wkurzył się Duncan i odwrócił się wracając na poszukiwania lampy
- Trent, nie trzeba było - mruknęła zakłopotana Gwen
- Nie ma problemu - odparł normalnie muzyk
José przymrużył oko i rozglądnął się za ważnych dla ich drużyny obiektem. Podszedł do Scotta i oparł nogę na dywanie, w który był zwinięty - Gdzie schowałeś lampę? - zapytał niezbyt przyjemnie
- Nie wiem gdzie ona jest! - zawołał zdesperowany farmer - Zginęła gdzieś po trzecim życzeniu
Nagle jakąś ręka z lampą zaczęła wystawać zza tronu. José to przyuważył. Alejandro w końcu wyszedł zza tronu i rzucił się do wyjścia. Wszyscy przerwali to co robili i zwrócili uwagę na niego
- To ty! - zawołał zaskoczony José biegnąc w pogoń za Alejandro
- Właśnie ty! - syknął Alejandro wybiegając z sali do holu
- To te złe energie! - wskazała na nich Dawn. Przed jej oczami pojawił się duch kobry - Aa! - wystraszyła się i zemdlała z wrażenia
Duch znowu rozpłynął się w powietrzu
- Przybył fajny znajomy - powiedziała Crimson również zauważając przedtem ducha
___________________________________________________________________________
Alejandro biegł przez hol aż do wyjścia z zamku. José nagle stanął i zagwizdał na dwóch palcach.
___________________________________________________________________________
Scott został uwolniony od dywanu. Zauważył, że obok stoi korona. Rzucił się na nią i z powrotem włożył na głowę - Atakujcie! - rozkazał
Brick wstał i zasalutował - Tak jest! - dołączył do walki na krzesła pomiędzy Shawnem, Ryanem i Lightningiem i Jasmine, która starała się zapobiec sytuacji.
___________________________________________________________________________
Dywan przybył do José, a on na niego wskoczył. Podleciał szybko do wyjścia. Alejandro jednak zdążył wyjść z zamku. Zatrzymał się przed Ellą, która siedziała na trawie oraz Chrisem, który drzemał na leżaku.
- Och! - zareagowała Ella na widok Alejandro
- Mam Cię! - zawołał José zatrzymując się na dywanie przed nim - Oddawaj lampę! - krzyknął
- Nigdy! - Alejandro przytulił do siebie obiekt
- Co? Co?! - wytrącił się Chris ze drzemki - Skończył się już ten film Ella? - zapytał w pół śnie. Odwrócił głowę i zauważył dwóch Hiszpanów - Alejandro?! - zdziwił się szeroko rozszerzając oczy
- To ja powinienem być w tym sezonie, a nie mój brat! - wykrzyczał szybko Alejandro
- Ty się tutaj nie liczysz, więc oddaj zwycięstwo mojej drużynie - mruknął José zataczając kołka na dywanie wokół swojego brata
- Mam dowód! - Alejandro wyciągnął podpisaną umowę - To ja tu powinienem być
- Zgadza się, prawnie Alejandro powinien tu być - potwierdził Chris - Ale który z was będzie to nie ma znaczenia
- Nie rób zamieszania, tylko oddawaj lampę Al! - wyciągnął ręce José
- Przestańcie wreszcie! - krzyknęła Ella - Załatwcie to normalnie
- Jak mnie ktoś oszukał to jak? - zapytał zaniepokojony Alejandro i schował umowę
- Słowami wystarczy - powiedziała stanowczo dziewczyna
- Dobra José - mruknął Alejandro - Jak zejdziesz z dywanu to ja dam Ci lampę
- Czuję jakiś podstęp z twojej strony - powiedział szybko jego brat
- Skoro tak uważasz - uśmiechnął się Alejandro i zagwizdał - La alfombra, soy tu senor - powiedział pocierając lampę
Dywan zaczął drżeć w prawo i lewo
- Hej, co się dzieje?! - zdziwił się José ledwo utrzymując równowagę. W końcu siadł i chwycił się rogów
- La alfombra, deshacerse de él! - rozkazał Alejandro pokazując dalej na kraniec wyspy
- Aaaa! - wydarł się José jak dywan zaczął pędzić nad wyspą, aż do jej krańców. Nagle dywan się przechylił i wyrzucił go w przepaść - Aaaaaaaaaaaa! - krzyknął zanikając za oparami wody
Dywan posłusznie wrócił do swojego nowego właściciela. Zwinął się w rulon i wpadł do wolnej ręki Alejandro
- Auć dla niego - współczuła Ella osobie, która wyleciała
Chris cieszył się ze zdumienia - Załatwiłeś lampę, dywan i wyrzuciłeś swojego brata! - podekscytował się - Wchodził do gry Alejandro!
- Dziękuję za uznanie - pokłonił się
Chris wyjął megafon - KONIEC ZABAWY W LAMPY I DYWANY! - zawołał głośno, a to sprawiło, że wszyscy pozostali słyszeli go w zamku - DRUŻYNA PLUSZO... - przerwał i spojrzał na Elle - Jak ich drużyna się nazywała?
- Pluszowe Stworzonka! - przypomniała od razu
- DRUŻYNA WYLOSOWANA PRZEZ EMME WYGRYWA! - ogłosił gospodarz - WIECZOREM WIDZĘ SIĘ Z OBIEMA DRUŻYNAMI PRZY URWISKU!
___________________________________________________________________________
Nastał w niedługim czasie wieczór. Chris stał na polu przy samym skraju wyspy. Obok niego stał dumny z siebie Alejandro i lekko przygnębiona Ella. Oby dwie drużyny zbliżyli się do nich. Scott już nie miał szat królewskich, ale wciąż zatrzymał koronę na głowie. Wszyscy pozostali byli normalnie ubrani. Teren był oświetlony lampionami porozwieszanymi na gałęziach drzew.
- Chris mogłeś zapewnić chociaż jakieś siedzenia - mruknęła zmęczona Amy
- Albo przynajmniej mam za wygraną - odezwała się Carrie
- Stanie wam nie zaszkodzi - powiedział z pogardą gospodarz - Rozpoczynając naszą eliminację... oddaliście już głosy w naszym niezawodnym systemie głosowania - wskazał ręką na urnę wyborczą niedaleko nich - Ale za nim dowiemy się kto odpada to najpierw parę informacji - oparł ręce o żebra - W tym sezonie w każdym odcinku będą odpadać aż po dwie osoby z drużyny
- Mogłeś nam to powiedzieć przed oddaniem głosów - Kitty nie była zachwycona tym faktem
- Wiele by to nie zmieniło - szepnęła do niej Dawn
- Tak właściwie to wydawało mi się że nas trochę jest za dużo jak na to że mamy spędzić tu tylko dwa tygodnie - stwierdziła Jasmine
- Tym razem nie będzie pianek ani nic takiego - kontynuował Chris - Po prostu powiem kto wylatuje i dosłownie spaduje - zbliżył się bardziej do krawędzi - Bo tutejszy system eliminacji to lot w przepaść - pokazał wypychając pustą rękę do przodu - I to własna drużyna będzie wyrzucać swoich członków
Drużyna Milusich Ludzików otoczyła i okrążyła nagle Scotta. Farmerowi zbrzydła mina
- My już wiemy kto wyleci - powiadomiła Gwen
- Scott na pewno wszyscy z nas głosowali na Ciebie - powiedział pewnie Cameron
Scott skulił się i chwycił za koronę na swojej głowie dociskając ją bardziej do głowy - Byłem waszym królem, więc mnie nie wyrzucicie!
- Echem! - odkaszlał Chris zwracając uwagę całej drużyny Milusich Ludzików - Scott ma rację, nie wyrzucicie go - powiedział szybko - I Cameron też ma prawie rację, bo większość osób głosowało na Scotta. Jednak... w zaistniałej sytuacji uznajmy głos Scotta i to Cameron dzisiaj pożegna się z programem!
- O nie! - krzyknął zszokowany okularnik
- Co?! Jak to?! - zareagowała Gwen - Przecież to się nie trzyma kupy!
Scott wścibsko się uśmiechnął - Dzisiejszy dzień musi być doprawdy fantastyczny - podszedł do Camerona i chwycił go za bluzę - O jednego szkodnika mniej - podszedł i wyrzucił go w przepaść
- Aaaaaaaaaaaaa! - wrzasnął Cameron spadając w dół do wód Muskoka
- Nie powinnam się wtrącać, ale jaka jest sprawiedliwość w tym wszystkim? - zapytała zdziwiona Sky
- To jest przeciwko jakimkolwiek zasadom - odezwała się również Emma
- Nikt nie pofatygował się nawet zabrać Scottowi korony - odparł z uśmiechem Chris
- A to źle? - zapytał Shawn
- Korona to w pewnym rodzaju immunitet
Alejandro wytrzeszczył oczy - Karamba - przeklnął pod nosem
___________________________________________________________________________
KIBELEK ZWIERZEŃ
*Statyczny Hałas*
- Co prawda jestem w wygranej drużynie, ale wszelkie immunitety powinny należeć to mnie - odparł zły Alejandro
*Statyczny Hałas*
___________________________________________________________________________
- Ale za nim wyjaśnię wam coś więcej, to przeprowadźmy sobie jeszcze jedną eliminację - powiedział Chris i podszedł do Dawn - Przykro mi ale jeden głos był na Ciebie
Dawn przymrużyła oczy i wystawiła rękę w kierunku Crimson - Ty na mnie głosowałaś! - wskazała
Crimson nic się nie odezwała tylko mrugnęła
Dawn skrzywiła się, a pod jej nogi przybiegła biała wiewiórka. Schyliła się i podniosła zwierze do rąk. Przyjrzała się zwierzakowi
- O jaka słodziutka! - zachwyciła się Ella i splotła ręce
Wiewiórka w rękach Dawn uniosła się do góry przemieniając się w ducha - Aa! - krzyknęła przerażona
- Ale to tylko magia! - starała się wyjaśnić Ella
- Nie zostanę tu ani chwili dłużej! - wrzasnęła Dawn i sama wbiegła w przepaść - Aaaaaaaaa! - wykrzyczała spadając
- Uwielbiam to - zadowolony Scott poklepał sobie po koronie na głowie
- Ten immunitet nie służy tylko uchronieniem przed eliminacją - powiadomił Chris - Jest to również symbol wymienności - jak powiedział tak wtedy monitor wysunął się z ziemi - Co odcinek najlepsza osoba z przegranej drużyny... - a sami sobie tego dopilnujecie - ...będzie zakładała koronę - przedstawił jak na ekranie wyświetlał się obrazek, a na nim były narysowane dwa ludziki, jeden w koronie, a pomiędzy nimi sztrzałki - Następnie po eliminacjach, zwycięzca z wygranej drużyny wymieni się z osobą, z drużyny przeciwnej, która posiada koronę
- Mam się wymienić ze Scottem, dobrze rozumiem? - dopytał Alejandro
- Dokładnie - potwierdził gospodarz
Amy w jednym momencie posmutniała
Scott ponownie chwycił dwoma rękami za koronę, aby jej nikt nie ściągnął z głowy - Ale nie muszę mu oddawać korony... prawda? - spytał z nadzieją
- Musisz, bo Alejandro musi czuć się bezpieczny - odpowiedział Chris
Alejandro i zdruzgotany Scott do siebie podeszli. Hiszpan chwycił za koronę w głowy Scotta i założył sobie ją sam na własną głowę. Przygnębiony farmer po oddaniu korony minął Alejandro i doszedł do Courtney. Uśmiechnął się szybko zadając sobie strawę, że stoi obok niej. Courtney spojrzała na niego dość zamyślona. Duncan przyglądał im się z uwagą i ze zmieszaniem.
- Chris - odezwał się znowu Alejandro - Ale jakie są korzyści z tego, że będę w przegranej drużynie?
- A żadne oprócz immunitetu - powiedział i spojrzał na kamerę - Nowe miejsce, nowe zasady, nowe eliminacje i nowe przygody! - rzekł radosnym tonem - Cameron i Dawn zostali straceni w przepaść, a jakie dwie osoby będą następne? I jaka bajka czeka kolejnych naszych zawodnikach? Oglądajcie Totalną... - przerwał pochylając się i nastawiając ręce jak jakiś upiór - ...Porażko~Landię! - dokończył dramatycznym tonem
___________________________________________________________________________
Drużyna Milusie Ludziki: Crimson, Shawn, Gwen, Brick,
Drużyna Pluszowe Stworzonka: Emma, Jasmine, Ryan, Courtney, Lightning, Carrie, Duncan, Sky, Dave, Scott ⤲
⤲ - wymiana
♕ - korona
___________________________________________________________________________
NOTA AUTORSKA
UPDATE: Nie wiem na ile ma sens rozpoczęcie nowego sezonu, ale jeżeli będziecie chcieli dalej to wtedy zrobię cały sezon. Nie opublikowałam najpierw spin-off, bo po prostu zaczęłam, a nie skończyłam. Wolę umieścić to co napisałam wcześniej, jak ten odcinek i żeby dowiedzieć się, co dalej.
Ten odcinek zrył mi mózg 😵 Ale to się nazywa nowy sezon! I to pierwszy i jedyny odcinek, który jest najdłuższy ze wszystkich, których znajduje się na blogu. Tego odcinka krócej się nie dało, żeby przedstawić wszystko jak drużyny, zadanie i inne. Przynajmniej teraz jest podzielone wszystko partiami, więc powinno wam się lepiej czytać.
Każdy odcinek jest przeznaczony dla jednej z baśni. Akurat wypadło tak, że ten w dużej mierze dla Scottney 😅 (Nie bić! 🙊) Ale każdy odcinek będzie skupiony na innych relacjach pomiędzy większości postaci. Więc dla każdego coś dobrego!