[CAŁY ODCINEK]
Chris: Wita... (głos został odcięty) ................!
Chef: Haha! (trzyma wtyczkę w ręku) Chris zaniemówił! Nie dosłownie z tym szkoda! Ale ja dziś prowadze odcinek i koniec kropka! Zapraszam na Mame TOTALNEJ Porażki!
Chris: ..........!
Chef: wiesz mów głośniej, bo nie słyszę! Hahahaha!
Chris: !............!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ceremonia...
Chris: wyjaśnimy sobie coś...
Heather: o nie... dowiedział się!
Izzy: ludzie spokój! Nic się nie stało...
DJ: już po nas...
Dylan: co się niby stanie?
Chris: Yy... ja stoję tuż obok...
Heather: no pięknie...
Chris: no pięknie... Jak mogliście wkraść się do tajnej kryjówki Chefa i jeszcze walnąć go w łeb?!
DJ: no...
Chris: nic nie mów! To Było niesamowite! Ludzie jesteście super! ^^
Heather: moja zasługa ^^
Izzy: ty się cieszyz tego?! Izzy też!
DJ: myślałem...
Chris: że zrobię awanturę?! A w życiu! Sam chciałem go walnąć patelką, ale wy zrobiliście to za mnie i za to was podziwiam!
Dylan: no spoko, ale może zrobisz już to na co czekamy?
Chris: niby? A rozdawać ^^ no już... to do półfinału przechodzi...
Izzy: zaraz, chwilunia! Jak Izzy dobrze pamięta to wczoraj był półfinał!
Chris: tak, ale doszła Heather i był ćwierć finał...
Heather: co to za różnica i tak nie ma nikt ze mną szans!
Izzy: gdyby nie to, że ludki, które gapią cały czas się w ekran głosowały to byś wyleciała... Chwila... ale ty dziś doszłaś... Izzy się już gubi...
DJ: nie chce się wtrącać, ale Chris jest już 22:23...
Chris: (patrzy w zegarek) a faktycznie! Dobra zostaja: Dylan, Izzy and Heather! DJ wylatujesz!
DJ: fajnie!
Dylan: Yy... no chłopie... co?! ''fajnie?!
DJ: tak! Nie wytrzymałbym dłużej oszukując!
Heather: ale mi oszustwa...
DJ: a po za tym coś we mnie jest takiego, że tęskni za Mece, ale nie lubię jej kłamstw... To na razie! (wsiadł do autobusu i odjechał)
Chris: ja bym na jego miejscu... Co ja gadam ja nie jestem luzerem... Dobra spać!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ranek... 5:30...
Chef: (mówi przez mega-megafon [znów jest bardzo, ależ to bardzo głośno]) WSTAWAĆ WY SZKODNIKI CHOLERNE NATYCHMIAST! JEST JUŻ 5:31!
Izzy: (wychodzi) Izzy tym razem chciała postać! Aaaaaaaa!!! Chef!!! (zamyka się w środku)
*Helikopter zwierzeń*
*Chef: dziś mają przerąbne!*
*Izzy: Izzy się musi kryć! Ale Dylanek obiecał mnie chronić*
Heather: (wychodzi) wariatko co jest?! Aaa! Chef!
Dylan: (wychodzi) dziewczyny co się drzecie?! Aaa! Chef! Kryć się!
Chef: Dla was panie kucharzu! (znowu mówi przez mega-megafon) CHYBA WIECIE, ŻE SIE ODPŁACĘ ZA TO, CO MI ZROBILIŚCIE?!
*Helikopter zwierzeń*
*Dylan: jak Chris mu pozwolił prowadzić?!*
*Heather: to ja go walłam! Rany będę mieć kapę!*
Chef: widzę, że zamilknijcie! I tak ma być! Nie wiem, czemu nie obudziłem was o 5:00! Tylko 5:31! Chyba to z litości, ale jej nie mam!
*Helikopter zwierzeń*
*Izzy: Izzy tak podsłuchuje i stwierdza, że Chef zaspał!*
*Heather: to walnięcie nic mu nie pomogło*
Chef: No to pierwsza kara...
*Helikopter zwierzeń*
*Dylan: on nas będzie próbował zamęczyć fizycznie!*
Chef: Na ranna rozgrzewkę bieg na 6 km! I tak wam daję mało!
Heather: bardzo... :/
Chef: nie pasuje ci coś pyskaczko?!
Heather: wszystko ok panie kucharzu!
Chef: i ma być ''ok''! Przyprowadź tą wariatko i zacząć biegać!
Heather: wariatko chodź tu natymniast!
Izzy: (przychodzi) Izzy się melduje!
Chef: więc biegać i bez rozmów! Jak skończycie czeka was zadanko ^^ Hahaha! :D
*Helikopter zwierzeń*
*Heather: ten wariat pewnie coś takiego wymyślił, ze wszyscy umrzemy! A ja muszę zdobyć wygraną!*
*Izzy: Izzy lubi biegać, ale nie 6 km!
*Dylan: bez komentarze...*
(wszyscy zaczęli biegnąć)
Chef: co tak wolno?! Ruchy ruchy! (siadł na leżak i zaczął ich obserwować)
Tym czasem... gdzieś tam... samolot...
Justin: jestem taki uradowany! Lecimy do Los Angeles!
Courtney: oh! Nie przechwalaj się tak! Wyleciałam przez tylko debili!
Justin: nie złość się już... i tak za... zapomnij co powiedziałem...
Courtney: wiesz myślałam, że będę sie cieszyła jak dotrzemy do Los Angeles! Ale jestem zła, bo nie wygram, a Heather weszła do programu! Aa!
Ludzie: Nie krzycz tak! Cicho bądź!
Courtney: Grr!
Justin: Courtney spokojnie... (wziął ją za rękę)
Courtney: :/ no dobrze...
Justin: no właśnie :)
Courtney: wiesz boję się o Duncana...
Justin: co?! Ty chcesz być dalej z nim?!
Courtney: no coś ty! Wolę ciebie!
Justin: :) hehe... Już dolatujemy...
Courtney: no nareszcie!
Managua... na dwór...
(wszyscy nadal biegają)
Heather: ja już nie dam rady!!
Chef: wy mięczaki! dopiero przebiegliście 2 km!
Izzy: Izzy się nie chce!
Dylan: ja lubię spor, ale bieganie to nie mój konik!
Chef: wy nędzne kreatury! Ja więcej dziennie biegam niż wy! I mnie to nie obchodzi, że jesteście zmęczeni!
Izzy: Dylan ponieś mnie!
Dylan: co?!
Izzy: Izzy żartuje! Izzy była kiedyś biegaczką i nie jest zmęczona! Tylko się jej nie chce nogami przebierać...
Dylan: nie za bardzo zrozumiałem...
Heather: w końcu ta wariatka sama nie wie co mówi!
Izzy: z kąd wiedziałaś?! Nie ważne! Hahaha! Dylan ponieść cię?
Dylan: ja... (wzieła go na ręce)
Izzy: Izzy się zaopiekuje Dylankiem...
Chef: puść tego... jaką ksywę by mu tu wymyślić... pana boi wiewiórek!
Heather: Hahaha!
Dylan: ej!
Chef: coś ci nie pasuje?!
Dylan: wszystko ok...
Izzy: dla Izzy to będzie dalej Dylanek... (puszcza Dylana)
Gdzieś tam... Los Angeles...
Justin: Courtney zabrałem cię do Los Angeles nie bez powodu...
Courtney: o co chodzi?
Justin: chodź za mną... (patrzy w zegarek) O! Musimy się śpieszyć! (złapał ją za rękę i zaczął biec)
Courtney: Justin zgłupiałeś gdzie by biegniemy?!
Justin: o! Zapomniałem, że nie mogę przemęczać swoim pięknych nóg!
Courtney: o co chodzi?!
Justin: to niespodzianka...
Courtney: sorka, ale ja nienawidzę niespodzianek!
Justin: to potraktuj to jako prezent! To tu!
Courtney: to jakiś zaułek! Justin gdzies ty mnie wywlukł?!
Justin: ale widzisz te drzwi... gdy je otworze zmieni ci się całe życie!
Courtney: co ty chcesz zrobić?!
Justin: :) (otwiera drzwi i wchodzą do jakiejś garderoby) To tu! Jak ci się podoba to miejsce?
Courtney: to jakaś garderoba!
Justin: no nie jakaś garderoba! Jesteśmy w mojej agencji... no częściowo mojej, bo jestem tu modelem...
Courtney: i co?
Justin: jak ''i co''?! Courtney to jest dla ciebie prezent... będziesz ze mną pozowała na wybiegu!
Courtney: super! ^^ Dziękuje! Śliczny prezent! (rzuciła mu się na szyję)
Justin: :D wiedziałem, że ci się spodoba!
Courtney: ja już myślałam, że mnie tu wywlukłeś, aby mi coś zrobić!
Justin: co?! Jesteś z byt cenna bym mógł ci coś robic...
Courtney: cholera, co sie taka dziwna stałam...
Justin: nie jesteś dziwna... Dobra, zaraz mamy wyjście! Załóż to! (daje jej stos ciuszków) Później moja stylistka zrobi ci coś z włosami i przygotuje...
Courtney: ej! Ja nie chcę by ktoś mi coś robił z włosami! I te ciuchy nie są w moim guście!
Justin: nic się martw! Będzie dobrze! Garderobiana ci pomoże!
Garderobiana: proszę ze mną!
Courtney: Justin ja...
Justin: spotkamy się na wybiegu! (zwiał)
Courtney: no cóż :/
Managua...
Heather: przebiegłam już 5 km! więcej nie dam rady!
Izzy: Izzy wytrzyma!
Dylan: zaraz padnę!
Chef: no dobra starczy! Już mi się nudzi robale!
(Heather i Dylan padli na twarz, a Izzy na plecy)
Izzy: może byście trochę pomyśleli jak się pada po bieganiu?!
Chef: to teraz czasz na wyzwanko! Hahaha!
Dylan: proszę jak już ma być coś fizycznego to, aby nie męczyło!
Chef: Chętnie bym was chciał wykończyć fizycznie, ale lepszą karą jest wykończenie was psychicznie! Hahahaha!
*Helikopter zwierzeń*
*Heather: psychopata...*
Dylan:'' psychicznie''?!
Izzy: ja wiem, co to znaczy! Izyz już woli fizycznie!
Heather: na mnie nic nie da rady wykończyć! Nawet psychicznie!
Chef: jesteś taka pewna pyskaczko?!
Heather: tak!
Chef: ''tak'' co?!
Heather: panie kucharzu...
Chef: no! Przenieśmy się na scenę!
Dylan: o... tam są krzesła przynajmniej...
Chef: hehe!
*Helikopter zwierzeń*
*Chef: będą im potrzebne, aby się nie załamać! Hahahahahahaha!*
Gdzieś tam...
Duncan: (leży na kanapie i się budzi) Ee... Brak mi kogoś... no coż... (przeszedł do pozycji siedzącej wziął puszkę coca-coli [dop autorki: tak, on piję coca-colę codziennie... Dlaczego? Bo tęskni za wcześniejszym życiem i kimś... wiecie o kogo chodzi. Nie... chyba się mylę... pije, bo lubi :)] i włączył telewizor) Ale nudy... (zaczął przeskakiwać z kanału na kanał, ale w końcu się zatrzymał, bo coś zauważył)
W telewizorze...
''Justin: No proszę państwa obejrzeliście przed chwilą kilka nowych trendów na naszych ślicznych modelkach... Ale główna atrakcją jestem ja!
Dziewczyny: łii!!!
Justin: ale, może i nie już główna...
Ludzie: gadaj o co chodzi!
Justin: no dobrze... Przedstawiam moją nową partnerkę... Courtney!
Courtney: (za kurtyną) ja nie wyjdę w tych ciuchach!
Ludzie: buu...
Justin: przekonajcie ją wy wyszła!
Ludzie: Dajesz Courtney! Dajesz Courtney!
Courtney: no dobra! Dobra! Grr! (wychodzi z dymu) Ehe! ehe! (zaczęła kaszleć) co to za dziadostwo!
Justin: o to Courtney!
Chłopaki: Uł! Ła! Mała! Daj numer!''
Normalnie...
Duncan: (opadła mu szczęka) jaka ona... seksowna... Nie wiedziałem, że ją na to stać... Ten dupek zapłaci mi kiedyś za to!
W telewizorze...
''Courtney: Justin nie podoba mi się to!
Justin: (mówi po cichu do niej) wiesz przestań gadać tylko uśmiechaj się i potakiwaj, bo nie chce byś zepsuła mi występu!
Courtney: Mam dosyć! (chciała zejść ze sceny, lecz Justin ją złapał za rękę)''
Normalnie...
Duncan: to mu zrobi piekło... heh...
Ryan: (przychodzi) Duncan wstałeś już! Nie ma telewizji tylko do roboty! A co ty tu oglądasz?! Pokaz mody?! Zgłupiałeś już?! No nie! To ta f*****!
Duncan: nie mów tak na nią!
Ryan: (zaczął go szarpać i przystawił do ściany) Słuchaj! Jeszcze jeden taki wyczyn to ją zabiję nie żartuje!
Duncan: wiesz najpierw musisz mnie! Oj... mnie nie możesz... Zastanówmy się dlaczego...
Ryan: Słuchaj! Nie pogrywaj sobie! Chętnie bym cię już zadźgał, ale jesteś zbyt dobrym zawodnikiem w mojej gierce!
Duncan: ehe...
Ryan: jeszcze raz zobaczę, że gapisz się na nią to przysięgam ci, że zrobię coś co nagram i ci puszczę! Nie dość, że to, to jeszcze obejrzysz jej śmierć, która będzie powoli, bardzo powoli! (puścił go i odszedł)
Duncan: (przełknął ślinę) cholera...
Ryan: (drze się skądś) zgaś ten telewizor!
Duncan: ;/... (zgasił i wyszedł)
Managua... scena...
Heather: czemu, aby dotrzeć tu musieliśmy okrążać tą scenę 20 razy?!
Chef: bo tak chciałem! I bez rozmów! Teraz siadać i...
Dylan: odpoczywać...
Chef: nie nadługo...
Izzy: Izzy nie chce... bo ma w szyi metalową płytkę...
Dylan: jaką płytkę?
Heather: dlatego nie możesz odpoczywać wariatko?!
Izzy: nie dlatego! Boje się męczarni psychicznych!
Chef: Haha!
Dylan: ale o jaką płytkę chodzi?
Izzy: no Izzy nie może kłamać, bo jak kłamie to kopie ją prąd...
Dylan: aha...
*Helikopter zwierzeń*
*Dylan: niby na co jej ta płytka?!*
Heather: ona dostała tą płytkę w psychiatrykowie!
Dylan: byłaś w psychriatrykowie?!
Izzy: no tak ^^ Ale Izzy się nie dała i uciekła!
*Helikopter zwierzeń*
*Dylan: czy ja jestem w związku z nienormalną dziewczyną?!*
*Heather: będzie tego żałował, że jest z nią! Hehe! Cieszę się ^^*
*Izzy: chyba się nie wystraszył ^^*
Chef: koniec pogaduszek! Zaczynamy! No to na pierwszy ogień idzie pyskaczka! Chwila! Zapomniałem! Wypić to najpierw! (daje każdemu kubek z jakimś płynem)
Dylan: co to jest?!
Heather: ja tego nie będę piła!
Izzy: A Izzy wypije! (pije) jakie gorzkie! Supcio! ^^
Chef: pić to i mnie nie obchodzi jakie!
Heather: ta... pewnie to trucizna!
Chef: chętnie bym wam dał truciznę, ale nie mogę! Wywaliłi by mnie z tąd!
Dylan: dobra... raz się żyję!
Heather: co mam do stracenia? Jedynie będziesz odszkodowanie mi płacił szefie kuchni!
Chef: pić i nie marudzić!
(Dylan i Heather wypili)
Heather: puszcze pawia!
Dylan: da się przeżyć...
Chef: to co wypiliście o serum prawdy!
Izzy: Izzy i tak nie da rady!
Chef: no to wykończanie czas zacząć! Osoba, która wytrzyma nie będzie musiała biegnąć wieczorem 6 km! Pyskaczko... opowiedz nam, co napisałaś w e-mailu do specjalistki sprawie miłości...
Heather: ...
*Helikopter zwierzeń*
*Heather: Aaa! Zapłacą miz a to!*
Heather: spytałam się jej jak mogę wrócić do Noah, bo go bardzo kocham i chce się z nim obsmarowywać!
Izzy: Hahahaha!
Dylan: ehe... Ty żartuje! Hahaha!
Chef: Buhahaha!
*Helikopter zwierzeń*
*Heather: Aaaaaaaaaaaa!!!*
Chef: wspaniała jest ta kara dla was! Dobra wygadałaś się!
Heather: ja muszę wytrzymać! Muszę! Aa!
Chef: no to teraz boi wiewióra!
Dylan: to do mnie?!
Chef: a do kogo! Opowiedz to jak wrobiłeś kryminalistę, czyli swojego brata do poprawczaka...
*Helikopter zwierzeń*
*Dylan: cholera! Nikt ma o tym nie wiedzieć! Rany! Zamkną mnie!*
Dylan: podłożyłem Duncanowi marihuanę i broń i kazałem mu iść do zaułka. Zadzwoniłę w tedy po policję, aby go zgarnęli, bo ja byłem podejrzewany...
Izzy: ło! Podziwiam cię! ^^
Heather: Ee... nie spodziewałam się tego po tobie...
*Helikopter zwierzeń*
*Dylan: rodzice nie bądźcie na mnie źli, że wrobiłem brata... Ja powinnę ponieść wyrok i siedzieć w poprawczaku, ale mu się należało!*
Chef: kurde... ja bym cię za to ukatrupił! No to teraz na ciebie czas wariatko!
Izzy: Izzy słucha!
Chef: chyba ja słucham, co masz do powiedzenia o tym jak w gimnazjum byłaś najmądrzejsza w klasie od swojej siostry... Yy... Roxy...
*Helikopter zwierzeń*
*Izzy: Izzy nie chce o tym opowiadać :(...*
Izzy: Izzy nie gadaj! Ale! łe! Tak Izzy zakuwała! Izzy była mądra! Chciała być najlepsza i nosiła kamizelki, bo była kujonem! łe!!! I przechwalała się gorzej niż mądrala! Izzy miała takie powiedzonko ''nikt nie ma ze mną szans! Izzy na szczycie!'' łe!!!
Dylan: wow...
Heather: no wow...
*Helikopter zwierzeń*
*Heather: kto by się spodziewał, że z kujona zrobi się na wiatkę!*
*Izzy: dla Izzy to bolesne!*
Chef: to macie chwilę przerwy, bo idę coś zjeść, ale nie ruszać się z miejsc!
*Helikopter zwierzeń*
*Chef: to piękny dzień słuchać o nich te rzeczy... Ale dlaczego DJ odpadł?! Dobra idę coś przekąsić*
Gdzieś tam... Los Angeles... garderoba...
Justin: Courtney: nie podobało mi się twoje zachowanie... Jak mogłaś dołożyć lasce, która chciała mój autograf?!
Courtney: ja nie chcę tak żyć! Mam tego dosyć!
Justin: początki są trudne... ale potem się przyzwyczaisz...
Courtney: ja chcę do domu :( ja nie wiem co się z mamą dzieje...
Justin: wszystko jest ok... po prostu pracuje wiem o tym...
Courtney: tak sądzisz?
Justin: jasne...
Courtney: wiesz ja jestem zazdrośniarą...
Justin: zauważyłem...
Courtney: co się ze mną dzieję?! Przedtem taka nie byłam!
Justin: bo przy mnie jesteś normalna...
Courtney: co?! Uważasz, ze jestem nienormalna?!
Justin: skąd, rzesz znowu...
Courtney: ja się nie chcę zmieniać! Wiesz przy Duncanie było mi lepiej...
Justin: dobra... wracaj do niego...
Courtney: nigdy nie wrócę! On jest pewnie z Gwen...
Justin: po pierwsze nie zasługuje na ciebie!
Courtney: ale ty zasługujesz...
Justin: właśnie! :)
(przytulili się do siebie)
Garderobianka: (przychodzi) za 15 minut kolejne wyjście...
Justin: (odtrąca od siebie Courtney) kosmetyczka! Raz, raz! (poszedł)
Courtney: oh!... nie wytrzymam...
Manauga... scena...
Chef: jestem z powrotem!
*Helikopter zwierzeń*
*Dylan: a było miło jak go nie było...*
Chef: no to znowu zaczynamy... (przysunął sobie fotel i siadł na nim)
Heather: :/
Chef: opowiedz o tym jak i ilu starszym osobom pomogłaś przechodzić, przez ulicę, iść po zakupy...
Heather: Grr... dla plakietek, medali i kasy! I tego, że moja babcia jak żyła to mi zawsze pomogła...
Izzy: Oo... Heather ma jednak dobre serce...
Dylan O.o serio... dziwne...
Heather: zamknąć się...
Chef: urocze... blee... dobra... boi wiewiórek... Czemu przyćmiwasz swojego brata?
Dylan: bo najpierw był mięczakiem i nauczyłem być go takim spoko, a później okazał się lepszy ode mnie! Gdy go wrobiłem role się z powrotem odwróciły i tak ma być!
Chef: mogłem coś inne wyczytać... dobra wariatko...
Izzy: Izzy się poddaje! Nie zniesie tego!
Chef: nawet nie wiesz jeszcze o co chodziło... Dobra więc pyskaczka vs boi wiewiórek... Pyskaczko Dlaczego gdybyś była w finale z Noah byś dla niego zrezygnowała?
Izzy: ona by zrezygnowała?!
Dylan: a to zaskoczenie...
Heather: poddaje się!
Chef: dobra! jak widać nie dowiemy się! To teraz boi wiewiórek jeśli odpowiesz na to pytanie nie będziesz biegał...
Dylan: dość się naopowiadałem... pas...
Chef: czyli wszyscy biegacie! Haha!
Chris: (przychodzi) Chefie wynocha stąd! Spotykamy się w sądzie!
Chef: czekałem na to!
Chris: Chef wam dał nieźle w kość! Ale jak on prowadził to i tak musicie od pracować karę!
Izzy: spoko... Izzy sie nawet chce ^^
Heather: rany!
Dylan: dobra kto będzie ostatni ten zgnitę jajo!
(zaczęli biec)
Chris: no to koniec tego wykończonego odcinka! Głosujcie kto ma wylecieć, tak aby dwójeczka trafiła do finału! Zapraszam już jutro na finał tylko na Mamie TOTALNEJ Porażki!
Głosujcie kto ma wylecieć i nie trafić do finału:
- Heather
- Izzy
- Dylan
Może jutro (piątek) uda się napisać odcinek ^^ Głosować!
MENU
- AKTUALNOŚCI
- ODCINKI
- O MNIE
- POSTACIE Z MOICH SERII
- SEZONY
- MOJE SERIE
- TOTALNA PORAŻKA: ŁOWCY SŁAWY
- TOTALNA PORAŻKA: GORĄCZKA ZŁOTA
- TOTALNA PORAŻKA: PO DRUGIEJ STRONIE REALITY-SHOW
- TOTALNA PORAŻKA: 12 GODZIN MĘKI
- TOTALNA PORAŻKA W INDIACH
- TOTALNA PORAŻKA NA LODZIE
- STUDIA TOTALNEJ PORAŻKI
- BOHATER TOTALNEJ PORAŻKI POWRÓT NA WYSPĘ
- MAMA TOTALNEJ PORAŻKI
- MORZE TOTALNEJ PORAŻKI
- MIŁOŚĆ TOTALNEJ PORAŻKI
- ORYGINALNE SERIE
- MOJE SERIE
- INFORMACJE NA TEMAT SEZONÓW
- MOICH SERII
- ORYGINALNYCH SERII
- ZWIASTUNY
- CZOŁÓWKI
- ZWYCIĘSCY I ELIMINACJE
- OPOWIEŚCI
- KONTAKT
Totalna PorażkoLandia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Total Drama Famous Hunters
Pozostałości
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~RESZTKI Z BLOGA~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
supcio już się nie mogę doczekać
OdpowiedzUsuńnom
OdpowiedzUsuńja też ;] ciekawe co Duncan zrobi...
OdpowiedzUsuńGłos na Heather! Super odcinek :)
OdpowiedzUsuńTa_Co_Lubi_TDA/TDI
SyŚś głosuje na Heather ;D
OdpowiedzUsuńSyŚś ;D
A ja myślę, że Duncan jest uzależniony od coli ;p . Głos na Izzy.
OdpowiedzUsuńPopieram Klimeny
OdpowiedzUsuńHeather
OdpowiedzUsuńHeather bo chcę przeczytać co się stanie jak Izzy i Dylan będą w finale ;PP
OdpowiedzUsuńTylko nie Klimeny! (wiem, że to może być literówka, ale ja jestem przewrażliwiona na tym punkcie ;p )
OdpowiedzUsuń