Drugie
piętro... korytarz...
(Gwen
dobiega do schodów i się przed nimi zatrzymuje patrząc w górę. Zauważa, że
stopnie są bardzo poniszczone i się sypią)
Duncan: Bu!
(znajduje się za nią kładąc swoje ręce na jej ramiona)
Gwen: (nie
reaguje tylko ciężko wzdycha) I co teraz? Jak dostać się na górę?
(Duncan
próbuje coś powiedzieć, ale zaprzestaje, gdy tylko Scott i Courtney dobiegają
do nich)
Scott: Aha!
Oddajcie walizkę! (trzyma cały czas Courtney za rękę)
(Gwen
odwraca głowe, a Duncan milczy. Scott przez chwile patrzy na nich zastanawiając
się o co chodzi, a następnie wymienia wzrok z Courtney. On i dziewczyna
skrępowali puszczają swoje ręce)
Courtney:
(marszczy brwi i powoli podchodzi do Gwen) Daj walizke
Gwen:
(rozgląda się, a następnie rzuca walizkę do góry na zniszone schody) Haha, nie
tym razem Courtney!
Courtney:
Scott, zrób coś!
(Scott
wchodzi na zniszone schody, przeskakując szybko z jednego na drugi)
Gwen:
Duncan, zrób coś!
(Duncan
krzywi się, a następnie rusza za Scott'em)
Courtney:
Przesuń się! (tyrpie Gwen)
Gwen:
(łapie ją za ramienie) Czekaj Courtney (zmienia głos na łagodny) Nie chce się z
tobą kłócić, chce żebyś mi mogła ufać
Courtney:
(szarpie się z uścisku) Tobie się nie da zaufać gotko!
Gwen:
(smutnieje) Nie chce być złym człowiekiem, uwierz mi (puszcza ją) Czy
przebaczysz mi?
Courtney:
(stanęła w miejscu) Przebaczyć co?
Gwen: To z
Duncan'em
Courtney:
(parska) Gryzie Cię sumienie za to co zrobiłaś? Nie obchodzi mnie to!
(Gwen
spuszcza głowę na dół. Po chwili Duncan spada ze schodów na podłoge piętra na
którym się znajdują)
Duncan:
(jęczy z bólu) Ała!
Scott:
(zatrzymuje się na jednym stopniu, zabiera walizkę i zadowolony uśmiecha się) Z
nami nie macie szans!
Courtney:
(przechodzi obok Duncan'a obojętnie i wchodzi ostrożnie na schody) Jak na złość
muszą być te schody aż tak rozwalone!
Scott:
(schodzi po nią i podaje jej rękę) Chodź szybko!
(Courtney
chwyta go za rękę szybko biegnąc za Scott'em. Za nią schody całkowicie się
rozpadają)
Duncan: (wstaje)
Musimy iść za nimi!
Gwen:
(zdołowana) Zostaw, niech mają walizkę
Duncan:
(zaskoczony) Co się dzieje Gwen?
Gwen: Nic,
po prostu znajdziemy inną walizkę, może ta jest akurat pusta
Duncan:
(wkurzony) Nie chce szukać innej, ale już i tak nie zamierzam ich gonić, bo
nawet nie mam pojęcia jak się tam dostać
Gwen:
(obojętna) Odpuszczamy?
Duncan: Nie
wiem, zastanowie się
Trzecie
piętro... Korytarz...
(Scott
wchodzi na piętro i przyciąga do siebie Courtney)
Courtney:
(zdziwiona) S-scott, co ty robisz?
Scott:
(nieśmiało) Ja... emm... Wybacz mi to co mówiłem, że jesteś wkurzająca.
Poniosło mnie
Courtney:
(spokojnie) W porządku, ale czy możesz mnie już puścić?
Scott: Tak,
jasne (puszcza ją i się troszke odsuwa) Tak właściwie to chciałem coś jeszcze
powiedzieć (pewny siebie) Podoba mi się Twój charakter
Courtney:
(trochę skrępowana zaczyna się złościć) Nie dogaduj mi tylko szukaj czy tu
przypadkiem nie ma klucza
Scott: Ale
ja nie żartuje, serio podoba mi się Twój charakter i Twoja determinacja. Jesteś
po prostu ideałem
Courtney:
(przewraca oczami) Masz ze sobą te klucze?
Scott: Tak,
mam
Courtney:
To na co czekasz?
(Scott
wyjmuje z kieszeni klucze)
Courtney:
(zabiera mu dwa klucze i próbuje otworzyć walizke) Pasuje! (stwierdza z
uśmiechem i otwiera walizkę w jego dłoniach) O nie! (szybko ją zamyka)
Scott: Co
jest?
Courtney:
(z przerażeniem) Tam jest bomba!
Scott:
(poszerza oczy) Co?! Bomba?! (rzuca walizkę w dół zniszczonych schodów)
Drugie
piętro... korytarz...
Duncan:
(ciężko wzdycha) Odpuśćmy (w ręce wpaduje mu walizka)
Gwen:
(uśmiecha się lekko) Chyba los nam sprzyja
Duncan:
(uśmiecha się szeroko) Zapomnij o tym co powiedziałem. Gramy dalej (widzi, że
walizka jest otwarta) I patrz w dodatku nie musimy szukać klucza (otwiera
walizkę i wybucha bomba)
BUM!
(dym przez
chwile się unosi w powietrzu, a za chwile opada. Duncan i Gwen zostali pokryci
zieloną mazią)
Gwen:
(krzywi się) O fuj! Mam Cie dość Duncan! Lepiej jak sama sobie zaczne radzić!
(poszła przed siebie)
Duncan:
(otwiera szeroko oczy) Co ja zrobiłem?! Przecież to nie moja wina! Gwen? Gwen!
Czy to ma być koniec?!
Gwen:
(zatrzymuje się na chwile, ale się nie obraca) Tak, koniec z nami (z powrotem
idzie przed siebie)
Duncan:
(zrezygnowany) Oh facet! (puka się w czoło)
Trzecie piętro...
Korytarz...
(Courtney i
Scott są zaskoczeni po usłyszanym dzwięku huku)
Scott: Mam
nadzieje, że nic nikomu się nie stało
Courtney:
Przynajmniej nam nic
*kibelek
zwierzeń*
*Scott:
(zadowolony) Muszę przyznać, że jednak Courtney mi się spodobała. Jest urocza i
do tego ma temperament. Nawet zacząłem jej ufać po tej akcji z Kłem. Miło, że
na nią trafiłem*
*Courtney:
(rozmyśla) Scott nie jest taki zły. Nie co mnie zaskakuje, bo nie jestem pewna
czy to tylko podstęp czy naprawdę jest ze mną szczery. Jednak nie zostawił
mnie, kiedy miał okazje uciec z walizką. Hmm, dobrze jest z nim współpracować
(uśmiechnęła się)*
Scott:
(podchodzi do drabiny) Idziemy wyżej?
Courtney: A
mamy inne wyjście? (podchodzi do niego i łapie się drabinki)
Scott:
(uśmiecha się) Prosze, panie przodem
(Courtney
również się uśmiechnęła i zaczęła wspinać się na górę)
Czwarte
piętro... Biblioteka...
(Courtney
wchodzi do środka, a za nią pojawia się Scott)
Courtney:
(widzi Bridgette siedzącą przy biurku) Bridgette?
Bridgette:
(wstaje od biurka) Dobrze was widzieć! Byłam tutaj z Trentem, ale on gdzieś
zniknął, a ja nie wiem co robić
Courtney:
(znudzona) Co mnie to interesuje?
(rozgląda się po pomieszeniu) Scott, widzisz tutaj coś?
Scott:
(chodzi po pomieszaczeniu zaczynając sprawdzać wszystko) Na razie nic Courtney
Bridgette:
(z irytowana) Tak wam pieniądze przewróciły w głowie, że nawet mi nie
pomożecie?
Scott: To
jest gra o milion, a nie gra kto komu pomoże
Courtney:
Właśnie. Chyba, że chcesz nam pomóc poszukać walizki to wtedy na to się
zgodzimy
(Bridgette
w złości zamyka oczy na chwile)
*kibelek
zwierzeń*
*Bridgette:
Czemu ja muszę mieć takiego pecha?*
Scott:
(podchodzi do jednego z regałów) Sam kurz i nic po za tym (wyjął jedną książke
i rzucił ją za siebie, wtedy w dziurze po brakującej książce pojawiło się oko)
Courtney?
Courtney:
(podeszła do niego) Znalazłeś tutaj coś?
Scott: Za
reagałem może być ukryte przejście, jednak- (przerwał, bo z dziury na twarz
wyskoczył mu szczur) Aaa! (zaczął krzyczeć, ale zauważył że Courtney patrzy na
niego ze zdziwieniem. Natychmiastowo ucichł, prostując się i zrzucając z siebie
szczura) Gryzonie (skrzyżował ręce i przewrócił oczami oraz plecami oparł się o
regał)
Bridgette:
Mogło mu się coś stać! (pochyliła się biorąc szczura do rąk, a szczur ugryzł ją
w palec) Ała! (upuściła szczura na podłoge, który potem gdzieś powędrował)
Courtney:
(zbliżyła się do Scott'a dotykając ręką jego policzka) Nic Ci nie zrobił
(uśmiechnęła się)
Scott:
(uśmiechnął się też rozprostowując ręce) To chyba dobrze (obiął ją w talii)
(Courtney i
Scott popatrzeli sobie w oczy, a następnie regał obrócił się)
Bridgette:
(spojrzała na regał) To tak musiał zniknąć Trent
Za
regałem... Winda...
Scott:
(uśmiecha się jeszcze bardziej) Zostaliśmy sami
Courtney:
(rozgląda się po pomieszczeniu) Miałeś racje, jest tu przejście
Scott:
(wciąż trzyma ją w talii) Zróbmy chwile przerwy w szukaniu
Courtney:
Scott, wiesz o tym, że to jest na czas i liczy się każda sekunda
(Scott
patrzy na nią zawiedziony)
Courtney:
(ulegle) No może chwila przerwy nie zaszkodzi
Scott: Ha
ha (śmieje się nerwowo) Super (opiera się o przyciski od windy i podłoga
zaczyna się trząść i podnosić do góry)
(Scott i
Courtney tracą równowage i Scott leci na Courtney przyciskając ją do ścianki
windy i automatycznie całując ją. Oboje patrzą zdziwieni na siebie)
*kibelek
zwierzeń*
*Scott:
(szczęśliwy) Pocałowałem ją! (spada mu uśmiech z twarzy) Tylko teraz pewnie
dostane za to w twarz*
*Courtney:
(zdezorientowana) Nie wiem, co powiedzieć (za chwile zaczyna się cieszyć)*
Scott: Ja-
Courtney:
(przerywa mu) To było-
Scott:
(przerywa jej) Ja chciałem-
Courtney:
To było takie-
Scott:
(pyta szybko) Ch-chcesz ze mną chodzić?
Courtney:
Tak, ale daj mi dokończyć, bo to było-
(Scott nie
daje jej dokończyć i całuje ją jeszcze raz)
Courtney:
(przerywa pocałunek) Takie niesamowite! (rumieni się)
*Kibelek
zwierzeń*
*Courtney:
(zaszokowana) Czy ja podświadomie się zgodziłam na chodzenie ze Scott'em?
(mruży oczy i jęczy) Ah dziewczyno, żadnych związków, bo będziesz musiała
podzielić się kasą! (normalnie, ale z rozmyślanien) Tylko, że jak uwine go
sobie wokół palca to wszystko odda mnie. (uśmiecha się wrednie) Właśnie tak
powinnam postąpić (spada wredny uśmiech z jej twarzy) Czy ja przypadkiem nie
przesadzam? (łapie się za głowe) Ah! Tyle myśli wędruje przez mój umysł!*
*Scott:
(szeroko się uśmiecha) Ale mi ta laseczka zawróciła w głowie (przestaje się
uśmiechać zdając sobie sprawe z tego, co powiedział) No właśnie, zawróciła mi w
głowie... a zapomniałem o forsie. Chociaż zawsze można mieć i dziewczynę i
pięniądze. Hmm...*
Scott:
(odsuwa się) Przepraszam
Courtney:
(patrzy w dół) Scott... j-ja nawet nie wiem czy powinnam się zgodzić
Scott:
(również patrzy w dół) A j-ja tak szybko zapytać
(oboje
podnoszą wzrok na siebie)
Courtney i
Scott: (mówią równocześnie) Właściwie to... (uśmiechają się) Znajdźmy pięniądze, a później
zadecydujmy
Scott:
Racja
Courtney:
Dobry pomysł
Ostatnie
piąte piętro... Komnata...
(Courtney i
Scott wchodzą do pomieszczenia. Zdziwieni patrzą na ilość walizek w
pomieszczeniu. Na środku zauważają Trent'a siędzącego bezradnie)
Trent:
(spogląda na nich) Jak miło mieć tu gości (wstaje) Od razu wam mówię, że bez
klucza nie otworzycie tych walizek. Możecie pomóc mi się jakoś wydostać?
Scott:
(wkurzony łapie za ramie Trent'a i wpycha go do windy) Spadaj i tutaj nie
wracaj! (siłą zamyka drzwi windy)
Courtney:
(bierze jedną z walizek) Szybko, dawaj klucz!
Winda...
(Trent
przyciska pare przycisków i udaje się na dół. Z całej siły otwiera drzwi windy,
a następnie rzuca się na ściane, z której był tył regału)
Biblioteka...
Trent:
(przewraca regał i wpada na podłogę) Eche, echem! (kaszle)
Bridgette:
(wściekła podchodzi do niego) Jak mogłeś mnie tu zostawić?!
Trent:
Bridge to nie tak! (wstaje i się otrzepuje) Oparłem się o regał i-
Bridgette:
Daruj sobie te wymówki (idzie do drabinki) Jak już wiem, że nic Ci się nie
stało to mogę spokojnie zejść na dół i zaczekać na koniec
Trent:
(podchodzi do niej) Pójde z tobą (zawiedziony) Wycofam się dla Ciebie Bridge
Chris: (słychać
jego głos z głośników) Minęło już 6 godzin odkąd szukacie i idzie wam
beznadziejnie ludzie! Ze względu na to że nie chce mi się na was wszystkich
patrzeć oraz żeby nie zanudzać telewidzów, osoby, które mają jakieś dylematy co
do szukania walizki ODPADAJĄ! Bridgette i Trent, przykro mi, ale pozbawiam was
zdobycia miliona!
Bridgette:
(zadowolona) Świetnie!
Mur
zamku... Ptasie gniazdo...
(orzeł
opuszcza Harold'a do gniazda)
Harold:
(podnosi się) Przynajmniej miałem miękkie lądowanie (łapie za walizkę)
(orzeł
szybko siada na Harold'zie, przygniatając go)
Harold: Ał!
(spod ptaka wystają mu ręce, w której trzyma walizkę i głowa. Patrzy w dół i
widzi smutnego przechodzącego Kła. W pewny momencie orientuje się, że rekin
zaczyna na niego patrzeć) O nie! (widzi, że Kieł oblizuje się i zaczyna się
wdrapywać na mur) Panie Orle puść mnie (zaczyna się trzęść, a orzeł zaczyna
krakać, ale nie schodzi. Przerażony patrzy jak rekin jest blisko) Ah nie zjedz
mnie! (zamyka oczy)
(Kieł
zabiera mu walizkę i połyka ją, a następnie schodzi na dół. Harold zdziwiony
otwiera oczy)
*kibelek
zwierzeń*
*Harold:
Ciesze się, że rekin nic mi nie zrobił. Nie cieszę się z tego, że jestem
przygnieciony przez orła i umknęła mi walizka. Przynajmniej mam klucz*
c.d.n...
świetnie że jednak wróciłaś :) część jak zwykle fajna
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że szybko dodasz kolejną
Kolejna część jest w trakcie pisania ;)
Usuńzajekurwabiste dawaj dalej
OdpowiedzUsuńHehe, dzięki! :3
UsuńRozdział!! :D chwalcie łąki umajoonee!!! <3 Tak mi tego brakowałooo :D Teraz mało jakie blogi z TP są jeszcze aktywne :c A szkoda! Widze że jednak werwa cię nie opuściła :D Także czekam na nexxta!!! :)
OdpowiedzUsuńJak jest czas i się obejrzy z parę odcinków to tak samo powraca ;)
Usuńjuż nie mogę się doczekać <3<3<3
OdpowiedzUsuń