MENU
- AKTUALNOŚCI
- ODCINKI
- O MNIE
- POSTACIE Z MOICH SERII
- SEZONY
- MOJE SERIE
- TOTALNA PORAŻKA: ŁOWCY SŁAWY
- TOTALNA PORAŻKA: GORĄCZKA ZŁOTA
- TOTALNA PORAŻKA: PO DRUGIEJ STRONIE REALITY-SHOW
- TOTALNA PORAŻKA: 12 GODZIN MĘKI
- TOTALNA PORAŻKA W INDIACH
- TOTALNA PORAŻKA NA LODZIE
- STUDIA TOTALNEJ PORAŻKI
- BOHATER TOTALNEJ PORAŻKI POWRÓT NA WYSPĘ
- MAMA TOTALNEJ PORAŻKI
- MORZE TOTALNEJ PORAŻKI
- MIŁOŚĆ TOTALNEJ PORAŻKI
- ORYGINALNE SERIE
- MOJE SERIE
- INFORMACJE NA TEMAT SEZONÓW
- MOICH SERII
- ORYGINALNYCH SERII
- ZWIASTUNY
- CZOŁÓWKI
- ZWYCIĘSCY I ELIMINACJE
- OPOWIEŚCI
- KONTAKT
Totalna PorażkoLandia
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
"Totalna Porażka: 12 godzin męki"- cz.1
Gdzieś w Kanadzie...
Chris: (łapie za kamerę) Siemanko ludziska! Oto powracam ja, Chris McLean, po raz kolejny. I nie tylko. Powracają również nasi uczestnicy. A właściwie na razie niektórzy, bo ich się strasznie namnożyło. Ale do rzeczy. Totalna Porażka jest częścią mojego życia i będę ją prowadził jeszcze długo, długo, długo, aż do mojej śmierci... lub mi się nie znudzi... albo za nim trafie do więzienia za przetrzymywanie ludzi... (chwila zastanowienia) albo zabraknie pieniędzy... jednak sądzę, że będzie trwała ile tylko da radę!
Chef: (za nim) Streszczaj się!
Chris: Już kończę. Zapraszam was tym razem na film z cyklu- Totalna Porażka: 12 godzin męki! Hahaha! (obraca kamerą pokazując na wielki opuszczony stary zamek, który się sypie)
_________________________________________________________
To samo miejsce...
(autobus zatrzymuje się pod zamkiem. Po kolei wysiadają z niego uczestnicy)
Lightning: (wysiada jako pierwszy z zamkniętymi oczami) Nareszcie sobie odpocznę w pięciogwiazdkowym hotelu (otwiera oczy) Co?
(Za nim wychodzi Zoey i Mike)
Anne Maria: (wchodzi między parę) Przepuśćcie mnie ludzie! Marzy mi się SPA! (patrzy na zamek) Co to za rudera?!
Mike: (zdziwiony) Może kierowca się pomylił przywożąc nas tutaj
Scott: (wychodzi za Mike) Co jest? (spogląda w górę) Aha. Mogłem się tego spodziewać
Zoey: To na pewno musi być błąd kierowcy (odwraca się do środka autobusu i w kabinie kierowcy nikogo nie ma) Chyba nie zapytam
Jo: (wychodzi i uśmiecha się) Super. Nie lubię przesadnych luksusów
Brick: (wchodzi za nią) Gdzie ten hotel?
Anne Maria: To nasz hotel (wkurzona wskazuje palcem na zamek)
Brick: (wzrusza ramionami) Nie przeszkadza mi
Jo: Tam jest cieeemnoo
Brick: Jak będzie zapalone światło to nie będzie ciemno. Ha!
Jo: A co jeśli braknie prądu?
Brick: To-to... (zastanawia się podenerwowany) ...odsłonie okna!
Jo: (uśmiecha się chciwie) A co z nocą?
Lightning: Przestańcie o głupotach gadać. Lightning'owi coś tu śmierdzi
Cameron: (wychodzi ostatni) To na pewno nie ja!
Scott: (ignoruje to) Tylko tyle nas jest?
Cameron: Jak wychodziłem to zostałem tylko ja ostatni
Anne Maria: Przecież jechaliśmy wszyscy
Mick: Dziwne...
(przyjeżdża drugi autobus i z niego też wychodzą uczestnicy)
Lindsay: (wychodzi pierwsza) Hotel! Hotel! Hotel! (patrzy na zamek i zaczyna krzyczeć) Aaaa!
Bridgette: (wychodzi za nią) Co się dzieje? (widzi uczestników i z wrażenia opuszcza ręce)
Trent: (wychodzi za nimi) Ooo...
(za nim wychodzi Heather, Courtney i Harold nic nie mówiąc tylko się dziwiąc)
Gwen: (wychodzi wożąc zapiętego pasami Duncan'a na wózku) Mówiłam Ci. Za nim nie skończy Ci się kara za popełnione zbrodnie to nie mogę Cię uwolnić (widzi zamek) Nie!
Duncan: (krzywi się, trochę się szarpiąc) Było wiadomo, że gdzieś nas wywleką
Zoey: (macha do nich z uśmiechem) Hej! Miło was widzieć!
Heather: (znudzona) Wspaniale...
Scott: (patrzy w górę) Mogę wrócić do domu?
Chris: (przylatuje na odrzutowym plecaku) Ani mi się śni! (ląduje koło nich) Znowu was wrobiłem!
Courtney: (przewraca oczami) Nic nowego
Chris: Ah ile frajdy! Dla mnie oczywiście. Żaliliście się, że chcecie kasę to ja wam daję tą szanse na zdobycie kasy
Heather: Fajnie, ale trzeba się namęczyć i ujść z życiem
Chris: Łatwo nie ma. Żeby coś mieć to trzeba na to zapracować. Wymyśliłem wam dość ciekawe miejsce
Jo: Takie, że siusiu majtkowi braknie majtek
(Brick i Cameron zarumienili się)
Cameron: (skrępowany) Zacząłem znowu nosić pieluchy, żebym nie popuścił przez zagrożenia płynące z rzeczywistości !
Jo: Nie chodziło mi o Ciebie, ale hahahaha! (złapała się za brzuch ze śmiechu)
Brick: (pochylił się nad Cameron'em i mówi szeptem) Pożyczysz mi w razie potrzeby
Chris: Mam dla was dwie informacje. Pierwsza, nie jest to sezon jak pewnie myślicie, a druga, pod koniec dnia pojedziemy do tego hotelu, który wam obiecałem
Wszyscy: Woah! Tak!
Anne Maria: (zadowolona) Będę jednak mogła o siebie zadbać (spadł jej uśmiech z twarzy) Właściwie po co tu jesteśmy?
Chris: Jak mówiłem, daje wam szanse na zdobycie kasy
Heather: Chcesz powiedzieć, że w tym zamku są ukryte pieniądze
Chris: Tak... i nie. Już wyjaśniam o co chodzi. Jest godzina 8:00 rano. Daje wam równe 12 godzin na to abyście poszukali i zdobyli walizkę ze standardowym milionem dolarów. Przez to że tylko każe wam się 12 godzin męczyć, a później zapewnić luksusy zadanie nie jest na takim niskim poziomie trudności jak przechodziliście przez wszystkie sezony. Tym razem nikt wam nie gwarantuje bezpieczeństwa jak wcześniej i tym razem możecie zginąć (wyciągnął z kieszeni kartki papieru) Każdy z was kto podpisał umowę podpisał również zgodę na sprzedaż waszych organów w razie wypadku (uśmiechnął się szeroko)
Harold: Przecież wcześniej nikt nam i tak nie gwarantował bezpieczeństwa!
Chris: Hmm... no tak (wyrzucił za siebie umowę) To nie ważne. Zamek jak widzicie jest duży, co oznacza też dużą ilość pięter, komnat oraz pułapek i niespodzianek, które czekają na was po drodze
Cameron: Pułapki i niespodzianki to pewnie u Ciebie to samo
Chris: (zaśmiał się) Oj, żebyś się nie zdziwił Cam, bo tym razem to nie to samo. Dam wam pewną podpowiedź. Milion jest jeden, a walizek jest kilka
Mike: Co to znaczy?
Chris: Że tylko w jednej walizce będzie milion, a wy i tak nie będziecie wiedzieć, w której, bo każda z walizek jest szczelnie zamknięta. Chyba, że znajdziecie też klucze do danej walizki. Dobra, zabrałem wam 5 minut to w razie konieczności przedłużę wam czas. Jeśli będziecie się chcieli zwierzyć to możecie w tym małym ciasnym kibelku (wskazał na niebieską budkę) Niestety nic lepszego nie wymyśliłem. A teraz jazda!
(wszyscy pobiegli do zamku)
Zamek... Duża sala...
(wszyscy stoją w środku i się rozglądają)
Zoey: Działamy w grupach czy osobno?
Heahter: Ja działam solo, a wy jak tam chcecie (poszła w lewo i weszła do korytarza)
Lightning: W takim razie, Lightning też działa sam! (poszedł w prawo i też wszedł w korytarz)
(parę osób się rozeszło w różne strony)
Gwen: (odpina Duncan'a z pasów) No, jesteś wolny
Duncan: (schodzi z wózka) Nareszcie! Powaliło Cię, że ciągle trzymasz mnie na uwięzi?
Gwen: Wiesz o tym, że musisz być
Duncan: (machnął ręką) Chodź już lepiej
(poszli w lewo)
Jeden z korytarzy...
(Harold idzie sam powoli i patrzy przed siebie)
*kibelek zwierzeń*
*Harold: Nigdy nie wiadomo, gdzie Chris mógł zastawić pułapki, dlatego warto być wszędzie ostrożnym i mieć oczy otwarte*
Harold: (idzie dalej, ogląda się za siebie i przewraca się o coś) Ała! (uderza twarzą o podłogę)
Cameron: (nieśmiale) Sorki!
Harold: Kurde, nie zauważyłem Cię (podnosi się z podłogi)
Cameron: Słuchaj, wiem, że ty jesteś tutaj najmądrzejszy ze wszystkich
Harold: (zaskoczony) Tak uważasz?
Cameron: Owszem. Jeśli mnie oglądałeś to wiesz, że ja również jestem intelektualnym geniuszem. Możemy więc połączyć nasze intelekty i zdobyć ten milion
Harold: (wzruszył ramionami) Spoko, co mi tam
*kibelek zwierzeń*
*Cameron: Tak jak nauczyła mnie Jo. Połączę siły, a potem go wyroluje*
*Harold: (uśmiecha się) Jeśli znajdziemy milion, przewyższę kurdupla swoją wiedzą i zdobędę pieniądze*
Na schodach...
(Courtney idzie schodami w górę)
Scott: (idzie za nią) Courtney? Czy to ty jesteś tą Courtney?
Courtney: (zatrzymuje się i się odwraca) Tak, czego chcesz?
Scott: Jesteś sprytna i mało doceniana. Oglądałem Cię w poprzednich sezonach. Zatem proponuję Ci współpracę. Jak znajdziemy milion odstąpię Ci 10%
*kibelek zwierzeń*
*Courtney: (pęka ze śmiechu) Hahahahahaha! (powoli przestaje się śmiać) Nie, nie ma mowy*
Courtney: Nie ma mowy!
Scott: (przewraca oczami) Pomyśl, dzięki mnie masz jakieś szanse. Niech stracę, 20%
Courtney: (zastanawia się) Chcę połowę
Scott: Ostro się targujesz (uśmiecha się) Niech będzie (wyciąga rękę)
Courtney: Ciesz się, że chcę tylko połowę (podaję mu rękę) To idziemy (weszła o schód wyżej i poślizgnęła się o skórkę banana) Aa!
Scott: (chwycił ją w ręce) Uważaj trochę (postawił ją na nogi) Mogłaś sobie coś zrobić
Courtney: (zdezorientowana) Dzięki... (prostuje się) Idziemy!
*kibelek zwierzeń*
*Courtney: Chwila nieuwagi, bo mnie zagadał. Myśli, że weszłam z nim w prawdziwy układ? Oczywiście mnie się należy całość, a nie jakaś tam marna połowa, ale pomoc się przyda*
*Scott: Musiałem komuś zaproponować układ i tak wypadło na Courtney. Wykorzystam ją i zgarnę milion (uśmiecha się) Chyba, że znajomość rozkwitnie i jej coś odstąpię (chwila zastanowienia się) Nie! (uśmiechnął się wrednie)*
Korytarz...
Mike: Oh Zoey ten zamek jest ogromny, nie uda nam się znaleźć walizki
Zoey: Ale musimy próbować (uśmiechnęła się) Może nam się poszczęści (położyła mu rękę na ramieniu)
Mike: (lekko uśmiechnął się) Zoey...
*kibelek zwierzeń*
*Mike: Zoey to super dziewczyna. Od dłuższego czasu próbuję się zebrać, aby ją gdzieś zaprosić. Muszę się w końcu odważyć*
Zoey: Tak?
Mike: Ja chciałem... Może by tak... Kiedy będziemy już wolni, nie ze chciałabyś... (stracił grunt pod nogami) Aaaa!
Zoey: Mike! (kuca nad dziurą w podłodze i widzi Mike nieprzytomnego) Mike! Obudź się! Mike!
(widzi, że ściany w małym pomieszczeniu, w którym leży nieprzytomny chłopak coraz bardziej się zwężają) MIKE! WSTAWAJ!
Mike: (otwiera po woli oczy) C-co?
Zoey: Mike musisz się jak najszybciej wydostać!
Mike: (powoli wstaje) Mike? Jaki Mike? Ja jestem Arentino (rękami wygładził sobie włosy i spojrzał na swoją koszulkę) Co ja mam na sobie?
*kibelek zwierzeń*
*Zoey: (zrozpaczona) Oh nie! Wcielenie wielorakie Mike wróciło! Tylko tym razem udaje jakąś nową postać*
Zoey: Mike, Arentino spójrz na ściany!
Mike 'Arentino': (ogląda się wokół) Możesz podać mi rękę?
(Zoey podaje mu rękę i z całych sił próbuję wciągnąć Mike 'Arentino' na górę. On kilka razy podskakuje i udaje się go wydostać, kiedy ostatecznie ściany się zwężyły)
Mike 'Arentino': (wstaje z podłogi i pomaga Zoey wstać) O mały włos
Zoey: Musimy znaleźć Cameron'a. On będzie wiedział jak to znowu uleczyć
Mike 'Arentino': (chwyta rękę Zoey) Dziękuje Ci piękna (całuje jej rękę) Czy będę mógł się odwdzięczyć koszem róż, gdy tylko znajdę kwiaciarnię?
Zoey: (zarumieniła się) Oh, nie musisz. Trzeba sobie pomagać nawzajem
*kibelek zwierzeń*
*Zoey: (uśmiecha się szeroko) Chyba polubie to nowe wcielenie Mike*
Mike 'Arentino': Wybacz, że pokazuje się w tak okropnych ciuchach, ale kiedy się obudziłem miałem je na sobie
Zoey: Uważam, że Twoje ubranie jest w porządku (położyła mu znowu rękę na ramieniu)
Mike: (trzęsie głową i fryzura wraca do pierwotnego kształtu) Zoey?
Zoey: Mike?
Mike: Wybacz mi, ale w mojej głowie znowu się coś zaczęło mieszać
Zoey: Nie szkodzi, ważne, że jesteś w normie. Chciałeś coś zapytać?
Mike: (skrępowany) Już nie
(Zoey posmutniała, a ściany pomieszczenia pod podłogą wróciły na miejsce)
Korytarz... gdzieś indziej...
(Trent idzie przed siebie i pogwizduje)
Anna Maria: (dołącza do niego) Cześć! (wyprzedza go i staje przed nim blokując mu drogę)
Trent: (przestaje gwizdać i podnosi brew do góry) Cześć...
Anne Maria: (mruży oczy i ręką poprawia swoje włosy) Dlaczego taki przystojniaczek szuka miliona sam?
Trent: Wszyscy się gdzieś rozeszli i tak wypadło
Anne Maria: To tak jak ze mną! (zbliża się do niego) A nie pomógłbyś mi się tutaj poruszać? Boję się, że za błądze
Bridgette: (chwyta Trent'a za ramie) Chodź, tym nowym się nie ufa
Anne Maria: (wkurzona) A ty to kto, że nam taką opinię wydajesz?
Bridgette: Pracowałam na wyspie jako kaskaderka i widziałam was jacy jesteście
Anne Maria: (niewinnie) Ale ja się zmieniłam!
Bridgette: Dalej chowasz lakier we włosach?
Anne Maria: Nie... (z włosów wyleciała jej na podłogę puszka lakieru) Ale co to ma do mojego zachowania?
Bridgette: Kombinatorka (pociągła Trent'a za sobą) Chodź
Anne Maria: (została sama) Grr!
*kibelek zwierzeń*
*Anne Maria: Co tą dziewczynę ugryzło, że taka podła była dla mnie? Chciałam się tylko zaprzyjaźnić z Trent'em*
Ten sam korytarz... Trochę dalej...
(Bridgette puszcza Trent'a i idzie z nim przed siebie)
Trent: Co taka wściekła jesteś?
Bridgette: (ciężko wzdycha) Przed przyjazdem tutaj pokłóciłam się z Geoff'em
Trent: Po raz kolejny?
(Bridgette skinęła głową)
Trent: Pogodzicie się
Bridgette: No tak, ale zawsze się przejmuje jak między nami wybuchnie sprzeczka
Trent: Nie ma czym. Czas to najlepsze lekarstwo. Błąkasz się tu sama ciągle?
Bridgette: Przez chwilę byłam z Lindsay, ale gdzieś sobie poszła
Trent: To trzymajmy się razem, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi przecież
Bridgette: Trzymamy się razem (posmutniała i spojrzała w dół)
Trent: (podszedł przed nią i ręką podniósł jej podbródek w górę) Co jest Bridge?
Bridgette: Ta kłótnia...
Trent: Spokojnie (dotknął ręką jej policzka) Wszystko się ułoży
*kibelek zwierzeń*
*Trent: Brachu jeśli to oglądasz to wiedz, że tylko pocieszam twoją dziewczynę*
Wieża...
Lindsay: (otwiera drzwi i wchodzi do środka. Widząc skrzynie, podchodzi do niej) Gdybym była walizką, gdzie chciałabym być ukryta? (łapie za wieczko skrzyni i je szybko otwiera) Aha! (widzi w środku wiewiórkę ) Ah! (uśmiecha się i składa ręce) Jaka ty śliczna jesteś!
(wiewiórka strzela laserem z oczu nie trafiając w Lindsay)
Lindsay: (poszerza oczy) Aaa! Proszę Cię wiewiórko, nic mi nie zrób! (zasłania się)
(wiewiórka wychodzi ze skrzyni i dalej strzela laserem, a Lindsay z krzykiem podbiega do drzwi, którymi weszła)
Lindsay: Zamknięte! Aa! (pada na podłogę i się dalej zasłania)
(wiewiórka patrzy na nią i powoli podchodzi do niej. Wpada przez okienko orzeł i pazurami chwyta wiewiórkę wylatując z pomieszczenia)
Lindsay: (wstaje z podłogi i patrzy na okienko) Jestem wdzięczna ptaku! (podchodzi jeszcze raz do skrzyni i wyciąga z niej walizkę) Super!
*kibelek zwierzeń*
*Lindsay: Może pierwszy raz w historii uda mi się wygrać, jeśli to jest właśnie ta walizka (pokazuje bliżej do kamery) Teraz tylko znaleźć kluczyk*
Korytarz...
Jo: (patrzy za siebie) Dlaczego ty za mną idziesz?
Brick: (zakłopotany) Jo, chciałbym po prostu z Tobą współpracować
Jo: (staje) Dobra, może być, ale ja dowodzę
Brick: Ja proponuje współprace i ja będę dowodził
Jo: (krzywi się) To się wypchaj!
Brick: (niezadowolony) Dobra, ty dowodzisz
Jo: (zdziwiona) Tak szybko się zgodziłeś?
Brick: Samemu to trudno będzie wszystko przeszukać
Jo: (wzruszyła ramionami) Fakt, po za tym jesteś dobrym przeciwnikiem i razem będzie nam prościej
Brick: Prawda, proszę pani
Jo: (patrzy w dół i widzi dziurę z pomieszczeniem na dole) Za łatwo byłoby milion ukryć w pomieszczeniu. Skarby się chowie w ziemi, więc proponuję szukać walizki pod murami zamku
Brick: (patrzy w dół) Ale tam jest ciemno
Jo: Boisz się?
Brick: Nie...
Jo: No to wskakuj
Brick: Dlaczego ja? To ty tu rządzisz
Jo: Powiedziałam wskakuj! (chwyciła Brick'a i popchnęła go do dziury)
(Brick stoi w świetle padającym z góry i widzi wokół reszty pomieszczenia ciemność, ze strachu ugina pod sobą kolana)
Jo: (również wskakuje do dziury) Kadeciku pokaż klasę i więcej odwagi
Brick: (prostuje się i salutuje) Tak jest kapitanie!
Jo: (rozgląda się po małym pomieszczeniu i dotyka ściany) Gdzieś tu muszą być drzwi (czuje, że ściany przybliżają się do niej) O rany! (patrzy przed siebie i widzi w ciemności kontur drzwi) Brick musimy się szybko tam dostać (wskazuje na drzwi w cieniu)
Brick: (poszerza oczy) Nie pójdę tam, bo tam jest ciemno
Jo: Chcesz być zgnieciony przez ściany? (odpycha się od ściany podchodząc do konturu drzwi, gdzie widzi tylko malowany kredą prostokąt) To oszustwo! (ściana z konturem przybliża się)
Brick: (w panice) I co teraz?!
Jo: (ściana popycha ją do środka do niego) Musimy zablokować te ściany. Rusz się w końcu!
Brick: (próbuje blokować rękami i nogami ściany) To nic nie daje!
Jo: (przerażona puszcza ścianę) Aa, nie mamy wyjścia!
Brick: (też puszcza ścianę i odwraca się do niej twarzą) No nie!
(zmuszeni przytulają się)
Jo: Co ty robisz?!
Brick: Ja robię?! Co ty robisz? (patrzy jak ściany coraz bardziej się zwężają) Nie chce tak zginąć! Jeszcze nawet nie byłem na jednej prawdziwej wojnie!
Jo: (powtarza to co kiedyś) A ja nigdy nie całowałam chłopaka!
Brick: A ja dziewczyny!
(oboje w szoku zamykają oczy i nastawiają usta do pocałunku. Nagle czują, że coś zablokowało ściany. Otwierają oczy i widzą, że ściany się cofają)
Lightning: (trzyma w ręce dwa pręty) Chłopskich pocałunków nie będę tolerował! (rzuca pręty na podłogę)
(Brick i Jo szybko się puszczają i odsuwają od siebie)
Brick: Lightning, uratowałeś nas!
Lightning: Przechodziłem obok i sumienie mnie ruszyło, abym pomógł kolegom
Jo: Mówiłam Ci, że jestem dziewczyną!
Lightning: Yo facet, wiem, że to był tylko żart. Lightning'a nie nabierzesz po raz kolejny!
Brick: Należą Ci się serdeczne podziękowania (zasalutował mu)
Lightning: Nie ma za co. Ale wy dwoje nie macie żadnej dumy! Niszczycie rasę męską swoim postępowaniem. Brzydzę się na was patrzeć (wyprostował się i sobie poszedł)
Jo: Dałabym mu w łeb, gdyby nie to że nas uratował
Brick: Możemy już wyjść z tej dziury?
Jo: Nie! Po za tym jest za wysoko, żebyśmy dali radę wyjść stąd (myśli) Eh Brick... (lekko zarumieniła się)
*kibelek zwierzeń*
*Jo: Ja w to nie wierze! To działo się tylko pod wpływem emocji. Ale przynajmniej może ten półgłówek wreszcie to dostrzeże i nie będzie mnie brał cały czas za faceta*
Brick: (też się zarumienił) Do niczego nie doszło. Zapomnijmy o tym (wystawił rękę)
Jo: Umm... (podała mu rękę) Jasne, zapomnijmy. Dalej jesteśmy rywalami, co nie?
Brick: Owszem żołnierzu (puścił jej rękę i zasalutował)
Jo: (podeszła do konturu drzwi i zaczęła dotykać malunek) Może jest jakiś przycisk lub coś podobnego
Brick: (podszedł do niej) Odsuń się (zrobił zamach i pięścią zburzył ścianę)
Jo: (wkłada głowę do środka rozburzonej ściany) Brawo bojaźliwcu! (uśmiecha się widząc korytarz)
Brick: Bojaźliwcu?
Jo: (wchodzi przez szczelinę do korytarza) No przed ciemnością
Brick: (znowu ugina kolana) Musiałaś mi przypominać?
Plac zamkowy...
(Duncan siedzi na ławce na dworze, cały plac otaczają wysokie mury)
Gwen: Co?! Masz zamiar przesiedzieć tutaj 12 godzin?
Duncan: Dokładnie 10 godzin 40 minut
Gwen: Nie zależy Ci na kasie?
Duncan: Nie, bo to pic na wodę (krzyżuje ręce)
Gwen: Przecież nie zawsze to była ściema (usiadła obok niego)
Duncan: Słyszałaś, że to nie jest takie jak w sezonach? Po co mam się męczyć jeśli nawet nie znalazłbym tej walizki co trzeba
Gwen: Skąd wiesz?
Duncan: Bo szansa jest jak jeden do... (chwila zastanowienia) ile bądź jest walizek
Gwen: Może trochę racji masz (spuściła głowę na dół myśląc intensywnie)
Anne Maria: (weszła na plac) Oh hej ludzie! (podeszła bliżej) Mogę się do was dołączyć?
Gwen i Duncan: Nie!
Anne Maria: Świetnie! (dosiadła się do nich) Znaleźliście już coś?
Duncan: Nie bierzemy w tym udziału
Anne Maria: Co?! (wstała momentalnie z ławki) Jak można nie chcieć miliona dolarów?! Jesteście chorzy?!
Gwen: Ja chce, tylko on nie chce
Anne Maria: To chodź ze mną i go zostaw
Gwen: (wstała) Nie zamierzam tracić przez Ciebie szansy
Duncan: Powodzenia i Adios (założył za głowę ręce rozsiadając się wygodnie) Idź jak tak bardzo chcesz z tą malowaną lalą
Anne Maria: (gniewnie) Że jak mnie nazwałeś?
Duncan: Blondyna Lindsay nie ma tyle tapety, co ty
Anne Maria: (wnerwiona) Oh, bo jak Ci...
Gwen: A pro po Lindsay, patrzcie! (wskazala palcem na Lindsay, która wychodząc z okienka wieży, powoli przesuwała się w bok opierając plecy i dłonie na murze. W zębach trzymała walizkę)
Anne Maria: Trzeba jej odebrać tą walizkę! (schyliła się po kilka kamieni i zaczęła rzucać w wieżę)
Lindsay: (trzymając wciąż w zębach walizkę) Przestań... rzucać! Aaa!
Anne Maria: A masz! (rzuciła kamieniem prawie blisko głowy Lindsay i wtedy wypuściła z zębów walizkę)
Gwen: (łapie walizkę) Tak! Chodź nie popieram takiej metody zdobywania, ale udało się!
Anne Maria: (uśmiecha się zadowolona podrzucając sobie w ręce kamień) Jak trzeba to trzeba
Duncan: (wstał z ławki) Może jednak opłaci się mieć jakieś chęci do tego szukania
Gwen: Zmieniłeś zdanie?
*kibelek zwierzeń*
*Duncan: Może i zmieniłem (uśmiecha się wścibsko)*
Duncan: Jak mamy walizkę to tak
Anne Maria: Mniej gadania, więcej szukania!
(pobiegli z powrotem do zamku)
Lindsay: (krzyczy) A co ze mną?! Oh... (zaczęła się wracać do okienka)
Korytarz...
(z lewej strony idzie Heather, a z prawej Lightning)
Heather: No fajnie jak widać korytarze są połączone
Lightning: Nie do końca (wskazuje na ciemnoszare drzwi zlewające się ze ścianą, które są pomiędzy nimi)
Heather: (podbiega do drzwi i popycha je, aby je otworzyć) Co za zamki robią w tych drzwiach?
Lightning: (podchodzi do niej) Pozwolisz?
Heather: (przewróciła oczami) No dalej (przesunęła się)
Lightning: (pociągnął do siebie drzwi i je otworzył) Trochę pomyślunku!
Heahter: Dzięki pacanie! (weszła do pomieszczenia)
Lightning: Nie tak szybko... dziewcze! (wszedł za nią)
Komnata...
(w środku znajdowało się stare czerwone zakurzone łoże. Pomieszczenie było oświetlane przez świece)
Heather: Co to? (schyla się, a strzała przelatuje jej nad głową) Ojejku! (podnosi szmacianą lalkę i poszerza oczy)
Lightning: W tym pomieszczeniu nic nie ma (strzała leci na niego, ale chwyta ją ręką) I to mają być te pułapki? (strzała wypuszcza igły) Ała! (rzuca strzałę o podłogę i ręka mu puchnie)
Heather: (trzyma dalej w ręce lalkę) Możesz stąd iść? Pierwsza znalazłam to pomieszczenie!
Lightning: Pierwsza? Haha, chyba się przesłyszałem. To ja wskazałem drzwi. Po za tym Lightning
nie jest głupi. Jeśli są tu strzały, znaczy, że jednak musi być tu forsa
Heather: (patrzy się na niego znudzona) Możesz nie mówić do siebie w trzeciej osobie? To lamerskie
*kibelek zwierzeń*
*Heather: Dlaczego ja musiałam trafić na tego idiotę?*
Heather: (patrzy na lalkę z rękach) Chwila, moment (przygląda się lalce) Pani Dolli?
Lightning: Co takiego?
Heather: Moja lalka z dzieciństwa. Mój okropny brat wyrzucił mi ją jak miałam 5 lat
Lightning: Aha (ignoruje ją i szuka po szufladach) Ajć, boli (jęczy cicho)
Heather: (obraca lalkę i z tyłu widzi ukryty klucz. Niezauważanie zabiera go i chowa) Wiesz, co ja stąd idę (kolejna strzała przelatuje jej obok głowy) I to natychmist! (wyszła z pomieszczenia zabierajac lalkę)
*kibelek zwierzeń*
*Lightning: Wystraszyła się strzałów. I bardzo dobrze. Fory dla Lightning'a... znaczy dla mne*
*Heather: (trzyma w ręce lalkę) Dzięki Ci Pani Dolli (drugą ręką wyjmuje klucz z kieszeni) Teraz będzie problem z walizką. Trzeba się dokogoś doczepić, żeby było łatwiej. Lightning mało co mi się przyda. Jest zagłupi, ale ma za to siłę. Jeśli nie znajdę nikogo lepszego, zaproponuje mu współpracę (lalka automatycznie zapaliła się) Aa! (upuściła lalkę ) Pani Dolli? (sporzała w dół)*
Lightning: (podchodzi do łoża) Tutaj rzeczywiście nic nie ma (odkrywa narzutę z łoża i widzi pognitego żółtego kościotrupa) Aaaaaaa! (krzyczy ze strachu i mdleje)
Kamero-stacja...
Chris: (siedzi na fotelu i obserwuje na ekranach przebieg wydarzeń) Haha, Lightning już znalazł jedną z moich niespodzianek (obraca się od monitorów) Minęły już dwie godziny. Uczestnikom całkiem nieźle idzie. Czas by trochę podkręcić atmosferę (przekręcił pokrętło umieszczone w biurku) Zobaczycie, co zacznie się dopiero dziać już w drugiej części Totalnej Porażki: 12 godzin męki!
Postanowiłam podzielić to na kilka części, ponieważ strasznie długie mi to wyszło. Przepraszam was, że tak zniknęłam, ale dużo się działo w moim życiu i ogółem nie dałam szansy czwartemu sezonowi Totalnej Porażki. Dopiero jak sobie nadrobiłam w te wakacje to stwierdziłam, że nie jest tak źle jak myślałam. Nawet uważam kilka postaci za całkiem ciekawe charakterki i nawet już sobie niektóre upatrzyłam :) Nie wiem na jak długo zostanę ze względu na szkołę, ale postaram się trwać na razie i co jakiś czas coś wrzucić. Za niedługo już będzie piąty sezon Totalnej Porażki, którego jestem bardzo ciekawa. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i z powrotem zaczniemy jakoś działać. Mało jest teraz Polskich fanów, ale ja mimo już 'starucha' xD to jeszcze mnie to kręci i dzięki temu mniej więcej wiem, co chce robić w życiu ^^
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Total Drama Famous Hunters
Pozostałości
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~RESZTKI Z BLOGA~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
super i spokojnie sama idę w tym roku do gimnazjum i wiem jak to jest nie mieć czasu ale notka fajna czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńPoczekaj, az pójdziesz do liceum :p to wtedy nie będziesz miała czasu
OdpowiedzUsuńczesc super blog i mam pytanie na jakiej stronie go zalozyzlas?
OdpowiedzUsuń